Wewnętrznego krytyka warto zdusić
- Wewnętrznego krytyka warto zdusić już na samym początku - mówi Olga Kozierowska, autorka projektu "Sukces pisany szminką". Kozierowska żałuje, że nie może przyznać, że Polki dają radę wewnętrznemu krytykowi. Podkreśla, że ogromną siłę ma automotywacja.
PAP Life: Czy tzw. wewnętrzny krytyk u Polek jest bardzo rozwinięty, czy jednak dajemy mu radę i jest on ograniczony do minimum?
Olga Kozierowska: Chciałabym powiedzieć, że jest ograniczony do minimum. Niestety nie mogę tego przyznać, ponieważ i z moich doświadczeń, i z pracy z kobietami - również tymi, które są naprawdę bardzo wysoko, które świat zewnętrzny ocenia jako kobiety sukcesu - wynika, że wewnętrzny krytyk robi swoje, czyli robi złą robotę. Kobiety nie potrafią zauważyć i nazwać swoich osiągnięć. Dla mnie to jest niebywałe. Zdecydowanie dużo mamy w tym temacie jeszcze do zrobienia. Zauważmy, że to my pobudzamy ten głos do życia, to my go odżywiamy, a on potrafi urosnąć do bardzo dużych rozmiarów. Potem coraz trudniej jest sobie z nim poradzić, dlatego warto zdusić go już na samym początku.
Jakie są sposoby na to, żeby tego wewnętrznego krytyka zdusić? Co możemy zrobić, żeby zagłuszyć ten demotywujący głos?
- Przede wszystkim należy uświadomić sobie, że bierze się on z przekonań, które są w nas budowane - poprzez różne negatywne doświadczenia - już za czasów dzieciństwa. Dlatego już na początku warto przyjrzeć się tym przekonaniom, które nie pozwalają nam niczego zmienić w życiu, czegoś spróbować i sprawdzić, czy są jakieś fakty - fakty, nie emocje, nie własne oceny, które powodują, że to jest prawda. Założę się, że nie znajdziemy faktów albo znajdziemy takie, z którymi możemy sobie poradzić. Obudzenie tej świadomości w sobie, że to nasza własna ocena kreuje nasze poczucie zadowolenia, kreuje naszą gotowość do zmian, tudzież gotowość do tego, żeby coś spróbować, jest tu kluczowa.
Umysł jest bardzo leniwy i dąży do dwóch rzeczy - uniknięcia niepowodzenia lub pójścia za przyjemnością. Jeżeli spróbujemy go przestawić i on poczuje, że spotkało nas coś pozytywnego to on bardzo szybko się w tym zakotwiczy. Zatem coraz łatwiej będzie nam te rzeczy wprowadzać w życie, łatwiej zapanować nad swoim głosem. Bardzo dobre jest ćwiczenie - mówienie do siebie w drugiej osobie, jak do przyjaciółki. Chodzi o to, żeby w taki sposób dodawać sobie tej wiary albo odejmować stresu, np. nic się nie stanie, jak ci nie wyjdzie.
Czyli tak, jakby ktoś nas pochwalił?
- Tak albo jakby motywował i niwelował nasz stres. To jak mówienie do dziecka. Ta automotywacja ma ogromną siłę, jak nie największą, bo jeżeli usłyszymy to z zewnątrz, to znowu nasz krytyk podpowie, że "tak mówiła, bo cię lubi", "tak mówiła, bo to twoja mama, bo cię kocha, więc co ma innego powiedzieć". W pracy nad samym sobą drzemie ogromna siła.
Sama zaczęłam pracować nad sobą osiem lat temu, zmieniłam całe swoje życie - przez osobiste po zawodowe - i nauczyłam się tego, żeby te zmiany nawet nie tyle co absorbować, ale żeby stać się skutkiem swojego życia - wtedy jest to o wiele łatwiejsze pod takim względem, że mamy nad nim tzw. swoistą kontrolę, bo my je tworzymy. Mówi się - chcesz poznać swoją przyszłość, zacznij ją tworzyć. Może to brzmi tak górnolotnie, ale jest niezwykle prawdziwe.
Z Olgą Kozierowską, autorką projektu "Sukces pisany szminką", rozmawiała Paulina Persa. (PAP Life)