Nie daj się promocjom!

Zakupy robimy zwykle w pośpiechu i bywa, że w sposób nieprzemyślany. Nawet w weekend, gdy mamy więcej czasu, biegamy nerwowo od półki do półki. Co zrobić, żeby być z nich zadowolonym?

Właściciele sklepów mają swoje sposoby na podwyższenie sprzedaży.
Właściciele sklepów mają swoje sposoby na podwyższenie sprzedaży.AFP

Z pozoru drobne kwoty...

Po pierwsze - czytaj dokładnie ceny umieszczone obok towarów. Pamiętaj: sprzedawca ma obowiązek takiego oznakowania półki, by dla wszystkich było jasne, że dana rzecz kosztuje właśnie tyle. Ani mniej, ani więcej. Często zdarza się, że do półki w supermarkecie przyciągnęła nas właśnie "niska" cena, a potem czytnik kodów kreskowych przy kasie sprawił niemiłą niespodziankę. Różnice, z pozoru nieznaczne, przy długiej liście zakupów mogą urosnąć do dużych kwot. W takim przypadku, kupujący ma prawo zapłacić tyle, ile wynosiła cena, którą widział na półce, jeśli oczywiście udowodni, że tak było, tzn. wskaże miejsce, z którego zabrał towar. Niestety w dużych sklepach jest to powszechną praktyką, którą tłumaczy się bałaganem albo nową dostawą towaru. Jeśli zauważymy problem, nie dajmy się zbyć.

Drogo w zasięgu wzroku

To, co czego firma chce się najszybciej pozbyć, bo np. nie należy do najtańszych, albo się nie sprzedaje układa się w taki sposób, by towar łatwo było zauważyć. Najczęściej na wysokości wzroku dorosłej osoby. Dlatego na tym poziomie rzadko znajdziemy coś w naprawdę korzystnej cenie. Inaczej jest z produktami umieszczonymi na... krańcach półek. W większości wielkopowierzchniowych sklepów towar układa się na zasadzie - od lewej do prawej, czyli - od najdroższych do najtańszych. Rzeczy w przysłowiowej dobrej cenie nierzadko znajdziemy też... na samym dole. Może więc warto podczas zakupów i tropienia okazji korzystać z pomocy najmłodszych!

Pozorne promocje

Uważajmy na wszelkie oferty w rodzaju: dziesięciopak czy piętnaście plus jeden gratis. Kiedy podzielimy całą kwotę przez cenę pojedynczego produktu może okazać się, że gratisy zostały po prostu wliczone w cenę, albo pojedyncza rzecz w zestawie kosztuje więcej niż identyczny towar, tyle, że nieobjęty promocją.

Na promocjach "lądują" też produkty o krótkim terminie przydatności, więc lepiej poważnie zastanowić się nad takim zakupem. Zwłaszcza, gdy kupujemy coś dziecku, albo jest to np. kosmetyk, który - przeterminowany - może wywołać reakcję alergiczną.

I nie wierzmy w cuda. Czajnik elektryczny czy żelazko nie może kosztować 10 złotych. Żeby wyprodukować coś, co rzeczywiście będzie się nadawało do WIELOKROTNEGO użytku, producent musi ponieść jakieś koszty. Inaczej kupimy chińską jednorazówkę, która nadaje się do wyrzucenia.

To tylko kilka dobrych rad, o których należy pamiętać szczególnie przed zbliżającymi się świętami. A teraz na - przemyślane - zakupy!

Joanna Dolna

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas