Dziś go baba nie spierze
Barbórka to jedyny dzień w roku, kiedy hajer (górnik) zamiast na szychtę (do pracy), idzie do szynku i żona mu za to nie robi larma (awantury). Tego dnia nie spierze (nie zbije) go, jak wróci ożarty (pijany).
Baba wie, co robi
Górnicy to wiadomo: chłopy, co się niczego nie boją. Zahartowane w ciężkiej pracy, potrafią nawet władzę nastraszyć. Są jednak dwie istoty, których każdy prawdziwy górnik się boi: św. Barbara i własna żona. Kiedy zdenerwowana krzyczy na niego, ten włazi pod stół, a następnego dnia chwali się kolegom, że miał odwagę spod tego stołu krzyczeć, że nie wyjdzie.
Śląska baba wie, co robi, wychodząc za mąż za górnika ? ma pewność, że niczego jej w domu nie zabraknie. Mąż górnik - jak się zwykło uważać - to prawdziwy skarb. Polecają go słowa bardzo popularnej piosenki ludowej: Weź se górnika, nie będziesz nic robić, ino pięknie chodzić...
Żona górnika nie zna litości...
Mąż górnik to trzynasta i czternasta pensja, wynagrodzenie barbórkowe, kolonie dla dzieci, opieka medyczna, węgiel na zimę ? można było kiedyś dopisać do listy korzyści z roboty na grubie (w kopalni). Nic więc dziwnego, że na Śląsku panny za mundurem szły tyle, że... za górniczym!
Podobno temu, kto pod ziemią pracuje, forsa sama się suje. Dowodem na dobrobyt miały być pulchne kształty żony górnika, która dom prowadzi silną ręką - opiekuje się dziećmi, gotuje, pierze, sprząta, ale kiedy mąż wraca do domu pijany nie ma dla niego litości.
Piwo, golonka i przyśpiewki
Barbórka to jedyne święto, kiedy górnikowi wolno więcej niż normalnie, na co nawet własna żona nic nie może poradzić. W Barbórkę górnicy zakładają galowe mundury: czarny kitel i spodnie, czako z pióropuszem (czarnym dla górnika dołowego, białym dla sztajgrów, inżynierów, techników, zielonym dla dyrekcji i czerwonym dla orkiestry) i paradują w tych strojach.
Tradycyjnie Barbórkę rozpoczyna msza święta, a potem przemarsz przez osiedla familoków za górniczą orkiestrą dętą. Kulminacyjnym momentem obchodów pozostaje uczta przy piwie, golonce i tradycyjnych przyśpiewkach.
Szpady w karczmie piwnej
Każda kopalnia organizuje własną imprezę (karczmę piwną), na której pracownicy i zaproszeni goście - głównie szefowie przedsiębiorstw, które kupują węgiel, posłowie i senatorowie wybrani w danym okręgu, czasem też satyrycy - śpiewają piosenki górnicze i biorą udział w różnych konkurencjach, polegających głównie na piciu piwa na wiele sposobów.
Przy tej okazji - w dowód uznania dla górnika i jego pracy - przyznawane są szpady. Jest to równoznaczne z przechodzeniem górnika dołowego z jednej kategorii do drugiej. Szpady wręcza dyrektor kopalni, a obok obdarowywanego stoi starzyk, czyli doświadczony opiekun młodego górnika.
Tak się dziwnie w życiu darzy
Tak się dziwnie w życiu darzy / Byłem górnik jestem starzyk / Kułem węgiel w czarnej głębi / Dziś mi karmić trza gołębie / Rwałem rudę pókim mógł / Dziś fedruje za mnie wnuk ? to słowa jednej z piwnych przyśpiewek.
Emerytowani górnicy zasilają rzesze hodowców gołębi. Po latach spędzonych pod ziemią, w ciemności, kurzu i brudzie, wreszcie mogą spoglądać w niebo. Gołąbeczki stają się wtedy głównym tematem rozmów, zastępując opowieści z gruby, czyli z kopalni.
Patronka z Grecji
Barbórka obchodzona jest raz do roku, ale górnicy modlą się do świętej Barbary zawsze w sytuacji zagrożenia i w podziękowaniu za ocalenie życia. Często malują jej wizerunki albo rzeźbią w drewnie czy kamieniu, które umieszczają w podziemnych kapliczkach.
Święta Barbara, zanim została patronką górników, żyła w starożytnej Grecji. Jej ojciec ? bogaty kupiec - nie był zadowolony, że przyjęła chrzest. Gonił ją z mieczem, by zmusić do wyparcia się wiary. Według jednej z legend, Barbara uciekając ukryła się w skale, która rozstąpiła się by ją wpuścić do środka i ochronić.
Powszechne jest przekonanie, że Barbara święta o górnikach pamięta. Podobno wystarczy pobożnie westchnąć, by uzyskać jej pomoc i opiekę.
Ewa Pawełczyk