Kusicielki po trzydziestce

Koleżanki z lat szkolnych już dawno zadbały o własne ognisko domowe. Mąż, dziecko, praca zawodowa - to ich codzienność, ich świat. A ty, masz tylko kota, od czasu do czasu faceta na noc i tęsknisz. Do czego? Do najzwyklejszej normalności.

article cover
ThetaXstock

Szukam "sponsora"?

Coraz częściej młode kobiety w wieku dwudziestu, dwudziestu paru lat unikają stałych związków. Bo o jakiej stałości tu mówić, kiedy w głowie kipią jeszcze hormony z niedawnych nastoletnich szaleństw. Z jednej strony chcą mieć kogoś na dłużej niż tylko na parę sobotnich imprez, z drugiej nie jest to dla nich wygodne. Odczuwają ciężar "związku" i szybko go zazwyczaj kończą, o ile wcześniej same nie zostają porzucone. Znając już smak relacji damsko - męskich potrafią okroić sferę uczuciową do minimum. Nie pozbywają się jedynie tego, co może im sprawić przyjemność, dlatego wciąż poszukują nowych adoratorów. Ci dostarczając im rozkoszy w łóżku, adorując je, jak arabskie księżniczki, utwierdzają je tylko w przekonaniu, że są doskonałe. Może nie po pierwszym, nie po drugim i nie po trzecim przyjacielu z grubym portfelem, ale po następnym w końcu dochodzą do wniosku, że "warto być wolnym, pożądanym, pięknym i bogatym".

Pożądane i piękne

Wolne są, pożądane i piękne też, ale nie bogate. Jakich mężczyzn mogą szukać piękne kobiety z wyszukanym gustem, które mają spore wymagania od życia? Bogatych, "z kasą", jak to się słyszy na ulicy. Z drogim samochodem, dużym mieszkaniem, najlepiej własnym biznesem no i może jakąś w miarę reprezentatywną aparycją. Takich, którzy na umówionej relacji "normalnego związku" będą im dostarczać wszystkiego, czego zapragną, będą spełniać ich zachcianki i zapełniać swoje wolne luki w kalendarzu podczas weekendów lub akurat wolnych dni świątecznych, zabierając na wypady do willi na wieś, na rajdy, nad jezioro na skutery. Od czasu do czasu udostępnią jedną ze swoich kart kredytowych. Czy mieć takiego faceta, znaczy mieć sponsora? Przecież sponsoring rządzi się odmiennymi "prawami". Ale w takich relacjach coś z niego jest, jakiś zalążek interesowności, który rzuca cień na cały "związek". Trudno tu mówić o prawdziwym związku, gdy jego podstawę stanowi kobiece uzależnienie do dobrobytu. Bo kobiety tkwiące w takich związkach, najczęściej bardziej zakochane są w tym, co mogą mieć, co posiadają dzięki, aktualnemu partnerowi, niż w nim samym. I chociaż wzajemnie znają swoje rodziny, przyjaciół, na liczniku stażu "związku" z czasem widnieje ładny kawałek czasu, ciągle nie decydują się na legalizację, na założenie rodziny. Po co? Tak jest wygodnie. Tylko czy obojgu?

Nie chcę być zabawką

Facetom owszem, ale kobiety z czasem nudzą się dobrobytem i chcą czegoś więcej. Tyle, że niestety nie dostaną, tego, czego pragną i mają tego świadomość. Jakie jest wyjście? Zerwać, zakończyć? Znaleźć zwyczajnego gościa, który nie będzie imponował stanem konta, a normalnością? Pójść do pracy, zacząć zarabiać? Zbyt duże obciążenie dla księżniczek, które wszystko dostawały do tej pory pod swoje śliczne noski. Nie, nie i jeszcze raz nie! I tkwią dalej w tym chorym układzie. Ale i w nich kiełkuje niepokój. Bo kim one są dla swoich kochanych? Żonami, - nie. Matkami ich dzieci, - nie. Są tylko kochankami i błyskotkami, które przy paru okazjach mogą doskonalić tylko image swoich bogatych, zimnych, skupionych na robieniu pieniędzy partnerów. W takim razie tylko kochankami? Nawet nie kochankami. Zdają sobie sprawę, że są zwykłymi zabawkami.

Mąż innej - atrakcyjny towar

Jak poradzić sobie z tym, że czas płynie nieubłaganie? Jak go oszukać? Odzyskać szanse, które się kiedyś utraciło? Dla zdeterminowanych kobiet żądnych zaspokojenia swoich potrzeb nie ma żadnych przeszkód. W ich przekonaniu wszystkie zasady mogą iść na bok. Dlatego szkoda im czasu na szukanie idealnego dla nich faceta. Czułego, ceniącego ciepło rodzinne. Choć nie bogatego, ale przystojnego. To dla nich i tak dużo więcej, niż dostawały do tej pory. Szelest pieniędzy i luksus nie zastąpią przecież wszystkiego. Pierwsza młodość już dawno minęła. Miniona na zegarze życia trzecia dekada, kiedyś mogłaby je stawiać w świetle staropanieństwa, ale w dzisiejszych czasach mogą liczyć na ulgę. Tylko, po co mimo to, tracić czas szukając odpowiedniego dla siebie mężczyzny? Wtedy łatwym i smacznym kąskiem okazują się być żonaci faceci. Tacy zwyczajni, niezbyt zasobni, ale uczuciowi. Okazja czyni złodzieja, mawiają niektórzy. I tak samotne kobiety po trzydziestce, choć z bogatym partnerem i jego fortuną u boku, szukają okazji, by skraść i posiąść coś cennego, czego dotychczas nie zaznały, bezwarunkowej miłości, troski i zamiast drogiego prezentu zwykłego gestu przytulenia. Czasem udaje im się znaleźć taką okazję i burzą spokój w małżeństwach, w rodzinach, jako te trzecie. Ale prędzej czy później znowu zostają same. Bo jak się okazuje, czasu jednak nie da się oszukać i to, co próbowały nadgonić, czas odbiera im z nawiązką. Tracą luksusowego dostawcę - bogatego partnera i tracą zdobycznego męża. Zostaje im tylko samotność i grono kilku shoppingowych "przyjaciółek".

Został mi tylko kot

Jak zawsze piękne, eleganckie kobiety, które przyciągają wiele męskich spojrzeń. Modliszki żerujące na męskich portfelach. Swoje wdzięki rezerwują tylko dla najlepszych, - tych z najgrubszymi portfelami. Uczone porażką, wiedzą, że nie pozostało im już nic innego. Związki z mężczyznami, którzy choć nie wypełnią pustki w ich duszach, ale wypełnią ich codzienność dostatkiem. Tym razem krótkotrwale związki, które pozwolą tylko zaspokoić ich kobiecą próżność. A wtedy najwierniejszym powiernikiem ich sekretów, bolączek, towarzyszem w wieczornych szlochach, jest zazwyczaj kot. Taka przytulanka, która w dodatku się połasi, da się wygłaskać i z czułością przymruży oczy. Tylko on zostanie z nimi bez względu na okoliczności.

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas