Przemów językiem miłości
Bez tego języka miłość jest po prostu szara, smutna i monotonna. Sposób wzajemnego porozumiewania się zakochanych ma ogromny wpływ na jakość związku.
Ona może być np. Klarą, Ciasteczkiem, Pierożkiem albo Różyczką. On to np. Generał, Wacuś, Szperacz, Pinokio albo po prostu Zuch. Klara może pragnąć spotkania z Wacusiem, Zuch może mieć ochotę na Ciasteczko, a Pinokio na wąchanie Różyczki...
O języku miłości, który bywa również nazywany slangiem zakochanych, powstają poematy, prace naukowe i literackie eseje. Pastwią się nad nim puryści językowi, a nienawidzą ci, którzy prawdziwej miłości nigdy nie zaznali.
Tymczasem mijają lata, dziesięciolecia i wieki, a ten niezawodny sposób porozumiewania się dwojga ludzi w sytuacjach intymnych wciąż pozostaje - jak napisał jeden z poetów - idealnym klejem radosnych uniesień.
Możecie się ze mną nie zgodzić, ale uważam, że media i kultura masowa dość skutecznie wypleniają ten jeden z najpiękniejszych i najbardziej potrzebnych ludziom języków z naszej codzienności. Śmiałe sceny, nawet w tych bardziej ambitnych obrazach, pozostają mimo wszystko sekwencjami mniej lub bardziej udanie nakręconych zdjęć. O język raczej nikt już się specjalnie nie troszczy...
Wszystko zatem w rękach, a właściwie w sercach i w ustach, prawdziwych użytkowników języka miłości! W ich pomysłowości, inteligencji i śmiałości wyrażania tego, co czują. Oni wiedzą, o co chodzi. Wiedzą, jak wspaniała może być dyskusja np. o wyprawie Szperacza na Pierożki...
Wiedzą też, co może stać się po takiej rozmowie!
Ola