Zaskakujące powody rozpadu związków

Znowu się nie udało! Ale dlaczego? Przecież tak się starałam... Są jednak sprawy, które rzadko bierzesz pod uwagę, gdy szukasz przyczyn końca miłości. A to w nich tkwi przyczyna rozstania. Tekst: Krystyna Romanowska

Czasem naprawdę nie mamy pojęcia, dlaczego znów nie udał się kolejny związek
Czasem naprawdę nie mamy pojęcia, dlaczego znów nie udał się kolejny związek123RF/PICSEL

Wszyscy wiemy, że zdrada, kiepski seks, nałogi, oddalenie albo niedopasowanie charakterów są przyczynami miłosnych porażek. Ale czasem naprawdę nie mamy pojęcia, dlaczego znów nie udał się kolejny związek.

Przecież wyciągnęliśmy wnioski z bolesnych doświadczeń, wiedzieliśmy, jakich błędów unikać i jak należy dbać o więź. A jednak...

Eksperci od relacji zwracają uwagę na to, że istnieją zachowania, które choć nieoczywiste, nieubłaganie nas od siebie oddalają. Warto je poznać, by reagować w porę.

1. Przegadywanie problemów zamiast ich rozwiązywania

Wciąż słyszysz, że powinnaś dobrze komunikować się z partnerem. Opowiadać mu o swoich emocjach, dopytywać się o jego uczucia, sygnalizować, gdy coś idzie nie tak. Niestety, twoja gotowość do omawiania problemów nie zawsze działa na korzyść związku.

Mężczyzna z reguły mówi mniej. A kiedy partnerka prowadzi długi monolog, po jakimś czasie wyłącza się. Psychologowie twierdzą, że kobiety często mają skłonność do popadania w skrajność i zamiast wyjaśniać nieporozumienia – przegadują je.

Niepotrzebnie pozwalamy, aby intelekt przysłonił nam to, co spontaniczne, niedające się zdefiniować, np. naszą seksualność. W łóżku skuteczniejsze są „ochy i achy” niż dawanie szczegółowej instrukcji obsługi.

Mężczyźni wiedzą, że kobiety dużo mówią, lecz jeśli twoim ulubionym tematem są rozważania dotyczące waszej relacji, ukochany może nabrać przekonania, że jesteś niezadowolona ze związku, bo on zawodzi jako partner, co mocno osłabia jego zaangażowanie. Nigdy nie da się osiągnąć pełnego porozumienia. Czasami lepiej pozostawić pewne rzeczy niedopowiedziane niż rozkładać je na czynniki pierwsze. Nawet w najlepszej wierze.

2. Gdy czyjeś roztrzepanie staje się ciężarem

Każdemu człowiekowi zdarzają się okresy zamętu. Choroby i stres potrafią sprawić, że do życia wkrada się zamieszanie. Jeśli jednak nieodpowiedzialne zachowania nie są dla ciebie czymś przejściowym, a normą, twój związek jest bardziej narażony na niebezpieczeństwo.

Zła organizacja to m.in.: wieczne spóźnianie się, zapominalstwo, bałaganiarstwo, brak jasnych celów i ambicji, nieumiejętność gospodarowania pieniędzmi. Owszem, na początku partnerowi może pochlebiać, że się tobą opiekuje, a ciebie śmieszyć, że znowu wyszedł z domu bez kluczy, ale po jakimś czasie będzie was to denerwować.

Ciężko jest żyć z poczuciem, że cała odpowiedzialność za dobro rodziny spoczywa tylko na jednej osobie. Ponadto osoby niezorganizowane są skłonne do nieobliczalnych działań. Trudno im zaufać i na nich polegać. Co ciekawe, to częściej kobiety nie widzą zagrożenia w tym, że mężczyźni traktują je jak dzieci, zwłaszcza gdy są od nich młodsze.

Czasem nawet wydaje im się, że to recepta na sukces, ponieważ w ten sposób mocniej angażują drugą osobę. Prawda jest, niestety, inna – odgrywanie roli niesfornego lekkoducha frustruje twojego partnera i sprawia, że powoli tracisz jego szacunek.

3. Kiedy rutyna zastępuje spontaniczność

Nuda kojarzy ci się pewnie z brakiem ekscytacji i przewidywalnością. Tymczasem w związku może ona oznaczać dużo głębsze problemy niż brak ciekawych tematów do rozmowy czy monotonię. Bywa, że jest np. przejawem braku intymności, spajającej relację. Polega on zazwyczaj na niechęci do odkrywania przed partnerem prawdziwego „ja”.

Nie zwierzacie się sobie z kłopotów, nie omawiacie wspólnej przyszłości. Unikacie spornych tematów, bo boicie się konfliktów. Możecie też krępować się spontanicznych zachowań lub wstydzić się ujawnić swe wady. W takiej sytuacji mówimy o emocjonalnym zamknięciu, co z kolei grozi wam uczuciowym zastojem.

Powodem takiego postępowania mogą być nieudane relacje z dzieciństwa, kiedy małe dziecko dochodzi do wniosku, że najbezpieczniejsza jest samotność. Dlatego taka osoba w miłości będzie się dystansować w myśl przekonania: „wolę być sam/-a, niż dać się zranić”.

Tego rodzaju postawa rodzi nudę, ponieważ partnerzy rezygnują z poznawania się nawzajem i nie chce im się podejmować wyzwań. Wolą trzymać się utartych ścieżek, ponieważ każda nietypowa reakcja i postępowanie odbiegające od schematu niosą ze sobą zagrożenie, że trzeba będzie odsłonić własne słabości, a co za tym idzie – utracić kontrolę.

4. On jest sową, a ona rannym ptaszkiem

Wyobraź sobie dwie pary. Jedna codziennie o godzinie 23.00 kładzie się spać i rzadko się zdarza, żeby coś zakłóciło im ten rytm. W drugiej on baluje do świtu, a ona o 22.00 leży już w łóżku. Z tych par pierwsza ma zdecydowanie większe szanse wytrwać razem. Okazuje się bowiem, że różnica rytmów biologicznych albo inne podejście do odpoczynku jako wartości w życiu są w stanie zrujnować związek.

Dlaczego? Po pierwsze, ludzie permanentnie niewyspani – a tacy są wieczni imprezowicze lub późno kładące się sowy – są o wiele bardziej konfliktowi i mniej skłonni do ustępstw podczas kłótni. Zmęczony partner może też podświadomie obwiniać wypoczętego o to, że ten jest zrelaksowany i... awantura gotowa.

Podobne problemy są dobrze znane rodzicom malutkich dzieci, tyle tylko, że u nich ten trudny okres kończy się po kilku latach. Partnerzy zaczynający dzień o różnych porach niewiele rzeczy robią wspólnie. Gdy on się budzi, ona jest już po śniadaniu i po spacerze z psem. Wieczorem on się dopiero rozkręca, ale ona już pada z nóg. Efektem takiego trybu życia jest powolne oddalanie się partnerów.

Łączy ich coraz mniej spraw. Badania pokazały również, że prędko znajdują sobie inne towarzystwo, które jest aktywne w podobnych godzinach. W rezultacie ich drogi coraz bardziej się rozchodzą. Dlatego psychologowie zwracają uwagę, że wspólne kładzenie się do łóżka ma zbawienny wpływ na pożycie seksualne pary.

5. Nie rozstają się ani na chwilę

Wspólne zainteresowania i grono przyjaciół, podobne poglądy oraz przestawanie ze sobą w wolnym czasie wróżą małżeństwu sukces – tak głosi powszechna opinia. Tymczasem każdy związek składa się z dwóch oddzielnych rzeczywistości – jej i jego. Pary, które lekceważą tę prawdę i usiłują żyć w idealnym świecie, częściej rozpadają się. Na początku miłości to naturalne, że pragniemy dzielić z drugą osobą wszystko.

Zakochani dążą do stopienia się w jedno, odgadują nawzajem swoje myśli, próbując się uszczęśliwić. W ich seksie panuje zgodność i akceptacja. Takie osoby nie rozstają się ani na chwilę, nigdzie nie chodzą oddzielnie. Wiążą się w przedziwny symbiotyczny twór i... rozchodzą z hukiem.

Dlaczego? Bo podobieństwa są pożądane, ale trzeba wygospodarować też przestrzeń na różnice. Inaczej miejsce euforii szybko zajmie frustracja wynikająca z przesytu. I rozczarowania, że druga osoba jednak nie okazała się lekiem na całe zło. Nie ma dwójki identycznych ludzi, a nawet gdyby byli, nie znieśliby bycia ze sobą. Tym, co napędza związek, są właśnie różnice.

Sztuką jest zbudowanie wzajemnego poszanowania mimo barier. Miłość nigdy nie będzie symetryczna i trzeba się z tym pogodzić.

Porada eksperta: Nie wierz w mity o związkach, Tatiana Ostaszewska-Mosak psycholożka i psychoterapeutka

Istnieje wiele przekonań na temat tego, od czego zależy sukces w małżeństwie. I choć są one mocno zakorzenione w naszej świadomości, są często nieprawdziwe. Dlatego trzymanie się ich za wszelką cenę przynosi więcej szkód niż pożytku. Do takich mitów należą m.in.: Miłości mogę doświadczyć tylko z jedną wyjątkową osobą – nie ma na świecie tylko jednej osoby, z którą możesz być szczęśliwy.

W zależności od tego, kogo pokochasz, twoja relacja będzie inna, lecz to nie znaczy, że nieudana. Poza tym potrzeby ludzi ewoluują. Ideał 20-latki może nie sprostać oczekiwaniom, gdy 20 lat później priorytety partnera zmienią się.

Silny pociąg seksualny oznacza, że jesteśmy dobrą parą – dopasowanie w łóżku jest ważnym składnikiem silnej więzi, ale niejedynym. Jeżeli świetnie czujecie się ze sobą w sypialni, a wszystko inne szwankuje, wasz związek ma małe szanse na przetrwanie. Udany seks nie zrekompensuje innych potrzeb, które pojawią się z czasem.

Jeśli mnie kochasz, zrobisz wszystko, czego chcę – miłość sprawia, że pragniemy uszczęśliwić ukochanego, lecz przecież nie za wszelką cenę. Podporządkowanie się drugiej osobie jest charakterystyczne raczej dla toksycznego układu niż relacji, w której panuje szacunek i wzajemność. Wymuszanie czegokolwiek szantażem emocjonalnym ma mało wspólnego z uczuciem.

Olivia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas