Kiedy wkurza cię cały świat
Nikt nie zna cię tak dobrze jak ty sama. A mimo to nie zawsze jesteś w stanie przewidzieć, kiedy dopadnie cię ten dobrze znany, paskudny nastrój. Chce ci się płakać i najchętniej schowałabyś się w mysiej dziurze. Jak sobie wtedy poradzić?
I nie ma w tym nic nienaturalnego. Wszystkim kobietom się to zdarza. Taką już mamy konstrukcję psychofizyczną. Męczą nas cykle hormonalne i związana z nimi huśtawka nastroju. Łatwo ulegamy emocjom i wszystko, co dzieje się wokół nas, bardzo przeżywamy. Nie sprzyja nam też klimat: przesilenia jesienno-zimowe i zimowo-wiosenne powodują, że łatwo jest wpaść w dołek.
Problem jest również w tym, że my swoich złych nastrojów nie akceptujemy. Wydaje nam się, że powinnyśmy być zawsze silne, brać na barki wszelkie przeciwności losu.
Ile razy w dzieciństwie słyszałaś: "Nie poddawaj się", "Nie płacz, bo to nic nie da"? W trudnych chwilach te mądrości odbijają się na tobie.
Kiedy dopada cię kryzys, zaczynasz się sama przed sobą wstydzić słabości, zamiast pozwolić sobie na chwilę smutku czy złości. Bo przecież masz być silna...
To błąd, bo w rzeczywistości siła to właśnie zgoda na to, by czasem mogło być ci źle.
Wstrętna chandra pojawia się nagle. Czasem mija po godzinie, a czasem po tygodniu. Odbiera ochotę do pracy i spotkań ze znajomymi. Nie pozwala zasnąć albo wręcz przeciwnie - sprawia, że przez cały dzień myślisz tylko o tym, by wskoczyć do łóżka.
Ale, uwierz lub nie, takie gorsze chwile są potrzebne, żeby oczyścić się z toksycznych myśli i męczących cię, złych emocji.
Jeśli cały czas zmagasz się dzielnie z przeciwnościami losu, to masz prawo czuć się czasem słaba, wręcz bezsilna. Dlatego jeśli masz dość, po prostu się wycofaj. Choćby po to, by zebrać siły do dalszej walki, ocenić sytuację, wybrać lepszą strategię na przyszłość.
Bez względu na to, czy jesteś zapracowaną mamą, czy beztroską singielką, chandra może dopaść też ciebie. Różne są jej powody i różne sposoby radzenia sobie z nią. Zobacz, jak ją pokonać!
Niespodziewana wpadka
Wstałaś pogodna. Dzień zapowiadał się wyjątkowo udanie. Tymczasem tylko weszłaś do biura, trafiłaś na dywanik do szefa. Zawaliłaś coś ważnego i usłyszałaś reprymendę.
Jesteś wściekła na siebie i smutna. Czujesz, że zaraz wybuchniesz. Nie wiesz, co masz ze sobą zrobić.
Czy wiesz, dlaczego relacje z szefem są tak trudne? Ponieważ nosisz w sobie wzorce zachowania wytworzone w dzieciństwie. Szef, jak kiedyś rodzic, jest osobą, od której jesteś uzależniona (decyduje, czy będziesz pracować w tej firmie, ile zarabiasz).
Reagujesz więc na niego tak, jak na zachowania mamy czy taty, gdy byłaś małą dziewczynką. Jeśli przestaje się odzywać albo powie coś niemiłego (a w twoim domu mama tak reagowała na przyniesioną przez ciebie dwóję), budzi się w tobie to dawne dziecko. Nie bierzesz pod uwagę, że on też może mieć zły dzień. Czujesz się wciąż spięta i niepewna. Dlatego gdy przychodzi moment, że rzeczywiście coś w pracy zawali się z twojej winy, reagujesz histerycznie, niewspółmiernie do sytuacji. Choć tak naprawdę masz prawo popełnić błąd.
Szybkie SOS
Wiadomo, że nic nie wkurza cię bardziej niż bezsilność. Zawaliłaś. No cóż, stało się. Nic już z tym nie zrobisz. A mimo to czujesz, że cię nosi. W środku wszystko drga i nie jesteś w stanie usiedzieć na miejscu. Masz ochotę płakać i krzyczeć jednocześnie. I jak najszybciej to zrób! Jeśli to możliwe, wyjdź z biura na dwór, jeśli nie - schowaj się choćby do łazienki. Przecież nie chcesz, by wszyscy widzieli, co się z tobą dzieje. Kiedy już będziesz sama, stań na szeroko rozstawionych nogach, napnij wszystkie mięśnie i oddychaj przeponą, powoli i głęboko (zrób 10 wdechów). Powinno pomóc. A z pracy wróć dziś piechotą. Maszeruj szybko i w równym tempie. Dzięki temu poprawi ci się humor i nie przyniesiesz smutków do domu.
Pułapka niezależności
Spotykasz się ze znajomymi, wychodzisz na imprezy. Nic cię nie trzyma, nikt nie ogranicza. Tak jest dobrze. Czasem nawet współczujesz koleżankom, że są uwiązane domem.
Nie mogą już robić tego, co chcą. Dlaczego więc kiedy dostajesz kolejne zaproszenie na ślub albo słyszysz o następnych cudownych narodzinach, robi ci się smutno?
Zaczynasz powoli wątpić w sens tego, co robisz. Czujesz, że czegoś ci brakuje.
A jeśli już nigdy nikogo nie spotkasz? Ta myśl naprawdę cię przeraża. Wpadasz w dołek.
Szybkie SOS
Potrzebujesz się wygadać. Zadzwoń do swojej przyjaciółki, koleżanki, kogoś zaufanego, przed kim nie będziesz musiała udawać, jak świetne jest twoje życie. Musisz po prostu wyrzucić z siebie wszystko, co cię boli.
Jest też duże prawdopodobieństwo, że jeśli wypowiesz głośno swoje żale, sama znajdziesz na nie receptę. A i dobre słowo kogoś bliskiego, kto powie choćby prozaiczne: "Wszystko będzie dobrze, zobaczysz", czasem działa cuda. W końcu nie tylko ty jedna masz chwile, gdy wątpisz w przyszłość.
Zrób też krótki bilans zysków i strat. Co straciłabyś, gdybyś nie była sama? Nie byłabyś w tylu miejscach, nie poznałabyś tylu ciekawych ludzi. Pomyśl o tym, ile zyskujesz, choć chwilowo nikogo nie masz.
Zmora perfekcjonistki
Jesteś pracującą mamą, więc każdy dzień masz zorganizowany co do minuty. Odnosisz wrażenie, że czasem przypominasz robota: bezwiednie poruszasz się tymi samymi trasami między pracą, sklepem a przedszkolem, w domu robisz kilka rzeczy jednocześnie.
Skupiona i spięta: czy aby na pewno ze wszystkim zdążysz? Zdążasz. Do czasu. Przychodzi taki dzień, w którym wszystko układa się nie tak, jak zaplanowałaś.
Bo nie chciał zapalić samochód, dzieci spóźniły się do szkoły. Tylko usiąść i płakać. Czemu nic nie jest tak, jak sobie zaplanowałaś?
Nawet gdybyś w takiej chwili powiedziała głośno: "Nie dam rady", nikt ci nie uwierzy! Przecież zawsze radziłaś sobie znakomicie i inni nie wyobrażają sobie, że może być inaczej.
Szybkie SOS
Potrzebujesz wytchnienia i chwili dla siebie. Nieważne jest w tej chwili, czy wszystko będzie poprasowane, a na kolację będzie coś ciepłego. Przez chwilę ty bądź najważniejsza... dla siebie.
To trudne, ale nie niemożliwe. Jeśli masz małe dzieci, raczej nie możesz zniknąć na kilka godzin, by rozładować stres. Ale możesz trochę sobie odpuścić. Zrób wszystko to, co niezbędne, a kiedy położysz je spać, skup się tylko na sobie.
Nie prasuj, nie musisz też dziś robić prania. Może raz wyjątkowo zrobiłby to twój mąż? Naprawdę nic się nie stanie, jeśli kurz na szafkach poleży jeszcze jeden dzień. Pamiętaj, że nie musisz być doskonałą panią domu, bo nikt nie jest.
Natomiast jeśli masz starsze dzieci, które już tak bardzo cię nie potrzebują, zrób sobie prawdziwe "wolne". Zamiast myśleć, co ugotujesz w weekend, wybierz się na noc do koleżanki. Zapowiedz rodzinie, żeby dzwonili tylko w sytuacjach awaryjnych. Zobaczysz, że postawieni w takiej sytuacji, świetnie poradzą sobie bez ciebie. A ty na chwilę oderwiesz się od codzienności.
Kryzys wielu miesięcy
Kilka miesięcy temu postanowiłaś zrobić wreszcie remont mieszkania. Wzięłaś pożyczkę, potem sama dźwigałaś kafelki. Ale po tygodniu ekipa się ulotniła. Nie masz czasu szukać następnej, bo musisz jeździć do chorej mamy.
Od niej wracasz zmęczona na "plac budowy". Siostra nie ma pracy już czwarty miesiąc i dzwoni, by się wyżalić. Masz ochotę po prostu krzyczeć. Czujesz, że masz już dość. Chcesz, by wszyscy dali ci spokój, ale wiesz, że nie możesz ich zostawić. Sumienie by ci nie pozwoliło. Jesteś im potrzebna.
Szybkie SOS
Nie zawsze można uciec od źródła stresu. Wtedy wydaje ci się, że stan beznadziei trwa wiecznie i zawsze tak już będzie. Nie zauważasz rzeczy pozytywnych. A może warto wtedy skorzystać z pomocy specjalisty? To nie jest tak, że do psychologa czy psychoterapeuty zgłaszają się ludzie tylko w ostateczności. Lepiej stresowi zapobiegać niż potem go leczyć.
A jeśli będziesz trwała w takiej pułapce, może się to skończyć depresją. Rozmowa z fachowcem pomoże ci odnaleźć własne emocje. Jeśli wszystko sobie poukładasz w głowie, nawet najtrudniejsze sprawy okażą się możliwe do rozwiązania.
Nie ma sytuacji bez wyjścia
Rady na to, jak radzić sobie z chandrą, są tak naprawdę uniwersalne, ale nie ma takich całkiem niezawodnych. Bo każda z nas jest inna i inaczej przeżywa swoje smutki. Najważniejsze, by znaleźć swój własny, najskuteczniejszy sposób. I wyjść z każdej sytuacji z podniesionym czołem i nauką na przyszłość.
Jeśli nie potrafisz się wykrzyczeć albo mówienie o swoich emocjach sprawia ci trudność, po prostu je wypłacz. Schowaj się w bezpiecznym kącie i rycz jak dziecko.
Nie ma w tym nic złego, nie wstydź się. Taki płacz wcale nie jest oznaką słabości. Jest za to bardzo zdrowy, oczyszczający. Nie tłum bólu, bo wróci ze zdwojoną siłą.
Jeżeli możesz oderwać się od wszystkiego i wyjechać, zrób to! Z dystansem spojrzysz na pewne sprawy. Staraj się też urozmaicać swoje życie na co dzień. Nie popadaj w rutynę. Zmieniaj trasę, jaką jeździsz do pracy, przestawiaj meble w domu.
Wtedy małe zawirowania życiowe nie będą powodować u ciebie takiej paniki. I pamiętaj, żeby czasem się rozpieszczać, sprawić sobie mały upominek, odpocząć tak, jak najbardziej lubisz. Należy ci się. A przy okazji odkryjesz, co poprawia ci nastrój. Nawet jeśli będzie to oglądanie po raz kolejny tej samej głupiej komedii... Liczy się tylko to, żebyś ty poczuła się lepiej.
Ewelina Jamróz
Zarażaj się dobrym nastrojem
Zauważyłaś, że w towarzystwie osób wesołych poprawia ci się humor? Badacze z Uniwersytetu Cambridge nazywają to "emocjonalnym zarażeniem". Zauważyli, że między osobami przebywającymi razem dochodzi do automatycznego przekazu przeżywanych emocji. A to dlatego, że nieświadomie naśladujemy mimikę, ton głosu, postawy innych osób i w efekcie podchwytujemy ich emocje.
Potrzebujesz światła
Zauważyłaś, że zły nastrój i smutek pojawiają się częściej jesienią lub zimą? Dzieje się tak dlatego, że brakuje nam światła. Kiedy więc dopada cię chandra, zapal w domu wszystkie światła albo skorzystaj ze specjalnych zabiegów naświetlających w gabinecie lekarskim lub kosmetycznym.