Recepta na dobry związek

Maksymy do stosowania w związkach - zawsze na czasie, do przeczytania, zapamiętania i zastosowania!

Marzysz o miłość na całe życie? Musisz na nią zapracować
Marzysz o miłość na całe życie? Musisz na nią zapracować123RF/PICSEL

1. Nie można budować związku w oparciu o bycie miłym.

Będąc dla kogoś miłym, zamiast szczerym, nie pokazujemy mu swojego prawdziwego oblicza. Manipulujemy wtedy tą osobą, tworząc iluzję związku, w którym odgrywamy rolę miłego partnera. Rola ta nie ma nic wspólnego z prawdą i bliskością, i dlatego nie służy budowaniu związków.

2. Nie można być jednocześnie czułym i chłodnym. Kiedy nam na kimś zależy, troszczymy się o niego.

Musimy być blisko partnera i poświęcać mu uwagę. Musimy reagować na jego potrzeby i okazywać swoje zaangażowanie. Troska wiąże się zazwyczaj z kontaktem fizycznym. Oddalenie, zamiast podsycać miłość, sprawia, że stajemy się sobie coraz bardziej obcy. Czy zostawiłbyś chorego przyjaciela w potrzebie, żeby obejrzeć transmisję z rozdania Oscarów?

3. Jeżeli chętnie osądzamy innych, być może cierpimy na przerost systemu wartości.

Jeżeli jest wiele rzeczy, których nie akceptujesz lub które uważasz za jedynie słuszne, bezustannie będziesz kogoś krytykować. Kiedy zauważamy, że czyjeś zachowanie nie odpowiada naszemu systemowi wartości, pierwszą rzeczą, jaką robimy, jest ocenianego. Utwierdzamy się w przekonaniu, że ta osoba jest "zła", stawiając się tym samym na pozycji kogoś lepszego, kto może patrzeć z góry na gorszych od siebie. W rezultacie mamy bardzo rozbudowany system wartości i bardzo wąskie grono przyjaciół.

4. Odczuwanie wstydu nie przeszkadza w budowaniu relacji z innymi.

Naturalny, niewymuszony wstyd wynika z naszego poczucia, że ktoś zobaczył nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę: ludzkimi i niedoskonałymi. Odczuwając naturalny wstyd, wiemy, że nie jesteśmy istotami nadprzyrodzonymi. Dzięki temu nie oceniamy pochopnie partnera i potrafimy zachować pokorę. Wstyd pozawala nam być takimi, jakimi naprawdę jesteśmy - ani lepszymi, ani gorszymi. Pokora polega właśnie na dostrzeganiu swoich mocnych i słabych stron, a nie na negowaniu własnych wartości.

5. My decydujemy o swoim zachowaniu. Świat decyduje o jego konsekwencjach.

Nie możemy przewidzieć konsekwencji pewnych swoich zachowań - kontrolujemy bowiem jedynie własny przekaz, a nie jego odbiór. Konsekwencje naszych zachowań wynikają z tego, co ludzie myślą o naszych uczynkach i jak na nie reagują. Często w grę wchodzi przypadek, a przecież nie możemy kontrolować ani innych ludzi, ani ślepego przypadku. Wyrażenie: "Poddaj się i pozwól działać Bogu" zawiera w sobie podstawowe przesłanie tej maksymy, podobnie jak koncepcja "poddania się losowi".

6. Powinniśmy się spotykać wyłącznie z ludźmi, których na tyle podziwiamy, by móc ich krytykować.

Randki mają służyć poznaniu prawdy o potencjalnym partnerze. Często jednak, poznając kogoś, kto nas naprawdę pociąga, wolimy ignorować prawdę, zamiast ją poznawać. Koncentrujemy się wyłącznie na zaletach naszego nowego wybrańca i próbujemy odrzucać wszystko, co się nam nie podoba. W miarę upływu czasu następuje odwrotna sytuacja: zaczynamy dostrzegać wady partnera i ignorować jego zalety.

7. Kroczmy własną ścieżką i bacznie obserwujmy, kto się na niej pojawia.

Szukanie partnera nie powinno przypominać polowania. Kiedy żyjemy w zgodzie z samym sobą, jesteśmy wystarczająco pewni siebie i zrelaksowani, aby spokojnie czekać na pojawienie się właściwej osoby. Spokój wyraża wiarę i wewnętrzną równowagę, czyniąc nas bardziej atrakcyjnymi dla innych. Te osoby, które zwrócą na nas uwagę, zrobią to z właściwego powodu.

8. Kiedy ludzie zamknięci w sobie uczą się wytyczać zdrowe granice, początkowo czują się nadzy i podatni na zranienie.

Kiedy, zamiast wytyczać zdrowe granice, budujemy wokół siebie mur, utwierdzamy się w przekonaniu, że nikt nie może nas zranić. Nic nas nie dotknie. Nic nas nie urazi. My też nikogo nie urazimy. Płynące z tego poczucie władzy jest iluzją, jaką karmimy się, ukryci za wysokim murem. Nie pozwala nam ona budować z nikim relacji i sprawia, że jesteśmy samotni. Kiedy ktoś przyzwyczai się do takiej sytuacji, nagłe zniknięcie muru i zastąpienie go granicami może spowodować, że będzie czuł się nagi i bezbronny.

9. Chowanie do kogoś urazy przypomina zażywanie trucizny w nadziei, że zaszkodzi ona naszemu wrogowi.

Uraza to gniew ofiary. Litość dla samego siebie to ból ofiary. I jedno, i drugie to naturalne emocje, które nie są toksyczne w sytuacji, kiedy rzeczywiście naruszono nasze granice. Uraza i litość dla samego siebie są bardzo ważne wtedy, gdy czujemy, że ktoś wyrządzi. nam krzywdę i potraktował tak, jakbyśmy byli nic niewarci. Emocje te pozwalają nam się skutecznie bronić. Jednak w sytuacji, gdy tylko uważamy się za ofiarę, a w rzeczywistości nią nie jesteśmy, gdy chcemy odegrać się na kimś, kto wcale nas nie skrzywdził, stajemy się nieprzyjemni i działamy na własną szkodę. Jeśli na przykład reagujemy niechęcią na pełną erudycji uwagę partnera na temat opery i uznajemy go za aroganckiego, wynika to właśnie z naszej niskiej samooceny. To, że coś nam nie wyszło - nie zaproszono nas na przyjęcie, nasza praca semestralna została źle oceniona albo kiepska pogoda popsuła nam urlop - nie znaczy, że zostały naruszone nasze granice. W takich przypadkach chowanie urazy i litowanie się nad sobą jest równoznaczne z zatruwaniem samego siebie i sprawia, że stajemy się swoim własnym katem.

10. Czerpiąc poczucie własnej wartości z zewnątrz, nigdy nie będziemy mieć wysokiej samooceny.

Źródło naszej samooceny tkwi w nas samych. Czerpiąc poczucie wartości z kontaktów z innymi, zastępujemy ją poczuciem "cudzej wartości", która zmienia się zależnie właśnie od tego, co myślą o nas inni. Samoocena oparta na przekonaniu o swojej niezaprzeczalnej i niezmiennej wewnętrznej wartości nie podlega wahaniom na skutek zmiennych sądów otoczenia.

11. Seks to nie to samo co uściśnięcie ręki czy opróżnienie pęcherza.

Kiedy jesteśmy niepodatni na zranienie, łatwiej jest nam podejmować kontakty seksualne. Z tego też powodu przedmiotowy seks może stać się niebezpiecznym nawykiem, przekładającym się nawet na kontakty seksualne z partnerem, na którym nam w gruncie rzeczy zależy. Jeśli traktujemy seks jako formę nawiązywania znajomości, świadczy to o tym, że nie potrafimy dbać o swoje własne dobro. Decydujemy się na intymność z kimś, kogo dobrze nie znamy. Takie emocjonalne otwarcie się na obcego człowieka może być niebezpieczne. Z kolei traktowanie seksu jako przyjemnego sposobu rozładowywania popędów jest wyrazem cynizmu.

12. Kiedy wytyczamy granice w kontakcie z osobą ich pozbawioną, czuje się ona porzucona.

Osoby niepotrafiące wytyczać w swoim życiu zdrowych granic są przyzwyczajone do przesadnie bliskiego kontaktu fizycznego i naruszania prywatności innych ludzi. Czują się zagrożone próbami zachowania naturalnego fizycznego dystansu, wynikającego z wytyczonych przez partnera granic. Z kolei osobom przyzwyczajonym do budowania wokół siebie murów trudno jest zastąpić je zdrowymi granicami; a jeśli już to zrobią i odważą się w sposób kontrolowany otworzyć na innych, czują się często nazbyt obnażone i bardzo podatne na zranienie.

13. "Gdy nie pozwalasz mi się kontrolować, czuję się porzucony".

W ten sposób wiele dysfunkcjonalnych matek myśli o swoich dzieciach, a wielu z nas o swoich partnerach. "Kiedy nie chcesz postępować zgodnie z moimi oczekiwaniami, odbieram to jako dowód, że mnie nie kochasz. Gdybyś mnie kochał, postąpiłbyś tak, jak sobie tego życzę". Inną wersją tego stwierdzenia jest powiedzenie: "Kiedy wytyczasz mi granice, czuję się bezradny". Innymi słowy, "Kiedy próbuję tobą manipulować, a ty zaczynasz korzystać z wytyczonych przez siebie granic, nie mogę osiągnąć tego, co chcę, i odczuwam bezradność". To dobry przykład na to, że ludzie, u których system granic funkcjonuje prawidłowo, potrafią silnie, choć niedostrzegalnie, oddziaływać na innych.

14. Miłość, która stawia warunki, jest niedojrzała i nigdy nie będzie satysfakcjonująca dla dziecka.

Przesłanie takiej miłości brzmi: "Szanuję cię tylko wtedy, gdy starasz się być takim, jakim chcę, abyś był" i dziecko odbiera je jako tożsame ze stwierdzeniem: "Kiedy jesteś sobą, nie jesteś wart mojej miłości".

15. Związek z osobą nieprzytomną jest niemożliwy.

Ta maksyma ma dwa znaczenia. Po pierwsze niemożliwe są zdrowe relacje z partnerem uzależnionym od środków odurzających. W drugim znaczeniu osoba nieprzytomna to osoba dysfunkcjonalna, nieświadoma swojej traumatycznej przeszłości i niezdolna do zaniechania wynikających z niej kompulsywnych zachowań. Z taką osobą również nie można budować związku.

16. Nowy związek nie może się rozpocząć, dopóki nie skończymy opłakiwać poprzedniego.

Mówi się także, że "żal mija dopiero wtedy, kiedy mija". Jeśli angażujemy się w nowy związek zanim minie ból, jaki odczuwamy po zakończeniu poprzedniego, nasze myśli i emocje nie mają się kiedy wyciszyć i odzywają się echem w nowym związku, w którym nie powinno być dla nich miejsca. Również rozpoczynając nowy związek zanim zakończymy poprzedni, postępujemy tak, jakbyśmy traktowali go jako sposób na uwolnienie się od wcześniejszych zobowiązań - jako pewne wyjście awaryjne. W ten sposób manipulujemy innymi ludźmi, co nie służy budowaniu zdrowych relacji.

17. Łatwiej jest poradzić sobie z pijakiem, którego się zna, niż z trzeźwym człowiekiem, który jest nam obcy.

Ten punkt mógłby nosić podtytuł "Skarga współuzależnionego": "Kiedy nie panowałeś nad sobą, mogłem cię kontrolować; teraz, gdy zaczynasz stawać na nogi, zaczynam się czuć niepotrzebny. Skoro nie mogę się już tobą opiekować, co innego mi pozostaje?". Kiedy związek oparty jest na potrzebie opiekowania się alkoholikiem i polega na naprawianiu wyrządzonych przez niego krzywd oraz negowaniu jego zachowań dysfunkcjonalnych, "opiekun" może utracić kontakt nie tylko z tym prawdziwym "ja" partnera-pijaka, lecz także z sobą samym.

18. Miłość to przyznanie, że ktoś jest dla nas ważny. Nie możemy go wtedy kochać zbyt mocno.

Kiedy kochamy kogoś z właściwych powodów, oddajemy mu się w pewnych granicach i w sposób wyrażający nasz szacunek wobec samych siebie. Nikt nie manipuluje naszymi emocjami. Tego rodzaju bliskość sprawia, że dostrzegamy w naszym partnerze tylko to, co jest prawdziwe. A przecież takiej miłości nigdy nie jest za wiele.

19. "Nie potrzebuję niczyjej pomocy, aby wytyczać własne granice".

"Wytyczone przeze mnie granice chronią nas oboje: mnie przed tym, jak mnie postrzegasz (bez względu na to, jak złe miałbyś o mnie zdanie), ciebie zaś przed moim gniewem". Tak można w skrócie podsumować funkcję granicy dotyczącej słuchania, chroniącej nas przed napływającymi z zewnątrz informacjami oraz granicy dotyczącej mówienia, chroniącej innych przed naszymi rozmaitymi słowami i emocjami.

20. Jeśli sami się nie szanujemy, nie możemy oczekiwać, że ktoś będzie nas kochał i szanował.

Jeśli jesteśmy przekonani o braku własnej wartości, nikt nie zdoła nas przekonać, że jesteśmy godni miłości i mamy wewnętrzną wartość. Takie słowa stałyby bowiem w zbyt wielkiej sprzeczności z tym, w co wierzymy.

21. Problemów w związku nie da się rozwiązać przez małżeństwo.

Małżeństwo może jedynie nasilić istniejące problemy. Celem małżeństwa jest zaangażowanie się w związek z partnerem, a nie rozwiązywanie problemów. Odwrotnością tej maksymy jest twierdzenie: "Udany związek to najlepsze lekarstwo dla małżeństwa".

22. Nie ma kogoś takiego, jak dziecko z nieprawego łoża.

Okoliczności poczęcia dziecka mogą być wątpliwe, ale nie jest wątpliwa jego wewnętrzna wartość.

23. Terapia w dużej mierze polega na samoakceptacji.

"Rzadko w stu procentach osiągam to, czego chcę. Ale to, co udaje mi się osiągnąć, w zupełności mi wystarcza".

24. Równowaga nie polega na życiu pomiędzy skrajnościami.

Albert Einstein zauważył kiedyś, że jeśli położymy jedną rękę na rozpalonym piecu, a drugą włożymy do zamrażalnika, nie będziemy odczuwać dyskomfortu. Nie można utrzymać równowagi w kajaku, przechylając się najpierw gwałtownie na jedną, a za chwilę na drugą. Einstein rozumiał rządzące wszechświatem zasady fizyki, można podejrzewać, że rozumiał także siły rządzące ludzką psychiką. Życie raz w jednej, raz w drugiej skrajności niszczy naszą umiejętność budowania zdrowych i dobrych związków. Ucząc się powoli wyważonych zachowań, przybliżamy się do największego daru, jaki zna psychologia: poczucia wewnętrznej równowagi.

Tekst pochodzi z poradnika "Droga do bliskości"

Wydawnictwo Jacek Santorski & co
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas