Górale nie chcą się szczepić

Człowiek urodzony w górach jest twardy - byle co go nie złamie. Liczą się dla niego wiara i śleboda. Ma swoje zasady i nimi się w życiu kieruje.

Dolina Chochołowska - plenerowa msza odpustowa w kaplicy św. Jana Chrzciciela
Dolina Chochołowska - plenerowa msza odpustowa w kaplicy św. Jana ChrzcicielaStanislaw Bielski/REPORTEREast News

"Lipnica Wielka, Czarny i Biały Dunajec - to trzy gminy, w których do tej pory zaszczepiło się najmniej mieszkańców. Wszystkie znajdują się na Podhalu lub w okolicach, a to popularny kierunek urlopowy Polaków. - Mamy obawy, że turyści nie przyjadą - mówi nam wójt jednej z gmin. Lekarz Tomasz Karauda podkreśla, że turystyka może jednak zagrozić niezaszczepionym mieszkańcom" - relacjonuje Magdalena Raducha, dziennikarka Wydarzeń Interii.

Dane wydają się zaskakujące: w gminie Biały Dunajec zaszczepionych zostało zaledwie 11,9 proc. mieszkańców, a jeszcze mniej w gminie Lipnica Wielka - 8,8 proc.

Dlaczego wątpliwości, co do szczepień, mogą być większe wśród górali niż w innych rejonach Polski? Oto trzy powody:

Ludzie wychowani w górach są silni. Warunki, w których żyją, zahartowały ich i nauczyły, że człowiek jest częścią przyrody i zawsze sobie poradzi. A jak nie poradzi, to tak już musi być.

"Chorzy my byli rzadko. Nikt gorączki nie mierzył. Mama ręką sprawdziła, wtedy szmatkę zamoczyła w zimnej wodzie i głowę owinęła. Jak dusiło, to mama grule gotowane omaszczone skwarkami przykładała na klatkę. Na kaszel inhalację z rosołu czy siana robiła, a jak już charczało, to bańki stawiała"- można przeczytać w książce "Na Giewont się patrzy" Barbary Caillot Dubas i Aleksandry Karkowskiej. Autorki zebrały opowieści różnych górali i góralek, by ocalić świat, który mija, od zapomnienia.

Czytamy więc dalej: "W piecu drzewo my palili, węgiel robili i go jedli, jak brzuch nas od jabłek bolał, bo jabłeczka u nas były maluśkie a kwaśne, jakby octu nalali. Dorośli wódką z miodem się leczyli. Czasem taką kobietę się wołało, co na ziołach się znała. Cosik jej się tam dało. Do lekarzy nie bardzo, bo trzeba było mieć pieniądze, było daleko i ludzie lekarzom nie wierzyli".

Przekazy rodzinne przenosi się z pokolenia na pokolenie. Brak zaufania do niektórych zawodów także. Lekarz był obcy. Zielarka swoja.

Kolejną rzeczą, o której trzeba pamiętać, myśląc o Podhalu, jest silna tradycja religijna. Część niechęci społecznej do szczepionek ma podłoże z związane z kościołem, a  chodzi tu konkretnie o niefortunną wypowiedź biskupów, która łączy szczepionki z płodami pochodzącymi z aborcji.

Trzeci powód jest cechą, za którą górali kochamy i podziwiamy. To śleboda. Góral jest sam sobie panem, dla niego największą wartością jest śleboda, czyli swoboda, wolność. 

Panowie, panowie, będziecie panami,
ale nie będziecie rządzić góralami.
Utonie, utonie
Piórecko na wodzie,
Ale nie zaginie
Nuta o ślebodzie.

To fragment "Zbójnickiej ślebody", ale tekstów o tej tematyce znajdziemy dziesiątki, jeśli nie setki. Góral nie lubi, kiedy mówi mu się, że coś musi. Wykorzystują to antyszczepionkowcy, przedstawiając szczepionki, wciąż zresztą dobrowolne, jako zamach na osobistą wolność.

Być może zamiast wyśmiewać tych, co nie chcą się szczepić, bo mają wątpliwości, zamiast traktować ich z wyższością i pogardą, warto zastanowić się, gdzie jest pies pogrzebany. Złamanie nieprzekonanych spowoduje tylko większy opór. 

Górale trudniący się turystyką mają nie bezpodstawne obawy, że niski poziom wyszczepienia spowoduje niechęć turystów do wypoczynku w Tatrach
Górale trudniący się turystyką mają nie bezpodstawne obawy, że niski poziom wyszczepienia spowoduje niechęć turystów do wypoczynku w TatrachWojciech Olszanka/East NewsEast News

Warto poświęcić czas i energię nie tylko na wytłumaczenie, jak działają szczepionki i dlaczego można mieć do nich pełne zaufanie (od tego zresztą powinno się zacząć dyskusję), ale też na wytłumaczenie - nie tylko góralom - że szczepionka nie ma służyć zniewoleniu ich, ale wręcz przeciwnie. To jest brzeszczot, którym przepiłują kajdany, droga do wolności.

Dzięki szczepionce możemy uniknąć kolejnych lockdownów i ograniczeń w organizacji imprez czy spotkań rodzinnych.

"Ale do szczepienia do lekarza szliśmy. Szczepili nas przeciwko ospie, to się szło w Zakopane. Oskrobali skórę, żeby krew puściła, i pędzlem smarowali. Na dur brzuszny na czerwonkę też nas Niemcy szczepili. Oni się bali zarazy. W Kościelisku był ksiądz, co leczył ziołami i targał zęby" - snuje opowieść jeden z bohaterów "Na Giewont się patrzy". Zamiast traktować górali z wyższością, lepiej ich posłuchać i spróbować zrozumieć.

Niechęć do szczepień częściowo może mieć podłoże związane z Kościołem. Na zdjęciu: msza z okazji 160-lecia objawień Matki Bożej Jaworzyńskiej
Niechęć do szczepień częściowo może mieć podłoże związane z Kościołem. Na zdjęciu: msza z okazji 160-lecia objawień Matki Bożej Jaworzyńskiej Andrzej SidorAgencja FORUM

Czytaj również:

Zobacz także:

Ekologicznie: Kompostownik: Jak do końca wykorzystać odpadki?
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas