O czym milczą mężczyźni
Jeśli między mężczyzną a kobietą jest jeszcze jakieś tabu, to po męskiej stronie. My, kobiety, mówimy. O czym marzymy, jak chcemy być kochane, co słychać u koleżanki i na jakim etapie jest nasz związek. On zamyka się w łazience. Zapada w fotel. Zapomina oddzwonić. Co ukrywa?
Sylwia, trzydziestolatka z Warszawy, niepokoi się, że narzeczony nie poszukuje z nią "spontanicznego kontaktu": - Wchodzi do domu i mówi: "Hej, skoro czytasz, puszczę sobie coś na dvd". Ani słowa o tym, co w pracy, dlaczego nie oddzwonił. Rozumiem, że jest zmęczony, ale ja przecież też pracuję (Sylwia jest agentką nieruchomości), a w udanym związku ludzie dzielą się myślami! "Dobry film? - zagaduję go. - Niezły - odpowiada - ale chyba trochę przysnąłem". I, mówię serio, przeniósłby się prosto do łóżka, gdybym go nie zaciągnęła do kuchni, nie podstawiła pod nos noża i masła: "Smaruj, kochanie". Przy kolacji pytam go: "Co tam u tego bubka, twojego szefa?". Mam szczęście, jeśli odpowie mi pełnym zdaniem.
Zaczynam więc sama: opowiadam, za ile poszło mieszkanie pod wiaduktem, ile stałam w korkach, ile zarabia mąż tej rudej Iwony, z którą pracuję. Normalnie, opowiadam swój dzień. A on żuje. "O czym myślisz? - pytam. - No, o tym, co mówisz - odpowiada i żuje dalej. - Dlaczego ty nic nie mówisz? - docieka Sylwia. - Siedzę, czekam na ciebie, myślałam, że sobie pogadamy. - Głowa mnie boli. - No tak, oczywiście. Dać ci apap?". Nigdy nie wiąż się z informatykiem - mówi Sylwia. - Im wystarcza stacja dysków. Nie mniej rozżalona jest Iwona (ruda koleżanka Sylwii, ta, której mąż świetnie zarabia). Opowiada: - Mówię do niego: "No chodź, opowiedz mi coś, pogadajmy". "Uhu" - odpowiada i nie rusza się z fotela. Pytam: "Co ci jest? Źle się czujesz?", a on na to: "O rany boskie, daj mi spokój". Może ma depresję?
Męski z przyzwyczajenia
Z męskiego punktu widzenia sprawa wygląda inaczej: - Wracam do domu i mówię: "Hej, co robisz?" - opowiada Artur, narzeczony Sylwii. - Aha, cisza, dziś buziaka na powitanie nie dostanę. "O, czytasz! - mówię - to wiesz, włączę sobie film na dvd". Oglądam jakąś nudę, przysypiam. A ona nagle się zrywa, budzi mnie, ciągnie do kuchni i wypytuje: "Dlaczego nic nie mówisz? Czemu jesteś smutny? Czy nie rozumiesz, że partnerstwo polega na tym, że trzeba się otwierać?". A mnie się chce spać. "Pogadajmy jutro" - mówię. Na swoje nieszczęście, bo teraz zaczyna się na całego. Że ona jest nieszczęśliwa, tęskniła, a ja sobie puszczam film.
"Dobrze, pogadajmy - mówię. - Ja też, do cholery, czuję się nieszczęśliwy". A ona, że w takim razie możemy się rozstać. I... wychodzi do łazienki. I kto tu ma rację? Ona - przecież chce tylko wiedzieć, o czym myśli jej mężczyzna? On - bo chciałby nie mówić, gdy nie ma na to ochoty? Czyje prawa są ważniejsze w partnerskim związku? I czyje uczucia?
Kobiety uchodzą za bardziej empatyczne. Badania dowiodły, że szybciej nawiązują kontakt wzrokowy, łatwiej wyrażają emocje (np. mimiką) i sprawniej je nazywają. Ale jak wyjaśnia Monika Wróbel, psycholog emocji (bada ich naturę) z Uniwersytetu Łódzkiego, teza upada, kiedy weźmiemy pod uwagę wyniki badań eksperymentalnych. Badacze, zamiast ufać mimice i deklaracjom, podłączyli mężczyzn i kobiety do czujników mierzących tętno, temperaturę i częstotliwość oddechu. Przyrządy pokazały, że męskie ciało reaguje tak samo jak kobiece! Różnica polega na ekspresji: gdy kobiety płaczą na widok zdjęć o dramatycznej treści, mężczyźni mimo wzruszenia zachowują kamienne oblicze. Nie są mniej empatyczni czy mniej uczuciowi, tylko nie ujawniają emocji otwarcie. I kobiety o tym wiedzą. - Sylwia lubi stare filmy, często chodzimy do Iluzjonu - opowiada Artur. - Wychodzimy z seansu, Sylwia podekscytowana zachwyca się Bogartem, jaki męski, jaki silny. Wkurzające. Mówię jej: "Eee, drętwa fabuła". A ona na to: "Nie udawaj, tobie też się podoba, widziałam, jak drgała ci broda, ty Marsjaninie".
Czyli wie. Na jej półce stoi zresztą sfatygowany poradnik Johna Graya Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus, a obok Ty nic nie rozumiesz Deborah Tannen - na pozaginanych stronicach nic innego, tylko analiza męskiego mózgu, stylu myślenia, a także obyczaju odreagowywania stresu w samotności. Dlaczego więc Sylwia empatycznie i wrażliwie nie wychodzi Arturowi naprzeciw? Dlaczego wypowiada wojnę "jaskiniom" swojego mężczyzny?
- Bo to są stereotypy - mówi Sylwia. - Ja sama nie odnajduję się już w portretach z poradników. Nie jestem ustępliwa, nie krzątam się, nie poświęcam. A on milczy z przyzwyczajenia. Powinien bardziej się starać.
Co ukrywasz, kochanie?
- Niedobrze jest przykładać do partnera miarę własnej płci - uważa Krzysztof Klajs, psycholog i współautor książki Mężczyzna od podszewki. - Kiedy kobieta mówi o swoich problemach, czuje się kobieca, bo pokazuje, że jest wrażliwa emocjonalnie. Gdy mężczyzna mówi o swoich kłopotach, czuje się niemęski. Może to stereotyp, ale tak jest, tak to odczuwamy.
Tomasz Szlendak uważa, że jesteśmy dziś zaczarowani psychologicznymi hitami i superkoncepcjami, które zmieniają miłość w "zajmowanie się związkiem".
- Zakochanie się, kochanie kogoś bezgranicznie zostało wyparte przez "komunikację w związku", "bliskość", "otwieranie się". Zamiast kochać, analizujemy swoje relacje. To nie sprzyja ani porozumieniu, ani zaufaniu. Czy pod tym tropieniem stereotypów nie kryje się podejrzliwość i brak zaufania: co ukrywa ten mężczyzna, który milczy? O czym on mi nie mówi, co przemilcza? - pyta socjolog. - A prawda jest taka, że kiedy mężczyzna nie mówi, to znaczy, że nie ma nic do powiedzenia. Może woli posiedzieć i popatrzeć? Może myśli o pracy, ale nie chce przynosić zawodowych problemów do domu. Może uważa, że to byłoby nudne.
- Sylwia w ogóle nie wierzy, że można nie myśleć o niczym. "Co to niby znaczy - śmieje się - przecież jakieś myśli przelatują ci przez głowę. - Chyba nie chcesz, żebym ci je wszystkie streszczał, ja nawet nie wiem, jak je ubrać w słowa". Ona na to: "Spróbuj" - opowiada Artur. - Powiedziałem jej więc: "Myślę teraz o tym, że kobieta, którą kocham, chce mnie rozparcelować, przenicować, rozgryźć. Jak to ziarnko kawy, które tak lubisz chrupać po śniadaniu".
Co mu przeszkadza? Czy rzeczywiście nie mógłby się bardziej postarać i mówić kobiecie, co mu chodzi po głowie? - Gdyby słuchała go z ciekawością, przemówiłby - uważa Krzysztof Klajs. - Dyskusja od wieków była męską domeną, nie jest też tak, że mężczyźni cierpią na awersję do zwierzeń.
Dlaczego niektóre kobiety nie narzekają? Czy dlatego, że mają bardziej otwartych i wymownych partnerów? Niekoniecznie. Często okazuje się, że one słuchają przyjaźnie. Każdy zamilknie, gdy czuje się oceniany i pouczany. Krytyka czyni mężczyznę "nieprzemakalnym": w ustach jego własnej kobiety, dla której on chce być alfą i omegą, boli go tak, że zasklepia się w sobie, zamyka na wpływy.
"Ty nie chcesz zrozumieć", "powinieneś się nauczyć", "musisz się otworzyć" i rozmowa "siada". Artur nie chce, by grzebać mu w duszy, nie chce się u Sylwii leczyć. Chce być jej mężczyzną, a nie pacjentem. - Kobiety odczuwają dziś pokusę, by terapeutyzować swoich partnerów. Jest takie trafne powiedzenie: on chciałby, żeby ona zawsze pozostała taka jak na początku, ona chciałaby, żeby on się zmienił. Nie mogę poprzeć tych marzeń, to się nie uda - dodaje Krzysztof Klajs. Słusznie zauważyła wcześniej Sylwia: w związku potrzebna jest wymiana myśli. Nie diagnozowanie partnera, udzielanie dobrych rad, pouczanie i nakłanianie do zmiany. Rozmawiamy, by kogoś zrozumieć, poznać poglądy, sprawdzić - zgadzamy się z sobą czy nie? Nie istnieją normy: codziennie pół godziny zwierzeń. Ani: jak pytam, powinieneś odpowiedzieć wyczerpująco.
