Problem: Mój chłopak jest maminsynkiem

Mam 23 lata. Od trzech lat jestem w stałym związku. Mam naprawdę cudownego partnera! Świetnie się dogadujemy we wszystkich sprawach, spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Nie istnieje u nas nuda! Planujemy ze sobą spędzić przyszłość, chcemy za jakiś czas założyć własną rodzinę. Wszystko to wygląda naprawdę cudownie. Niestety pojawiło się jedno "ALE".

article cover
INTERIA.PL

Otóż mój Ukochany jest emocjonalnie za bardzo związany z matką! Wszystko by dla niej zrobił. Czasem zastanawiam się, czy ona nie jest najważniejszą osobą w jego życiu. Czasami robi coś dla niej poświęcając mnie. Pozwala jej na wspólne wypady z nami, zawsze we trójkę jeździmy na zakupy, do kina czy w inne miejsca...

Nawet gdy się kłócimy ona bardzo często uczestniczy w naszych sporach dążąc do tego, byśmy się pogodzili. Po prostu sprawuje nad nami kontrolę. Ale uważam, że to nie ona stanowi problem, ponieważ to mój chłopak nie potrafi przeciąć tej pępowiny. Stwierdził, że taka sytuacja mu odpowiada, bo nie musi nigdzie sam jeździć i czegoś załatwiać, bo mama zawsze za niego to zrobi.

Okropnie denerwuje mnie jego wręcz koleżeński kontakt z mamą. Potrafi z nią rozmawiać o wszystkim! Nawet jak go proszę, żeby jakąś informację zachował dla siebie to i tak z nią na ten temat porozmawia.

Ostatnio dochodzi do tego, że w weekend zamiast gdzieś wyjść to siedzimy w domu z jego mamą. Mnie się to w głowie nie mieści, dlaczego młody mężczyzna tak wiąże się z matką?! Wiecznie chwali to, co ona przygotuje, co zrobi. Wiem, że ona miała raczej nieudane życie małżeńskie i wygląda na to, że całą miłość przelała na syna..

Ale ja nie wytrzymam! Nie będę znosić tego, że ktoś dosłownie "czterema kopytami" będzie ładował się w moje życie i nim żył, bo jego było nieudane! Tylko wiem, że wszystko zależy od mojego chłopaka... Od tego jak on to rozwiąże. A rozmowy tu dużo nie dają.

Jestem naprawdę rozdarta! Bardzo go kocham i bardzo chce z nim być. Tylko jak to będzie dalej skoro już teraz jest mi źle z tego JEDNEGO powodu! Naprawdę nie wiem, w którą stronę iść!

Czy jest na to jakieś rozwiązanie? Wiem, że dużo dziewczyn ma podobne problemy do mnie. Poradźcie coś, proszę! Pozdrawiam!

Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Do naszej redakcji przychodzi wiele takich listów, na które jednej osobie trudno jest mądrze odpowiedzieć, ale liczymy na was. Rozpoczynamy cykl "Problem", w którym będziemy publikować - oczywiście anonimowo - listy od osób, które potrzebują rady i wsparcia. Pomagajmy sobie nawzajem.

Oto kolejny z serii problem, który możemy pomóc rozwiązać - czekamy na wasze opinie.

Jeśli potrzebujesz rady naszych czytelniczek - napisz do nas!

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas