Sylwester tej trzeciej
Od pewnego czasu nienawidzę świąt i sylwestra - są okresem, kiedy zostaję sama i dopiero w takich momentach zdaję sobie tak naprawdę sprawę z tego, kim jestem. A jestem ta trzecią...

Kochanką, czy jak kto chce to nazwać. Przez jakiś czas łudziłam się, że mój ( mój albo i nie...) facet rozstanie się z żoną, po trzech latach potajemnego związku straciłam nadzieję. On ma dzieci, a one potrzebują ojca. Nawet to rozumiem. Żony podobno nie kocha, zresztą Marek uważa, że ona też kogoś ma. Pracujemy razem, więc widujemy się codziennie, czasem uda nam się wyjechać "na delegację", ale święta to coś zupełnie innego.
Te święta, jak wszystkie inne, od kiedy jestem z Markiem, spędziłam sama... Wigilia była oczywiście u rodziców więc nie byłam sama jak palec, ale od niego dostałam tylko jednego sms-a. Było mi smutno i pusto bez niego. Ledwo się otrząsnęłam z koszmaru świątecznego a już lada chwila sylwester... też bez niego. Nie pójdę nigdzie, bo nie mam zamiaru udawać, że jest świetnie. Będę siedziała w domu, oglądała komedie romantyczne nad kieliszkiem wina. Sylwester kochanki.
Wiem, że to cena, jaką muszę płacić za bycie z nim - nie żałuję, naprawdę go kocham i rozumiem, że dzieci potrzebują ojca. Czasami tylko czuję się potwornie samotna, szczególnie w te rodzinne święta. Ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie też, ze on mógłby spędzać święta ze mną a nie z dziećmi. To koszmarna sytuacja bez wyjścia... Nie proszę o żadną radę, bo sama sobie wybrałam taki los. Chciałam się tylko podzielić moim smutkiem w ten radosny czas.Ewa
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią - napisz do nas!