Od spotkania do rozstania

O rozstaniu z wyboru bądź z konieczności z drugą osobą można rozważać, jeśli dwoje osób było ze sobą emocjonalnie związanych. Brak zaangażowania wyklucza w sensie psychologicznym pojęcie rozstawania się.

Rozstajemy się z różnych powodów
Rozstajemy się z różnych powodówINTERIA.PL

IV - ulga i nawet zdziwienie sobą: "co ja takiego w nim/w niej widziałam/łem

Sytuacja druga. Ty opuszczasz partnera

I faza - naprzemienne poczucie winy i ulga oraz obsesyjna racjonalizacja własnej decyzji - mechanizm racjonalizacji, czyli uzasadnianie własnego zachowania ułatwia nam utrzymanie się w decyzji rozstania. Na marginesie, Albert Camus, powiedział, że tak naprawdę człowiek nie jest istotą racjonalną (rozumną), lecz jedynie jednostką racjonalizującą zazwyczaj idiotyczne zachowania.

II faza - względny spokój - osadzamy się w nowej rzeczywistości, budujemy nowy związek lub decydujemy się na życie samotne bez nowego partnera.

III faza - krytyczna - w tej fazie nagle może nas dopaść brak tej osoby, z którą się rozstaliśmy. Było nam potrzebne doświadczenie braku, aby zrozumieć swoją błędną decyzję. I wtedy chcemy wracać. Czasami jest to możliwe, czasami jest już za późno. Inni w tej fazie utwierdzają się w przekonaniu, iż podjęli dobrą decyzję.

Sytuacja trzecia. Rozstanie uzgodnione między partnerami

Oczywiście w pierwszej fazie kłębowisko różnych uczuć, a następnie pogodzenie się z faktem lub powrót do siebie.

Przyczyny rozstań bywają różne. Erotyczne zauroczenie intensywnie realizowane w początkowej fazie związku, wygasa. I wtedy partnerzy uświadamiają sobie, że decydując się na związek przytargali ze sobą swoją przeszłość. Czasami jest to bagaż, który zajmuje dużo miejsca w ich wspólnej przestrzeni życiowej. Odkrywają różnice w systemie wartości, poglądów, tradycji. Oczywiście są szanse na wzajemne wychowanie się, lecz jeśli te różnice są duże, to para zamiast budować związek, angażuje się w bezproduktywne misje edukacyjne.

Dobrze byłoby mieć takiego partnera, który by spełniał nasze wszystkie potrzeby i zaspakajał nasze pragnienia. Kłopot w tym, że nie ma takich doskonałych partnerów. Niektórzy ludzie nie chcą w to uwierzyć i "uganiają się" za niedościgłym ideałem, tracąc po drodze kolejne szanse poznania kogoś realnego.

Kluczem do dobrego związku i satysfakcjonującego obie strony jest permanentna zdolność do budowania i odbudowywania relacji, mimo konfliktów, mimo "ścierania się" w ważnych sprawach i drobiazgach. Być ze sobą to sztuka. To nie jest dane nam tak prostu. Książę na białym koniu istnieje, ale w naszej wyobraźni karmionej dziecięcą tęsknotą za poczuciem bezpieczeństwa i bezwarunkową miłością.

Zbliżonym wzorem do takiego ideału byłaby matka/ojciec, którzy kochają swoje dziecko i spełniają jego potrzeby. Gdy jest się dzieckiem, to w prawidłowo funkcjonującej rodzinie dziecko czuje się ważne, kochane i szczęśliwe. Lecz gdy jest się dorosłym to trudno oczekiwać od swojego partnera takiej rodzicielskiej troski i miłości. Partner nie ma ochoty być przedłużeniem funkcji któregoś z naszych rodziców. Owszem, zdarzają się takie związki dwojga osób i nawet nieźle prosperują. Ale muszą być spełnione dwa warunki: obydwie strony wiedzą kto jest "rodzicem" a kto "dzieckiem " w takiej relacji. Po drugie, obydwoje partnerzy chcą być w takiej relacji.

Nic w tym złego, że tęsknimy do idealnego związku. Ważne jest, abyśmy mogli być z parterem, który będzie blisko naszych oczekiwań, marzeń i systemu wartości. Jeśli marząc o takim partnerze nie stracimy kontaktu z rzeczywistością, to jest OK. Lecz jeśli nasze marzenie zacznie przybierać formę fantazjowania (jeden z mechanizmów obronnych, ucieczka w świat marzeń przed rzeczywistością), to jest to zwiastun kłopotów w relacjach z partnerem i zapowiedź samotnego życia.

Komunikacja pozawerbalna i werbalna jest nieodzowna w życiu pary, brzmi to jak truizm, choć w praktyce wiele związków to ignoruje. Komunikacja jest nam konieczna, miedzy innymi podczas uwodzenia, w akcie miłosnym. Gra języka ciała, spojrzeń, gestów dodaje uroku w nawiązywania kontaktu między kobietą a mężczyzną. Lecz dość szybko się okazuje, że bez używania słów, wymiany komunikatów werbalnych nie uda się nawiązać kontaktu, a potem umiejętnie go podtrzymać.

Słowa są też istotne dla człowieka, aby mógł wyrażać swoje pragnienia, potrzeby psychiczne i materialne. Jeśli chodzi o potrzeby psychiczne to nie ma większych różnic między kobietą a mężczyzną. Obie płci mają podobne oczekiwania, tęsknoty. Chcą być doceniani, szanowani, zauważani, rozumiani, akceptowani przez partnera. W sferze erotycznej chcą doświadczać satysfakcji, odprężenia, przyjemności. Kłopot w tym, że kobieta w odróżnieniu od mężczyzny inaczej te potrzeby wyraża. A największy dramat pary polega na tym, gdy prawie w ogóle nie mówią o swoich potrzebach.

Jakże często bywa tak, że kobieta czegoś domaga się od mężczyzny i zamiast mu to wprost powiedzieć, czyni niezrozumiale dla mężczyzny umizgi, zgłasza pretensje w sposób agresywny lub mówi do niego w taki sposób, aby wywołać w nim poczucie winy. Trudno się więc dziwić mężczyźnie "ogłupiałemu" od tej specyficznej komunikacji, że ma ochotę "wypisać się" z takiego związku.

Z kolei mężczyzna, mimo że ma pragnienia, potrzeby obawia się je komunikować. A nawet jak podejmuje "ryzyko" wyrażenia werbalnie swoich potrzeb to boi się, że kobieta go wyśmieje, "wypunktuje" mu słabość psychiczną, brak męskości.

Więc mężczyzna w obawie przed tymi deprecjonującymi komunikatami, raniącymi jego godność komunikuje kobiecie w sposób lakoniczny  swoje potrzeby. Często używa takich skrótów myślowych, że trudno "połapać" się kobiecie, o co mu tak naprawdę chodzi. Równie często w ogóle nie mówi, wycofuje się mając nadzieję, że ona się domyśli. I trudno się dziwić tym kobietom, które pewnego razu przestają się godzić na to wieczne odgadywanie myśli "zamkniętego w sobie" mężczyzny.

Wypowiadanie własnych myśli, potrzeb jest trudne, ale można się tego stosunkowo szybko nauczyć. Natomiast umiejętność słuchania drugiej osoby to jest dopiero sztuka! Oczywiście też można tego się nauczyć choć idzie trudniej i chwilami "jak po grudach". Jeśli umiemy słuchać to usłyszymy, co mówi i wyraża druga osoba. Druga osoba doskonale czuje, czy jest słyszana czy też nie. Każdy z nas potrafi odróżnić pozór od faktycznego słuchania/słyszenia. Człowiek będąc słyszanym dopiero wtedy czuje, że jest rozumianym. Poczucie rozumienia daje szanse na rzeczywiste porozumienie się dwóch osób oddalonych od siebie z powodu jakiegoś konfliktu.

O rozstaniu mówi Alina Henzel-Korzeniowska, psycholog-seksuolog, psychoanalityk, moderator: www.seksuolog.org.pl

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas