Kupiony narzeczony
Męża można znaleźć także w biurze matrymonialnym
Krzysztof od dwóch lat był wdowcem.
- Mężczyźnie, który przyzwyczajony jest do stałego towarzystwa kobiety trudno żyć samemu - tłumaczył swoją decyzję zapisania się do "pośredniaka matrymonialnego".
- Z drugiej strony nie chciałem, aby moja wybranka była gorsza od mojej byłej żony. Nie wierzę w małżeństwo z rozsądku. Do swojej pani muszę zapałać gorącym uczuciem.
Magda długo nie mogła się zdecydować na wizytę w biurze matrymonialnym. Nie podobało jej się, że za określoną kwotę będzie oglądać oferty mężczyzn, jak towar na półce. Poszła razem z koleżanką i krótka rozmowa z panią Żanetą przekonała ją, że to równie dobry sposób, jak każdy inny. Krzysztof był szóstym kandydatem, z którym się spotkała. Jego poprzednicy wybrani z kilkuset ofert biura matrymonialnego po kilku spotkaniach zrezygnowali z dalszej znajomości. Magda straciła już ochotę na dalsze poszukiwania, ale Żaneta zachwalała Krzyśka! Zadzwoniła do niego pierwsza, choć to zdecydowanie kłóciło się z jej wyobrażeniem o zachowaniu prawdziwej kobiety. Pierwsze spotkanie odbyło się w małym pokoiku pośrednika matrymonialnego. Popatrzyli sobie w oczy i już wiedzieli, że ich znajomość na pewno nie skończy się tylko na jednym razie. Potem było kino, koncerty w miejscowej hali widowiskowej i długie wieczory przy komputerze. Bo jak się okazało, oboje uwielbiali gry komputerowe. Krzysiek zaskoczył Magdę swoimi umiejętnościami kulinarnymi. Doskonale przygotowywał główne dania, a swojej kobiecie zostawiał do przygotowania przystawki i desery. Szybko podjęli decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Czasami, gdy Krzysztof wychodził do pracy, Magda zastanawiała się, czy to nie sen. Nigdy nie pozwoliłaby przecież mężczyźnie na to, by zawładnął jej życiem. Była przecież taka niezależna. A teraz wszystkie plany związane były z tym wspaniałym mężczyzną. Myślała także nad tym, jak to jest możliwe, że właśnie jej przypadł taki uroczy kandydat. Za sobą miała już kilka związków, które po krótkiej fascynacji zamieniały się w koszmar. Coś jej jednak mówiło, że tym razem będzie inaczej. Czuła się w końcu bezpiecznie, bo wiedziała, że na swojego przyszłego męża zawsze może liczyć.
Krzysztof podchodzi do tego bardziej racjonalnie. Wprawdzie nie kryje, że jest w swojej wybrance szalenie zakochany, ale zdaje sobie sprawę, że w życiu może być różnie. Szybko zauważył, że z Magdą może łatwo się dogadać. Nie jest ona kobietą konfliktową, a to według niego jest najważniejszą cechą w partnerstwie.
Teraz młodzi zastanawiają się, czy powiedzieć znajomym, jak się poznali. - Większość par, które skojarzyłam, wstydzi się przyznać, że zapłacili za swojego wybranka - twierdzi pani Żaneta. - Mówią, że poznali się przez koleżankę lub wspólnych znajomych. Moim zdaniem jednak fakt wpłaty za możliwość wyboru partnera nie jest żadną ujmą. Uczucie przecież i tak rodzi się naturalne.