Moc zaklęta w kamieniu

Od wieków kamienie towarzyszyły człowiekowi, chroniąc go przed niebezpieczeństwami i obdarzając miłością bądź zdrowiem.

Przynoszą szczęscie czy nie, lubimy talizmany
Przynoszą szczęscie czy nie, lubimy talizmanyThetaXstock

Wokół historii

Moda na używanie amuletów i talizmanów wykonanych ze szlachetnych kamieni, rozpoczęła się na dobre wraz z nastaniem wieków średnich. Powszechną praktyką ówczesnych aptekarzy było przepisywanie minerałów - agatu na bezsenność, ametystu na pijaństwo, karneolu na problemy z krążeniem. Dużą popularnością cieszył się topaz, który wedle zapisków św. Hildegardy z Bingen (1098-1179), mistyczki i znawczyni ziołolecznictwa, miał moc wzmacniania wzroku. Podobnie silne właściwości przypisywano, rzekomo zawierającemu krew Jezusa Chrystusa, krwawnikowi, który miał tamować krwotoki.

Jednak największy popyt na wykorzystanie kamieni szlachetnych miał dopiero nastać, wraz z epoką renesansu. W XV i XVI wieku, bez gałązki korala nie mogła się odbyć żadna podróż. Miał on nie tylko zagwarantować bezpieczny wojaż, ale i obdarzyć właściciela mądrością i dobrym zdrowiem. Równie dużą popularnością, co ozdoby wykonane z korala, cieszyły się te sporządzone z gagatu i jadeitu, które miały chronić przed urokami.

Wczoraj i dziś

Co ciekawe, zastosowanie niektórych kamieni, do dziś pozostało niezmienione. Kryształy, wykorzystywane od wieków przez czarowników i magów, również dzisiaj są używane przez reikowców i bioenergoterapeutów między innymi do medytacji, oczyszczania aury czy uzdrawiania.

Podobnie długi jak kryształy, choć niechlubny, rodowód mają perły kojarzone w wielu kulturach ze łzami. Znana jak przypowieść mówiąca o perłach, jako o łzach ronionych przez Adama i Ewę po wygnaniu z Edenu, a także zapis o biżuterii z perłami, wyśnionej przez małżonkę Henryka VI Burbona z Nawarry, która zwiastowała śmierć monarchy. Także i dzisiaj część kobiet unika pereł, wierząc że przynoszą one nieszczęście.

IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas