Problem: Mąż odszedł do innej

Na początku było jak w bajce, po długim poszukiwaniu tego właściwego - znalazłam. Czuł jak ja, tak samo widział przyszłość, rodzinę, dzieci, miał to "coś". Pokochał mnie, a ja jego. Potem był bajkowy ślub i fajne życie we dwoje. Dalej przyszło na świat bardzo przez niego oczekiwane dziecko.

article cover
INTERIA.PL

Wiem, że to ja może za mało czasu poświęcałam mężowi, może za dużo wymagałam, a może nie, może to on szukał "dziury w całym"? Ale jakiemu rodzajowi dziewczyn przyjemność sprawia podrywanie żonatych facetów i obnoszenie się z tym? Bo ona o tym mówiła bez skrępowania. A mój mąż, no cóż, szkoda słów...

Nie wiem, czy to tak jest, ale przeważnie mówi się że po 5 latach każdy związek przeżywa kryzys i albo to go wzmacnia albo zabija. W moim przypadku skończyło się na tym drugim rozwiązaniu. Po ponad 3 latach małżeństwa i 5 latach znajomości zmusiłam się, żeby spakować mojego męża i zacząć żyć od początku.

Mam mieszkanie, pracę, kochanego maluszka. Ale zostałam sama, całkiem sama jak łódka na oceanie. Jest tylko przestrzeń, a poza tym pustka. I co dalej? Jak przestać żyć w letargu? Kiedy przestanie być mi tak bardzo źle? Kiedy nie będę czuła dziury w żołądku? Kiedy przestanę płakać zza maski dobrego humoru i dzielnego trzymania się?

Co dalej robić ze sobą i z życiem? Jak żyć, gdy jest się przyzwyczajonym do drugiej osoby w domu, do mnóstwa drobnych rzeczy...? Może ktoś z was ma radę, przetrwał i nauczył się żyć na nowo?

Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Do naszej redakcji przychodzi wiele takich listów, na które jednej osobie trudno jest mądrze odpowiedzieć, ale liczymy na was.

Redakcja

Jeśli potrzebujesz rady naszych czytelniczek - napisz do nas!

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas