Miłość w cyberprzestrzeni
Która z nas nie marzy o rycerzu na białym rumaku? O kwiatach, pocałunkach i czekoladkach. To wszystko może dać nam tylko on, wyśniony, wymarzony książę.
Ludzie spotykają się na popularnych czatach. Ale jest pewien problem - nasza wyobraźnia.
Bajka o rycerzu na białym rumaku może okazać się możliwa do przeżycia, jeśli tylko nie przekolorujemy bohaterów, których gramy. Choć pokusa jest wielka - w końcu nikt nam nie udowodni, kim jesteśmy naprawdę.
Historia internetowej miłości
Chuda, niska blondynka ze zbyt małym - według niej - biustem, przeistacza się w wysoka brunetkę -wprost sex bombę, rozwiedziony rolnik lat 50 staje się dobrze zarabiającym przedsiębiorcą lat 40, zdecydowanie przystojniejszym niż w rzeczywistości.
"Brunetka" niczym w bajce o Kopciuszku poznaje swojego królewicza - "Przedsiębiorcę". Codzienne rozmowy zbliżają ich coraz bardziej. Na czacie klikają już o wszystkim, niemalże czytają sobie w myślach. "Przedsiębiorca" wie, że "Brunetka" uwielbia truskawkowe lody, muzykę poważną, że w dzieciństwie była nieznośnym dzieckiem. Ona o nim, że przed snem wypija lampkę czerwonego wina, aby lepiej spać, że kocha teatr, że miał żonę, która zdradziła go z jego własnym przyjacielem. Wciąż obiecują sobie spotkanie, marzą o wspólnym szczęściu do końca życia, może nawet i o dziecku.
"Przedsiębiorca" targany wielkim uczuciem postanawia w końcu wyznać prawdę o swoim wieku, wyglądzie, o tym, że tak naprawdę nie posiada własnej firmy, jest w końcu rolnikiem koło 50. Wie, że jeśli powie jej to przez Internet ich znajomość się skończy. Przecież seksowna brunetka nie będzie chciała planować życia z kimś takim jak on? "Przedsiębiorca" chce być w końcu szczery, ciąży mu kłamstwo, ale wcześniej chce ją zobaczyć, choć na chwilę. Ma nadzieję, że ich miłość nie skończy się. Gdy w końcu odważył się napisać: "spotkaj się ze mną", szczęście pękło niczym bańka mydlana. Mimo że "Brunetka" kocha "przedsiębiorcę" wie, że nie może się z nim spotkać, nie mówiła mu całej prawdy, nie chce żeby się rozczarował. W cudowny magiczny świat wkroczyła rzeczywistość. Bajka się skończyła...
Siła miłości i Internetu
Serce nie wybiera miejsca ani czasu, po prostu zaczyna bić szybciej, gdy wie, że nasza druga połówka jest gdzieś blisko i naprawdę nie ważne jest, czy czeka na nas w Internecie na czacie, czy wśród zwykłych przechodniów na ulicy. Najważniejsze jest to, by mieć odwagę jej poszukać i stanąć z nią twarzą w twarz.
Ewa, studentka ekonomii, jest już 4 lata z chłopakiem, którego poznała na czacie. Z dumą przyznaje, że jej internetowy mężczyzna dostrzegł w niej to, czego nie widać na pierwszy rzut oka - piękno wewnętrzne.
Zdaniem Marka Adamca - polonisty - telefon nie zubożył miłości, dlaczego miałby to zrobić komputer? Ludzie cały czas próbują wykorzystywać technikę do zaspokajania elementarnych potrzeb. Internet zupełnie niepotrzebnie jest utożsamiany przez wielu z narzędziem antyhumanitarnym. Przecież miłość nawiązana w Internecie, to jest to samo dobrze nam znane uczucie.
Niewątpliwie Internet stwarza możliwości znalezienia swojej drugiej połówki. Daje jednocześnie duże pole do popisu naszej wyobraźni. I choć wierzę, że można w ten sposób poznać tego jedynego, wymarzonego to trzeba najpierw zadać sobie pytanie: jak chcemy żeby ta bajka się skończyła? Jeśli z happy endem to z pewnością należałoby od początku znajomości przedstawić siebie taką, jaką się jest w rzeczywistości.
A co na to gwiazdy?
Ewa Telega - aktorka z serialu "Tango z aniołem" uważa, że miłość jest po prostu miłością - może spaść z księżyca, zaskoczyć nas na ulicy, w sklepie, w pracy.
- Internet też jest rodzajem komunikatora, który może posłużyć nam do nawiązania znajomości, ale czy z tego wyniknie miłość, to się okaże tylko w momencie, gdy dwoje ludzi się spotka - uważa aktorka. - Albo pojawi się "chemia", albo nie. W dawnych czasach istniały swatki, które próbowały dobierać w pary. Czasami z tego rodziła się miłość, czasami udane małżeństwa, a czasami była kompletna klapa. Moim zdaniem podobnie jest z Internetem. Osobiście w tego rodzaju zabiegi nie wierzę, ale jak się komuś uda - należy się tylko cieszyć.
Joanna Węgrzynowska - Cybińska, aktorka serialu "Samo życie" nie wie, czy wierzyć w związki przez Internet.
- Nigdy nic takie nie przeżyłam, ale wiem, że takie związki istnieją i trwają. Czy to jest jednak miłość?- zastanawia się aktorka. - Myślę, że to jakiś przedsionek do znalezienia miłości, zrozumienia, a przede wszystkim kontaktu. Jesteśmy tak zabiegani, że brakuje nam czasu na wszystko. Dla ludzi samotnych Internet to czasem najlepsza droga na znalezienie kogoś równie samotnego jak oni. Internetowa miłość na pewno ma szanse takie same jak ta "normalna miłość", bo przecież i tak, koniec końców nastąpi tzw. " konfrontacja z rzeczywistością", a wtedy, jeśli coś nie pójdzie tak, to po prostu zostanie się znajomymi, którzy od czasu do czasu ze sobą porozmawiają w Sieci.
Anna Cygan, Ilona Adamska