Przez zmysły
Warto odłożyć na bok wyobrażenia "jaki powinien być mój partner", odkryć "jaki jest" i trzymać się tego odkrycia. Może jest "czuciowcem"? Nabiera ochoty na wymianę myśli, kiedy czuje dotyk, łapie kontakt, siedząc przy kimś blisko, wśród ciepłych gestów? Może wręcz przeciwnie, głównie patrzy? "Wzrokowcy" są wrażliwi na wyraz twarzy, poszukują zainteresowania w oczach kobiety, a zamykają się, widząc współczucie czy zniecierpliwienie.
Mąż Iwony ("słuchowiec") wycofuje się na pierwsze wysokie C w głosie żony. - Chcesz się kłócić, to on wychodzi z psem na spacer. Podniesiesz głos, on wznosi oczy: "No proszę cię, chyba nie będziesz wrzeszczeć?" - naśladuje go Iwona. Po czterech latach małżeństwa bezbłędnie rozpoznaje, kiedy on się czymś martwi, kłuje go wątroba. - Choroba może zdarzyć się każdemu, to nie jest niemęskie, więc mężczyźnie łatwiej jest o tym mówić - dodaje Krzysztof Klajs. - Zamiast czekać na wyznania typu: "boli mnie dusza", lepiej te cielesne dolegliwości traktować jak sygnał: potrzebuję pomocy. To może być wstęp do rozmowy. Mężczyźni często wysyłają przed sobą zwiadowców. Może napijemy się wina? Może jeszcze herbaty? - zamiast "chciałbym pogadać".
Miłość, czyli orka po godzinach
Kiedy parę lat temu Helen Fisher, amerykańska antropolog, prorokowała dominację kobiet w kulturze zachodniej (w Polsce ukazało się kilka jej książek, m.in. Pierwsza płeć), tylko garstka socjologów (głównie kobiet) traktowała ją poważnie. Mężczyźni przecież nadal dominują w mediach, biznesie i polityce. Ale nie w domach. Tu są na cenzurowanym. - Z mieszkań znikły męskie strefy, ocalał (na razie?) tylko garaż i samochód. - Wszędzie jest wspólna przestrzeń, która stopniowo zaczęła oznaczać strefę kobiecą - mówi Krzysztof Klajs. Toteż mężczyzna wraca dziś do domu jak na obce terytorium. Do "damskiego" świata. Może on nawet jest piękny, stylowo urządzony, z dobrą muzyką w tle. Może nawet jemu się podoba: tak tu miło, nieagresywnie. Ale to obcy świat. - Zamyka się w łazience - mówi Iwona (ruda). - Już nie pukam, bo mówi: "Czy nawet tutaj nie mogę mieć chwili spokoju?".
Artur wychodzi do ogródka: grabi, przerzuca liście, widzi cień Sylwii za firanką. - Mam wyrzuty sumienia, bo ona pewnie myśli coś w rodzaju: nie chce ze mną spędzać czasu, czego on tam szuka w tych liściach? Ja sam nie wiem, po prostu tego potrzebuję, to mnie uspokaja. Chcę się odprężyć, a wracając do domu, czuję się czasem, jakbym szedł do drugiej pracy.
- Podobnie myśli dziś wielu mężczyzn - mówi Tomasz Szlendak. - Porównywałem ostatnio badania z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i obecne: jeszcze 15 lat temu mężczyźni, choć robili dokładnie to samo co dziś, nie uważali swojego związku za drugą pracę. Usiłowali mówić o emocjach, dbać o nowe doznania i równość, kłócili się, godzili i uważali to za rodzaj damsko-męskiej gry, która obu stronom sprawia przyjemność. Dziś "pracują nad swoim związkiem".
Poprzedniego dnia mąż Iwony siedział półtorej godziny w łazience. Nie pukała. - "Zrobić ci masaż?" - zapytała, gdy wyszedł. - O nic więcej nie pytałam. Jak zechce, to mi powie - myślałam. - "Jak sądzisz, czy powinienem się ogolić? - spytał po chwili. - Wiesz, mam na myśli... no, głowę". W ułamku sekundy zrozumiałam, czym tak się martwił w ostatnich tygodniach. Te spojrzenia w lustro, ta łazienka!
- Kobiety często sądzą, że tylko one martwią się wiekiem, bo mężczyzna o tym nie mówi, przeciwnie - ostro zaprzecza. A jednak to zawsze boli. Dla wielu mężczyzn łysienie jest pierwszą oznaką starzenia się, której muszą stawić czoło - mówi Klajs.
Iwona: "Pewnie, możesz się ogolić - powiedziałam. - Masz taki ładny kształt czaszki". Następnego dnia w pracy Iwona dostała SMS. Animacja: człowieczek z serduszkiem na plecach wdrapuje się na skałę. Podpis: "Wiem, że masz ze mną pod górkę".
Magdalena Jankowska