Plażowe rytuały godowe

One zanoszą się śmiechem, który słychać na drugim brzegu jeziora, oni prężą muskuły i przechadzają z wciągniętym brzuchem. Plażowy podryw jest trudny, bo markowe ubranie nie kamufluje już defektów ciała. Plażowy podryw jest śmieszny, bo pół goli wracamy do rytuałów z epoki kamienia  łupanego.

article cover
MWMedia

 Smażone nimfy wodne

Reguła jest taka, że przychodzą na plażę małymi grupkami. Rozkładają ręczniki w najbardziej eksponowanym miejscu. Zazwyczaj, co dziwne, są już opalone na czekoladowo - pomarańczowy brąz. Niestety w Polsce nadal solaria cieszą się ogromnym powodzeniem i żadne raporty dotyczące raka skóry, chyba na to nie pomogą. Nimfy, bądź nimfetki, uwielbiają wystawiać się na słońce, leżą grzecznie ułożone jedna koło drugiej, jak perliczki na rożnie. Wybierają miejsca w których aż roi się od mężczyzn, bo nie ma co czarować, przyszły tutaj na upalny podryw. Najpierw jednak muszą zwrócić na siebie uwagę, najlepiej wszystkich, zarówno grubawych tatusiów z żoną i grillem pod pachą, jak i adonisów w złotych łańcuchach na spieczonym karku.

Odpowiednio dobrany strój kąpielowy to podstawa, a zarazem tylko jeden z elementów oszałamiającego wyglądu. Obowiązuje żelazna zasada - żadnego owłosienia poniżej głowy. Nie ma większego plażowego faux pas niż nieogolone nogi, zarośnięta pacha, czy o zgrozo, niesforne włosy na linii bikini. Niedopuszczalne, karane pięciosekundową naganą wzrokową. Wszelkie kędziorki obniżają szanse podrywu niemal do zera.

Samo jednak leżenie i wyglądanie nie wystarczy by plażowiczki zwróciły na siebie uwagę. Co jakiś czas trzeba przyciągnąć wzrok rozleniwionych, często otępionych piwem mężczyzn.

Najskuteczniejszy jest perlisty śmiech, na wysokich tonach. Śmiać się można ze wszystkiego byle głośno, zalotnie, i co jakiś czas zerkając w stronę obranego celu, czyli np. przystojnego blondyna. Śmiech jest niczym godowe nawoływanie, "przyjdźcie do nas, będzie wesoło". Jeśli sam śmiech nie skutkuje, nimfy plażowe uciekają się do spontanicznych pisków i okrzyków przy wchodzeniu do zimnej przecież wody. Wzajemne ochlapywanie pomaga w pełni zaprezentować ogolone, opalone ciało, pisk ma natomiast podkreślić niewinność i młodość rozkrzyczanego dziewczęcia.

Często pisk wodny jest w pełni uzasadniony, przecież od wody może zmyć się makijaż. Niestety nie wszystkie panie odkryły uroki wodoodpornych kosmetyków, czy lekkich, letnich makijaży. Niektóre wciąż tkwią w przekonaniu, że do złotej biżuterii idealnie nadaje się ciężki, czarno stalowy makijaż, czy to klub, czy to plaża. Pisk podczas chlapania panny wymalowanej, jest wynikiem rozpaczy za utraconym make up'em.

Wrodzona skromność plażowiczek nie pozwala im na bezpośredni plażowy atak. Nie potrafią poprosić o wysmarowanie pleców, do których przecież ciężko się dostać, czy na bezpardonowe posadzenie swojej pupy na ręczniku podrywanego obiektu. Nimfy jedynie się prezentują i nawołują. Prawdziwą akcję ma wykonać plażowy samic alfa.

 Tarzan prosto z plaży

Panowie na plażę przyjeżdżają w konkretnym celu. Jeśli posiadają już wybrankę serca, chcą się spokojnie napić piwa i bezkarnie popatrzeć na dziewczęta. Jeśli są singlami, także chcą się spokojnie napić piwa, ale przy okazji upolować jakąś plażową piękność. Panowie do sezonu letniego przygotowują się przez cały rok na siłowni. Dumni jak paw prezentują naoliwioną muskulaturę stojąc wokół ręczników. Stwierdzenie to może kolidować trochę, z leniwą na pozór męską naturą, ale naprawdę ci najlepiej zbudowani  uprawiają raczej stojący tryb opalania. Szkoda nie eksponować rocznego wysiłku. Mężczyźni, którym raczej obca jest kultura siłowa, a ich aktywność sprowadza się do klikania myszką, zamiast postawy macho, wolą być pogodni, fajni i sprawiać wrażenie najlepszych kumpli do rozmowy.

Plażowy tarzan zanim zacznie podryw, robi rekonesans. Z puszką w ręku zasiada z kolegami tworząc pewnego rodzaju jury, które wybiera cel (kobiety) na dzisiejsze plażowanie. Dziewczyny piszczące głośniej jako pierwsze przyciągają uwagę facetów, bo ci ostatni są szczególnie wrażliwi na wysokie dźwięki. Następnie samce alfa przypuszczają atak na najładniejsze samice. Możliwości podrywu są niewyczerpane. Częstym przykładem jest zdobywanie "na mięso". Panowie rozkładają grilla z Tesco za 15,99 ( z promocji) i wabią partnerki na zapach spalonej kiełbasy i marynowanego karczku. Przekaz jest jasny "potrafimy polować i zdobywać pożywienie, z nami nie zginiecie". Gdy swąd mięsa obejmie już nawet sąsiednie plaże, wystarczy zaprosić wybrane dziewczyny na grilla, a rozmowa sama się potoczy.

Możliwości swoich płuc można zaprezentować pompując paniom materacyk albo dmuchanego krokodyla. Żadna dziewczyna nie odmówi wtedy wspólnej kąpieli, a i woda nie wydaje się już tak zimna. Miłym akcentem jest też dosyć nachalne zapraszanie do wspólnej kąpieli, poprzez ochlapywanie niezdecydowanych plażowiczek wodą. Na ogrzanie można zaprosić je do jednej z wielu knajp znajdujących się przy plaży. Wybór trunków nie jest oszałamiający, ale kto nie skusi się na piwo, piwo z sokiem lub piwo ze Sprit'em.

Efekty takich podrywów są różne. Czasami obiekt podziwiany przy bezpośrednim starciu w rozmowie traci na atrakcyjności w zastraszającym tempie. Plażowe podrywy mogą zaowocować cudownie spędzonym dniem, a te lepsze, przetrwają nawet cały sezon wakacyjny. Warto jednak probować, chociażby dla satysfakcji, że się poderwało "wyginając śmiało ciało".

Anka Słowiakowska

Oj gorąco

+8
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas