"Nie cierpię plaży, bo mój mąż dziwnie patrzy na inne kobiety" [LIST]

Złocisty piasek i ciepła woda – urlop spędzony na plaży to dla wielu jedna z najlepszych form relaksu. Katarzyna z Lublina unika jej jednak, jak tylko może. Wszystko przez zachowanie jej męża.

Kasia z Lublina nie cierpi plaży. Powodem jej niechęci ma być zachowanie partnera
Kasia z Lublina nie cierpi plaży. Powodem jej niechęci ma być zachowanie partnera123RF/PICSEL

Czy plażowanie może być nieprzyjemne? Okazuje się, że tak. Nasza czytelniczka wyznała, że gdyby mogła, nigdy więcej nie wyjeżdżałaby nad morze. Wcale nie chodzi o lęk przed wodą - powodem jest specyficzny sposób bycia jej męża.

"Punktem kulminacyjnym okazał się wyjazd na zagraniczne wakacje"

Kiedyś nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Ja i Jarek uwielbialiśmy spędzać razem czas. Koleżanki zazdrościły mi takiego chłopaka, bo był wpatrzony we mnie, jak w obrazek. Ja też go uwielbiałam, jednak w pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się i myśleć: gdzie tu jest haczyk? Czułam, że w naszej relacji jest "zbyt dobrze" i czekałam, aż odkryje przede mną karty. I po pierwszych kilku randkach już wiedziałam o co chodzi - tak, Jarek był we mnie wpatrzony, ale nie na wyłączność. Okazało się, że jest facetem, który ogląda się za innymi kobietami.

To naturalny flirciarz, nawet jeśli się nie stara, to ma w sobie coś, co sprawia, że podczas rozmowy z nim kobietom miękną nogi. A do tego wszystkiego każdą z nich komplementuje.

Na początku nawet się z tego cieszyłam. "Ma kulturę, to dżentelmen!" - myślałam i zaakceptowałam jego fascynację urodą mijanych na ulicy kobiet. O ile mi dawał jeszcze większą uwagę - było okej. Dopiero po ciąży zaczęłam się zastanawiać, czy nie zrobiłam źle nie ucinając jego zachowań na samym początku. Każdy związek po jakimś czasie zmienia swoją dynamikę. Po etapie romantycznych uniesień, po kilku latach, po ślubie, urodzeniu dzieci, nasz płomień namiętności zamienił się w iskierkę. Jednak to nie brak owej namiętności pomiędzy nami był największym problemem -  jego flitujące spojrzenia i pogawędki z innymi kobietami wcale nie stały się coraz rzadsze, a wręcz wydawało mi się, że przybrały na sile. Zaczęło mnie to denerwować, a co gorsze, zaczęłam się smucić i poczułam ukłucie zazdrości. Tłumiłam w sobie te emocje, jednak punktem kulminacyjnym okazał się rodzinny wyjazd na zagraniczne wakacje.

"Zamiast korzystać z wakacji, muszę przeżywać zachwyty mojego męża nad innymi kobietami"

Nie ukrywam, że po dwóch ciążach moja figura nie należała do idealnych. Nie przeszkadzało mi to jednak w codziennym życiu. Do czasu. Wyjechaliśmy do miejscowości w Chorwacji słynącej z wielu piaszczystych plaż. Nie miałam ochoty na pokazywanie mojego brzucha, który po niedawnym porodzie wciąż nie wyglądał jak z Instagrama popularnych celebrytek, mówiąc szczerze, wcale nie wyglądał. Założyłam więc jednoczęściowy strój kąpielowy i wybraliśmy się nad chorwackie morze. Położyłam się obok męża na leżaku myśląc, że odpocznę.

Nic z tego. Nie mogłam się zrelaksować, bo mój mąż nie mógł oderwać wzroku od kobiet paradujących przed nim w skąpych bikini. Leżał i patrzył - odwracał głowę w ich kierunku, kiedy któraś z nich akurat zniknęła mu z pola widzenia. Raz na jakiś czas komentował też głośno ich urodę. Przemilczałam to, w końcu faktycznie, te dziewczyny wyglądały naprawdę dobrze. Kiedy jednak przez cały tydzień plażowania nie spuszczał wzroku z plażowiczek, miałam już dość. Stwierdziłam, że więcej z nim na takie wakacje nie pojadę. Wydawało mi się to obrzydliwe - byłam zła, zazdrosna, zdenerwowana, że zamiast korzystać z urlopu, muszę przeżywać zachwyty mojego męża nad innymi. Zaczęło mnie smucić, że na mnie nie patrzy w taki sposób i że nie wyglądam tak, jak te kobiety.

Uważaj, przez zazdrość rozpadł się niejeden związek
Uważaj, przez zazdrość rozpadł się niejeden związek123RF/PICSEL

Mętlik w głowie i paranoja

W mojej głowie już zaczęły pojawiać się różne wizje - może coś przeoczyłam? Może już od dawna powinnam go lepiej pilnować? Może coś przede mną ukrywa? Teraz, po powrocie do domu, już sama nie wiem, co myśleć.

Cały czas łapię się na tym, że kiedy wyjdzie z pomieszczenia i zostawia telefon, czy laptopa, mam ochotę sprawdzić jego wiadomości. Szukam potwierdzenia moich wyobrażeń. Zastanawiam się, czy wtedy, kiedy mówi, że musi zostać dłużej w pracy, faktycznie to robi, czy może romansuje z jakąś kobietą.

Kiedy wychodzi do innego pokoju, by odebrać telefon, staram się nasłuchiwać, czy to faktycznie klient z pracy, czy może jakaś kobieta. Zaczęłam się nakręcać i czuję, jakbym popadała w paranoję, spadła moja pewność siebie i jestem bardzo drażliwa. Z drugiej strony boję się, że kiedy porozmawiam z nim o moich przypuszczeniach, uzna mnie za wariatkę. Nie robię więc nic i bije się z moimi myślami i wyobraźnią, która tworzy jeszcze bardziej skomplikowane scenariusze. Jedno jest pewne - mam już dosyć urlopów nad morzem.

Od redakcji

Szczerość w związku to podstawa. Jeżeli mamy jakąkolwiek wątpliwość co do intencji osoby, z którą jesteśmy w relacji, bądź czujemy się źle z zachowaniem naszego partnera, warto przełamać się i zdobyć na szczerą rozmowę. Często mózg napędzany przypuszczeniami i brakiem szczerości, płata nam figle i dodaje do tych sytuacji więcej, niż faktycznie miało miejsce. Każdy z nas jest inny - w inny sposób przeżywamy sytuacje i inaczej je odbieramy. Obustronna szczera rozmowa na neutralnym terenie - wyjawienie tego, co czujemy, co chcielibyśmy zmienić we wspólnym życiu, często zmienia naszą percepcję danej sytuacji. Warto więc prosto z mostu opowiedzieć o wszystkim partnerowi i wysłuchać jego punktu widzenia. Nigdy nie jest za późno na płynącą z serca wymianę zdań.

Masz historię, którą chcesz się z nami podzielić? Napisz do nas na adres: kobieta.kontakt@firma.interia.pl. Wybrane z nich opublikujemy.

Zobacz również:

„Demakijaż”: Czy Agata i Piotr Rubikowie od początku wiedzieli, że są sobie pisani?Polsat Cafe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas