Czy jestem lesbijką?

Od pewnego czasu zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno wszystko ze mną jest w porządku.

article cover
ThetaXstock

Chłopców w zasadzie nie lubiłam. Nawet kiedy byłam już nastolatką nie budzili oni we mnie znacznego zainteresowania. Parę lat temu poznałam Ją. Stała się moją najlepsza przyjaciółką, jednak na samym początku nic mnie w tym nie dziwiło, ani tym bardziej nie martwiło. Do czasu... Ona jest w stu procentach hetero, umawia się z facetami, często nawet pyta mnie o rady. Również do czasu. Kiedy jeden z facetów ją zostawił, poczułam jak zawiązuje się między nami wspaniała więź. Spędziłyśmy wspólnie wakacje, poczułam, że naprawdę jej na mnie zależy. Zakochałam się w niej. Stała się dla mnie piękniejsza niż wcześniej, a gdy po raz pierwszy zobaczyłam ją nago, pokochałam jej ciało. Wszystko to było piękne, i choć nigdy nie zdradzałam się co do niej tak naprawdę czuję, odnosiłam wrażenie, że nie musze tego robić. Przecież miałam ją na co dzień, byłyśmy tylko we dwie: ja i ona... Nie potrzebuję jej dotykać, ani nawet oglądać, chociaż wiem że sprawiłoby mi to ogromną przyjemność. Wystarcza mi jedynie doskonały, nieskazitelny kontakt psychiczny.

Jednak kiedy poznała nowego mężczyznę, zaczęła rezygnować z naszego wspólnego czasu na rzecz swojego faceta. Czułam ogromną zazdrość... Momentami nawet byłam zmuszona do przebywania w ich obecności podczas ich wspólnych doznań... Przy namiętnych pocałunkach i czułych słowach. Wiedziałam, że jej to nie krępuje. Otwarcie mówiła, że mi na tyle ufa, że nie wstydzi się tego. Ja tymczasem robiłam dobrą minę do złej gry. Wewnątrz byłam cała roztrzęsiona. Zaczęło się coś sypać. Coraz częściej mam do niej nieuzasadnione pretensje, oczywiście o to, że za mało czasu ze mną spędza. Zżera mnie zazdrość i ból, którego nie umiem powstrzymać. Do tego stopnie przerosła mnie ta sytuacja, ze nabawiłam się nerwicy żołądka. Aktualnie jestem w trakcie leczenia, ale mimo przyjmowanych leków, nie ma na razie pozytywnych skutków. Nie widzę sensu chodzenia do szkoły, gdy ona nie przychodzi [jesteśmy obie w LO]. Codziennie myślę o niej, dzwonie narażając się na ogromne rachunki za telefon, robie jej prezenty bez okazji... Proszę doradźcie mi. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić.

Czasami nawet najlepsza "książkowa" rada nie zastąpi tej, która wynika z naszych doświadczeń. Do naszej redakcji przychodzi wiele takich listów, na które jednej osobie trudno jest mądrze odpowiedzieć, ale liczymy na was.

Redakcja

Jeśli potrzebujesz rady naszych czytelniczek - napisz do nas!

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas