Najpiękniejsze i najtrudniejsze

Chciałabyś by było idealnie, ale nie zawsze wychodzi. Czasem jesteś zła, ale często też szczęśliwa. Bycie mamą to bardzo trudna praca.

article cover
ThetaXstock

Największa przygoda życia

Wreszcie po dziewięciu miesiącach przygotowań, niepokoju i, przyznajmy to szczerze - czasem również zmęczenia i innych niezbyt przyjemnych stron ciąży, nadchodzi w końcu ten wielki dzień. Twoje maleństwo wreszcie pojawia się na świecie! I gdy po raz pierwszy trzymasz je w ramionach, zapominasz o spuchniętych nogach, porannych mdłościach i rozmiarze 38, do którego tak trudno będzie ci teraz wrócić. Staje się jasne, że ten maleńki człowiek patrzący na ciebie z ciekawością w oczach, wart był tego wszystkiego! I z całą pewnością wart tego, co nastąpi - nieprzespanych z powodu kolek nocy, niepokoju o jego zdrowie i rozwój, zwykłego zmęczenia. I innych wyzwań, które przyniosą kolejne lata macierzyństwa. A będzie ich całkiem sporo.

Bycie matką to z pewnością najważniejsza emocjonalnie przygoda życia każdej kobiety, ale, jak w każdej przygodzie, oprócz chwil cudownych są też momenty trudniejsze, którym jak wiele matek będziesz musiała stawić czoło.

A najtrudniejsze jest chyba właśnie to, że cały twój wysiłek i miłość służą temu, by twoje dziecko przygotować do jak najlepszego życia... samodzielnie. Sprawić, by potrafiło już radzić sobie bez ciebie. Wyprawić w świat z solidnym bagażem miłości, wsparcia, wiary w siebie i swoje możliwości. I pozwolić, by odeszło budować własne życie. Na szczęście bez względu na to, czy twoje dziecko ma lat 3, 13 czy 30, pewne rzeczy pozostają niezmienne. Nadal jesteś i będziesz jego mamą. Jedyną i najlepszą pod słońcem. I nadal będzie cię kochało za te wszystkie najpiękniejsze i najtrudniejsze chwile, jakie przez te wszystkie lata razem przeszliście.

Ono jest jeszcze takie malutkie

Możesz godzinami patrzeć jak śpi i jest to dla ciebie o niebo ciekawsze niż nawet najlepszy film czy książka. Nie możesz napatrzeć się na małe paznokietki i tłuste piąstki. A zwykłe ziewnięcie rozczula cię do łez. Jednak pojawienie się malucha na świecie to, oprócz wielkiego szczęścia, często także stres i niepokój. Czy robię wszystko tak, jak powinnam? Czy dobrze wybrałam kosmetyki do pielęgnacji, właściwe smoczki i typ pieluszek? Doświadczone koleżanki, ciocie, twoja własna mama i teściowa nawet nieproszone wciąż cię pouczają. Zaczynasz czuć się zagubiona w deszczu "dobrych rad" ("za cienko go ubrałaś!", "odstaw już smoczek, bo będzie miał wadę zgryzu!") i masz poczucie winy, że sama tego wszystkiego nie wiesz.

Dylematy młodej mamy

Lęk i niepewność to nieodłączni towarzysze wielu młodych mam. Czasem pojawia się też złość na maluszka, gdy płacze, mimo że próbowałaś już wszystkiego, by go uspokoić. Myślisz wtedy: "Nie dam dłużej rady, jestem zbyt zmęczona". Pamiętaj, że takie myśli i uczucia są czymś normalnym! I doświadcza ich każda młoda mama. Macierzyństwo jest czymś, czego trzeba się zwyczajnie nauczyć.

Mijają tygodnie, potem miesiące. Jako mama czujesz się nieco pewniej - w końcu masz już pewien trening. Ale to nie znaczy, że wszystkie problemy znikają. Czasem w miejsce starych pojawiają się nowe. Na przykład związane ze zdrowiem i rozwojem dziecka. Większość mam jest oczytana w poradnikach i bardzo je martwi, gdy maleństwo nie rozwija się "wg tabeli". Stresują się, że powinno już przewracać się z brzuszka na plecki, a jakoś nie chce. Pamiętaj, że każdy maluch rozwija się w indywidualnym tempie i dopóki pediatra nie widzi powodu do niepokoju, pozwól swojemu maluszkowi leżeć na brzuszku, skoro tak bardzo lubi!

Innym bardzo trudnym momentem jest powrót do pracy. Prędzej czy później każda mama staje twarzą w twarz z prozą życia i cierpi, gdy musi zostawiać swoje ukochane dziecko na pół dnia. Te chwile nigdy nie są łatwe, dlatego warto się do nich przygotować zawczasu. Na przykład stopniowo odseparowywać się od dziecka, wychodząc z domu najpierw na godzinę, potem dwie, potem cztery... Ucząc zarówno malucha, jak i siebie, przebywania oddzielnie. Powrót do pracy jest też momentem, w którym ze zdwojoną siłą powracają myśli o byciu złą matką. Wtedy warto pamiętać o tym, ze to nie ilość, lecz jakość czasu spędzonego z dzieckiem jest najważniejsza!

Idziemy do przedszkola

Zdaniem psychologów, pierwszy dzień dziecka w przedszkolu najbardziej przeżywa... mama! We wrześniu okolice przedszkoli pełne są dzielnych rodzicielek, które robią dobrą minę do złej gry i z trudem powstrzymują łzy po tym, jak musiały zostawić swoją pociechę w obcym miejscu. Pójście dziecka do przedszkola oznacza zupełnie nowy etap w jego relacji z matką. Właściwie dopiero teraz nadchodzi moment odcięcia emocjonalnej pępowiny. Poza tym, przedszkole narusza też ochronny klosz, który do tej pory roztaczałaś nad dzieckiem. Czy dziecko jest już na tyle silne i samodzielne, by dać sobie radę? Czy się z kimś zaprzyjaźni? Czy polubi nowe panie? Czy będzie płakało i tęskniło? Czy pomyśli, że je zostawiłam? - głowy mam są pełne wątpliwości i lęku. Pamiętaj jednak, że twoja postawa może udzielić się dziecku, które bezbłędnie to wyczuwa. A wtedy sam zacznie się bać i stresować. Dlatego nadrabiaj miną do samego końca! I, co ważne, nie daj się też zwieść krokodylim łzom zostawianego w szatni malucha. Oczywiście, czasem początki są trudne, ale z doświadczenia przedszkolanek wynika, że smutki trwają kwadrans od zniknięcia mamy.

Te pierwsze razy

To bez wątpienia jedne z najjaśniejszych stron macierzyństwa! Na przykład chwila, gdy bierzesz noworodka na ręce a on nagle głęboko patrzy ci w oczy i po raz pierwszy rozciąga buzię w najpiękniejszym uśmiechu, jaki kiedykolwiek widziałaś. Błyskawicznie odganiając wszelkie chandry, smutki czy zmartwienia. Albo pierwszy krok. To jeden z tych widoków, które pamięta się przez całe życie!

Staraj się nie przeoczyć żadnego "pierwszego razu" swojego dziecka. A będzie tego, na szczęście, całkiem sporo! Pierwsze "ja chce siam", gdy maluch zażąda łyżeczki. Pierwszy rowerek i przyjaciel z podwórka. Jest czego pilnować i jest czym się cieszyć!

Wojna domowa

Twoje słodkie maleństwo jest coraz starsze. Za tyle nieprzespanych nocy potrafi odpłacić ci się burknięciem. I wtedy jest ci bardzo przykro. Wyrasta już z przedszkolnych kapci i widzisz, jak powolutku staje się samodzielne. Chce decydować, w co się ubierze, i mówi, że obiad mu nie smakuje. Przed tobą bardzo trudny okres! Musisz to wytrzymać! Ale pamiętaj - to minie.

Witaj szkoło

Pierwsza klasa to poważny stres nie tylko do siedmiolatka. Także dla jego mamy. Bo pójście dziecka do szkoły poważnie zmienia życie całej rodziny. Zmienia się rytm dnia, masz też nowe obowiązki (dowożenie dziecka do szkoły, odrabianie lekcji, etc). Jednak to i tak niewiele w porównaniu z tym, co się dzieje z twoimi emocjami. Wypuszczając dziecko do szkoły, tak naprawdę po raz pierwszy wypuszczasz je samodzielnie "w świat". Bo szkoła to przecież wycieczki, zielone szkoły... Mnóstwo sytuacji w których twoje dziecko uczy się życia bez ciebie! Co oczywiście z jednej strony jest powodem do dumy, lecz często też oznacza skrywany gdzieś w głębi duszy żal za czasami, gdy wszystko robiliście wspólnie.

Spróbuj jak najaktywniej uczestniczyć w jego życiu! I przede wszystkim - dużo rozmawiajcie! O tym, co się działo w szkole, pytaj o kolegów, nauczycieli, pokaż, że cię to interesuje! To wszystko nie tylko nie pozwoli rozluźnić więzi między wami, lecz dodatkowo je zacieśni. Nie wspominając już o tym, że będziesz mogła reagować, gdyby działo się coś złego. I pamiętaj, aby wraz z pójściem dziecka do szkoły trzymać na wodzy własne ambicje! Twój maluch nie musi być najlepszym uczniem klasie! Ma się chcieć uczyć dla siebie, a nie dla ciebie.

Na drugim planie

Szkoła podstawowa to też czas, kiedy każda mama musi, prędzej czy później, stawić czoło poważnej konkurencji. Na początku jest to najczęściej pani wychowawczyni albo inny nauczyciel. Twój maluch przychodzi z lekcji i przy obiedzie z zachwytem opowiada, jaka to pani jest mądra, ładna, wszystko wie. Słuchasz tego z rozbawieniem, ale za którymś razem pojawia się niemiłe ukłucie zazdrości albo smutku. Moment, kiedy matka powoli przestaje być jedynym autorytetem, jest trudny. I wielu rodziców sobie z nim nie radzi, próbując np. żartować z nauczycieli. Tymczasem w ten sposób tylko krzywdzi się dziecko!

Każąc mu wybierać miedzy lojalnością względem mamy czy ojca a sympatią do pani nauczycielki. Niemniej to i tak nic w porównaniu z następującą kilka lat później konkurencją w postaci... kolegów twojego dziecka! Kilkunastolatki bardzo silnie zaczynają się identyfikować z rówieśnikami. To, co powie Michał z ósmej D, staje się prawdą objawioną. Poza tym, koledzy wiedzą lepiej niż ty, jakie ubrania są teraz modne, jakich powiedzonek należy używać i jakiej muzyki słuchać. Dlatego to z kolegami twoje dziecko woli czasem spędzać popołudnia, zamiast siedzieć z tobą przed telewizorem i oglądać teleturniej, który do niedawna uwielbialiście. Najrozsądniej jest przeczekać ten trudny czas! Bezkrytyczny zachwyt kolegami kiedyś minie i, prędzej czy później, wrócicie do wspólnego oglądania.

Nie jestem już dzieckiem

Nastolatek w domu serwuje swoim rodzicom prawdziwy koktajl emocji i doświadczeń. Przyjęło się mówić, że to bardzo trudny wiek zarówno dla niego, jak i dla ciebie. Targany hormonalnymi burzami potrafi być opryskliwy albo niegrzeczny. Często ostentacyjnie się dąsa i obraża. Nie chce spędzać z wami czasu, niekiedy wręcz, mniej lub bardziej wprost, daje do zrozumienia, że na niczym się nie znacie i wcale go nie rozumiecie. Z dnia na dzień zaczyna pić kawę (żebyś nie miała wątpliwości, ze jest już "dorosły"), nawet jeśli krzywi się przy ty niemiłosiernie. Sam chce podejmować różne decyzje i złości się, gdy ty nie konsultujesz z nim takich spraw, jak wyjazd na wakacje czy pomysł na najbliższy weekend. Bywa, że zaczyna ubierać się tak, ze wstyd wyjść z nim na ulicę.

Ale kilkunastoletnie dziecko to też dużo pozytywów. I nowych możliwości układania waszych relacji. Powoli staje się dorosłe. I spróbuj zacząć go w ten sposób traktować! Odkrywaj, kim się staje twój, do niedawna jeszcze malutki syn czy córka. Wspieraj pasje, namawiaj do rozwijania talentów, nie wyśmiewaj lęków czy wątpliwości. Nie katuj oczekiwaniami piątek i szóstek ze wszystkich przedmiotów. Raczej pozwól skupić się na tym, co go naprawdę interesuje. Pomyśl, że to, kim się staje, to w dużej mierze twoja zasługa. Twoje dziecko jest ciekawe świata i nowych rzeczy. Próbuje, uczy się... Może to ty zaraziłaś go tą energią? Jesteś dumna? A może z czasem będziecie mieć wspólne hobby?

Dorosłe odchodzi w świat

Nawet nie wiesz, kiedy minął ten czas. Twoja pociecha jest już nie tylko pełnoletnia, ale naprawdę dorosła! To, co czujesz, gdy twoje dziecko wyjeżdża na studia lub zakłada własną rodzinę i wyprowadza się z domu, jest dla każdej matki bardzo trudne. Koniec wspólnych śniadań, czekania z obiadem i wieczornego przekomarzania się z powodu przesiadywania godzinami w łazience. Koniec bycia na bieżąco z tym, co się w życiu twojego dziecka dzieje, co ono myśli i przeżywa. Gdy to wszystko znika, często pojawia się poczucie pustki. A wraz z nią dojmujący smutek, poczucie opuszczenia. Czasem też żalu i tęsknoty za czasami, gdy jako kilkuletni brzdąc nie odstępował cię na krok.

Czas dla siebie

Syndrom "pustego gniazda" to bez wątpienia najcięższy dla matki moment jej macierzyństwa. Tym boleśniejszy, im bardziej dotychczas twoje życie koncentrowało się na dziecku kosztem pracy zawodowej, własnych zainteresowań czy przyjaciół. Teraz musisz ze zdwojoną energią zadbać... o siebie! Czas najwyższy odświeżyć stare znajomości, pojechać w końcu na wakacje, odgruzować ogródek za domem i, kto wie, może zapisać się w końcu na ten kurs prawa jazdy? I odeprzeć pokusę zatrzymania przy sobie dziecka na emocjonalnej smyczy (na przykład dzwoniąc co drugi dzień i żaląc się na coraz to nowy problem, który wymaga jego interwencji albo wręcz przyjazdu do domu). To strategia na krótką metę. I bardzo ryzykowna. Znacznie lepiej pozwolić dziecku odejść. To warunek konieczny, by po pewnym czasie mógł do ciebie wrócić jako twój dorosły już syn czy córka i na nowo ułożyć wasze relacje. Które z pewnością będą już zupełnie inne. Ale to wcale nie musi znaczyć, że gorsze!

Zawsze możesz na mnie liczyć

Dorosły syn czy córka mogą być przede wszystkim... pomocni! Zawsze możesz poprosić dziecko, by doradziło przy wyborze i zainstalowaniu nowego telewizora albo pomogło przy cotygodniowych, wielkich zakupach. O codziennych drobiazgach, jak sprawy urzędowe czy bankowe, nie wspominając. Oprócz wymiernej pomocy, możesz też już oczekiwać od swojego dziecka wsparcia. Czyli tego, co do tej pory to ty mu dawałaś w ilościach nieograniczonych. Lecz największym bonusem tego okresu relacji jest duma, jaką czujesz, patrząc jak dziecko świetnie radzi sobie w życiu. Bo to twoja zasługa! Wychowałaś mądrego i dobrego człowieka.

Jeśli doskwiera ci samotność, możesz spróbować zaproponować dziecku pomysł na wasze dalsze kontakty - na przykład wspólne obiady raz w tygodniu. Mimo że jest już dorosłe, staraj się jednak nadal czujnie obserwować jego potrzeby. Może być tak, że wpadając na domowe obiadki, wpada tak naprawdę po chwilę oddechu od trudnej rzeczywistości. Ale równie dobrze może chcieć móc usiąść z tobą przy kawie, aby zwierzyć się ze swoich dorosłych problemów czy poprosić o radę.

To jest moje życie

Widzisz, jak dziecko dorasta i zaczyna układać sobie swoje życie, ale tak trudno jest ci czasem pozwolić mu na samodzielność. Przestać kontrolować. Oczywiście, nikt nie robi tego ze złej woli. Wręcz przeciwnie - matka, która swoje już przeżyła, ze zwykłej troski stara się coś doradzić. Czy to w sprawie pracy, mieszkania, ślubu. I czasem spotyka się ze zniecierpliwieniem. A czasem wręcz komunikatem wprost: "Mamo, nie wtrącaj się w moje sprawy". To bardzo bolesny i trudny moment. Możesz się poczuć odrzucona i niezrozumiana. Czy można tego jakoś uniknąć? Przede wszystkim pamiętaj, że dorosłość także polega na uczeniu się na błędach. Dlatego, mimo że masz dobre intencje, staraj się nie zarzucać swojego dziecka "dobrymi radami". Jeśli sam zapyta cię o zdanie, wtedy powiedz mu, co o danej sprawie myślisz i co ty zrobiłabyś na jego/jej miejscu.

Nowa rodzina

Każda matka pragnie dla dziecka tego, co najlepsze, łącznie z dobrą żoną/mężem. Ale to ślub czy poważny związek jest wydarzeniem, które poza radością, niesie też ze sobą czasem chęć rywalizacji czy zazdrość. Często maskowane troską o to, by nikt "dzieciaka" nie skrzywdził. I jeśli tak się czasem czujesz, nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Nie powinnaś natomiast pozwolić tym emocjom kierować twoim zachowaniem. Wtrącanie się w życie dziecka to najkrótsza droga do zrujnowania waszych relacji. Dlatego im wcześniej zaakceptujesz fakt, że twoja rola w życiu dziecka ma charakter drugoplanowy, tym szybciej przekonasz się, że role drugoplanowe też są ważne!

A jeśli czujesz się izolowana przez partnera własnego dziecka, spróbuj o tym spokojnie porozmawiać. Nie za pośrednictwem dziecka, ale bezpośrednio i bez nerwów. Na rodzinne waśnie lepszego lekarstwa niż szczera rozmowa jeszcze nie wynaleziono!

Anna Harabin

Świat kobiety
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas