Nie bójmy się żalu po stracie bliskich

Ktoś, kogo kochaliśmy, odszedł na zawsze. Cierpimy, nie chcemy się z tym pogodzić. Będzie nam łatwiej, gdy zrozumiemy swoje emocje i podzielimy się nimi z innymi. Aneta Olkowska

Wielu z nas ma wrażenie, że ich świat się zawalił
Wielu z nas ma wrażenie, że ich świat się zawalił123RF/PICSEL

Każdy z nas inaczej reaguje na utratę kochanej osoby. Jedni biorą na siebie zbyt dużo obowiązków, innym pomaga sen. Nie ma uniwersalnego sposobu radzenia sobie z bólem. Ale choć teraz wydaje nam się to niemożliwe, przyjdzie czas, gdy wróci spokój.

Pozwólmy działać czasowi

Wielu z nas ma wrażenie, że ich świat się zawalił. Do pogrzebu jakoś sobie radzimy, załatwiając konieczne formalności. Potem pojawia się obawa o przyszłość.

Dajmy sobie czas na przeżycie żałoby w swoim tempie. Żałoba ma swoje etapy, przez które musimy przejść, by wrócić do równowagi. Jest podobna do okresu rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Dlatego nie jest to proces łatwy i szybki. Jej długość zależy od tego, w jaki sposób straciliśmy bliską osobę, od naszej osobowości i tego, jak blisko z nią byliśmy.

Pierwszy etap to zaprzeczanie i niedowierzanie, że tego kogoś już nie ma. Potem przychodzi złość na los, na Boga, na siebie i wszystkich dookoła, że na to pozwolili, nie zareagowali na czas. Później dociera do nas, że sytuacja jest nieodwracalna. To wymaga czasu, wyrzucenia z siebie całego bólu, aż przyjdzie etap pogodzenia się ze stratą.

Nie wahajmy się skorzystać z pomocy psychologa, jeżeli nasza żałoba się przedłuża lub zatrzymaliśmy się na jednym z jej etapów. Gdy mijają kolejne miesiące, a my nie czujemy się ani trochę lepiej, tylko specjalista może pomóc. Być może są to jakieś nierozwiązane sprawy, o których trudno nam zapomnieć.

Zaakceptujmy nasze uczucia

W pierwszych tygodniach pojawiają się skrajne emocje: rozpacz, złość, niedowierzanie, a nawet agresja. Czasem płaczemy w poduszkę, innym razem nie potrafimy uronić ani jednej łzy, czując tylko tępy ból. Nie wiemy czy to, co się dzieje, jest „normalne”. dobre rozwiązania

Warto pogodzić się ze swoim sposobem przeżywania. Będzie nam łatwiej, jeśli postaramy się unikać takiego sposobu myślenia: „przecież powinnam czuć to.. i to…”, „zachowywać się tak… i tak…”. Trzeba pamiętać, że intensywność i rodzaj emocji jest bardzo indywidualna.

Jeżeli ktoś nie płacze, nie znaczy to przecież, że nie obchodzi go to, co się stało. Wiele osób na stres reaguje np. nerwowym śmiechem. Huśtawka nastrojów jest także normalnym elementem procesu dochodzenia do siebie po śmierci kogoś bliskiego.

W tych trudnych momentach zazwyczaj nie jesteśmy w stanie zrozumieć do końca naszych reakcji. Wszelkie emocje muszą znaleźć ujście. Choć czasem wydaje nam się, że lepiej zepchnąć je gdzieś głęboko, to nie jest właściwa droga. Tłumienie uczuć powoduje, że nie możemy w pełni przeżyć okresu żałoby. Nawet te najbardziej bolesne przemijają, gdy pozwoli się sobie na ich doświadczanie.

Ból wstrzymywany powraca ze zdwojoną siłą i może odbić się na naszym zdrowiu. Mierząc się z nim, oczyszczamy się i powoli zaczynamy radzić sobie z nową sytuacją.

Nie zamykajmy się w sobie

Po śmierci kogoś bliskiego często zdarza się, że zaczynamy się izolować od ludzi. Nie mamy ochoty ani siły z nikim rozmawiać. Każde słowo pocieszenia może wydawać się niedorzeczne i błahe. Pojawia się przekonanie, że ludzie wokół nas nie mają pojęcia, co przeżywamy.

Pozwólmy przyjaciołom być blisko. Być może na początku rzeczywiście potrzebujemy chwili samotności, ale niech ona nie trwa zbyt długo. Spróbujmy nie odtrącać życzliwych nam ludzi. Docenić ich obecność. Pewnie sami nie wiedzą, jak się mają zachować. Warto dać im szansę, by zrozumieli, co się z nami dzieje. Powiedzieć, jak realnie mogą nam pomóc. Może potrzebujemy, żeby załatwili jakieś bieżące sprawy? Na pewno czekają na jakiś gest z naszej strony.

Łatwiej przeżyć żałobę, otaczając się rodziną. Oni odczuwają tę stratę podobnie i najlepiej nas zrozumieją. Cierpienie nie powinno was od siebie oddalać. Rodzina jest najważniejsza w takich chwilach. Świadomość, że są jeszcze ludzie, którzy nas kochają, dla których warto żyć, bardzo pomaga.

Doceńmy moc zwykłych zajęć

W czasie żałoby wiele osób odczuwa nieustanne zmęczenie. Nawet najłatwiejsze czynności sprawiają wtedy trudność. Źle śpimy i trudno nam wstać z łóżka. Bywa, że zaniedbujemy swoją pracę, domowe obowiązki, nawet jedzenie.

Dobrze stopniowo wracać do codziennego rytmu dnia. Powrót do tego wszystkiego, co robiło się wcześniej (chodzenie do pracy czy na zakupy, płacenie rachunków, sprawdzanie lekcji dzieciom, gotowanie obiadów) sprawi, że poczujemy się bezpieczniej. Pojawi się świadomość, że wciąż jesteśmy komuś potrzebni, że życie nadal się toczy, a my stanowimy jego część.

Warto pamiętać, że koniec żałoby jest zarazem początkiem nowego etapu naszej życiowej drogi, w którym też jest jeszcze wiele ważnych rzeczy do zrobienia. Są osoby, dla których strata bliskiej osoby oznacza przeorganizowanie całego życia.

Wtedy często paraliżuje je świadomość, że będą zmuszone nauczyć się wielu rzeczy, których do tej pory nie musiały robić. Jednak odsuwanie tego w czasie nie rozwiąże problemu, a tylko zwiększy obawy.

Natomiast podjęcie nowych wyzwań zazwyczaj miewa lecznicze działanie i przyspiesza odzyskanie utraconej równowagi. W miarę możliwości warto też wrócić do zajęć, które sprawiają nam przyjemność. Pozytywne bodźce dodają chęci do życia.

Pielęgnujmy wspomnienia

Kiedy odchodzi ktoś, kogo kochaliśmy, wracają do nas wszystkie wspólnie spędzone chwile, te dobre i te trudne. Z jednej strony wspomnienia przynoszą ból, z drugiej – również ulgę. Przeglądamy zdjęcia, czytamy stare listy, oglądamy pamiątki.

Nie trzeba się obawiać, że wspomnienia sprawią, iż trudniej nam będzie poradzić sobie z cierpieniem. Są nieuniknione i potrzebne. Sięgajmy jednak do tych najlepszych. Przykre wyrzućmy z pamięci.

Jeśli nie zdążyliśmy czegoś powiedzieć zmarłej osobie, możemy zrobić to teraz. Na przykład napisać do niej list lub iść na cmentarz, by z nią porozmawiać. Taka rozmowa pomoże uspokoić emocje, podsumować waszą relację i odzyskać spokój. Dzięki temu, choć symbolicznie, uda się zakończyć to, co nas dręczyło.

Zdaniem eksperta: unikajmy poczucia winy wobec zmarłych

Po stracie kogoś bliskiego często pojawia się poczucie winy. Wyrzucamy sobie, że nie zrobiliśmy dostatecznie dużo, by temu zapobiec albo nawet to, że my dalej żyjemy, a tego kogoś już nie ma. Powinniśmy wybaczyć sobie wszystkie wyimaginowane i prawdziwe przewinienia.

Przecież nie można już nic zrobić, nie można wyciągnąć wniosków i cofnąć czasu. Uwolnienie dokona się wtedy, gdy dopuścimy do siebie głęboki ból pożegnania, zamiast go unikać. Trzeba zmierzyć się z realnością śmierci, bo tylko tak można to przeżyć.

Barbara Burduk - psychoterapeutka, specjalistka systemowej terapii rodzin

Kobieta i życie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas