Piękno bez skalpela
- Czterdziestoletnia pani wyciąga swoje zdjęcie sprzed dwóch dekad i mówi "tak poproszę." A ja jej na to, że to niemożliwe - śmieje się dr Agnieszka Bliżanowska. - W dermatologii estetycznej nie chodzi o "naciąganie zmarszczek". My nie cofamy czasu. Możemy jednak sprawić, że nasi pacjenci będą wyglądali jeszcze ładniej, niż za młodu.
Między maseczką a skalpelem
Z jednej strony, z szeroko rozumianej dermatologii wyodrębniła się grupa dermatologów estetycznych.
- Zamiast poważnych chorób skóry, ich domeną stały się skórne "defekty" jak trądzik, przebarwienia, a także profilaktyka zmian skóry, które pojawiają się wraz z procesem starzenia - wyjaśnia Agnieszka Bliżanowska, dermatolog estetyczny z wrocławskiego Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm.
Dziedzina ta przyciągnęła także lekarzy innych specjalności, działających pod wspólnym szyldem medycyny estetycznej. Jednym z jej szybko rozwijających się nurtów jest tzw. anti-aging, czyli badania koncentrujące się na spowolnieniu, leczeniu lub odwracaniu podstawowych procesów biologicznych.
- Jeszcze kilkanaście lat temu, cały proces "odmładzania" przebiegał zgodnie z prostym schematem: młodość - starzenie - lifting - mówi dr Bliżanowska. - Dermatologia i medycyna estetyczna wypełniają lukę, umożliwiając pacjentom dbałość o dobry i zdrowy wygląd, niezależnie od wieku. Nie chodzi tu o odmładzanie w sensie "usuwania zmarszczek". To kompleksowe działania sprawiające, że mimo upływającego czasu, nasze ciało pozostaje atrakcyjne i zdrowe.
Od zeza do kurzych łapek
Kolejny krok to rozwój tzw. "wypełniaczy", służących modelowaniu rysów i niwelowaniu zmarszczek. Najpierw stosowano kolagen, ale był często odrzucany przez organizm pacjentów i powodował alergie. Rynek zawojował dopiero kwas hialuronowy, który występuje naturalnie w ludzkim organizmie i wraz z włóknami elastyny i kolagenu decyduje o sprężystości, elastyczności i gładkości skóry.
Rewolucyjne zmiany w dermatologii estetycznej dokonały się także dzięki laserom, przy pomocy których można m.in. usuwać zmiany skórne, przebarwienia, zamykać naczynia, likwidować blizny czy całościowo regenerować skórę.
Zaczynamy od włosów. Wypadanie? Dr Bliżanowska radzi mezoterapię, czyli serię wstrzyknięć zestawu substancji odżywczych w postaci koktajli witaminowych. Koszt zabiegu to ok. 200 - 300 zł.
Przechodzimy do twarzy. Za pomocą Botoxu można zlikwidować "kurze łapki" wokół oczu i podnieść opadające powieki. Zlikwidujemy też "lwią zmarszczkę" na czole. Do wypełnienia mniejszych zmarszczek i ujędrnienia skóry przydatne będzie wstrzyknięcie kwasu hialuronowego, a ogólną kondycję cery poprawi mezoterapia.
Drobna korekta nosa także nie wymaga już dziś operacji plastycznej. Jego kształt możemy poprawić dzięki wstrzyknięciu botoxu i modelowaniu wypełniaczem. Jeśli chcemy poprawić i wypełnić kontur ust oraz podnieść opadające kąciki, powinniśmy wybrać zabieg wstrzyknięcia kwasu hialuronowego. Stosuje się go również przy modelowaniu konturu twarzy i uwypuklaniu kości policzkowych. Oprócz tego, przy użyciu lasera, klienci mogą trwale pozbyć się nadmiernego owłosienia, przebarwień i blizn.
- Problemem dojrzałych kobiet są również zmarszczki na szyi i dekolcie, albo tzw. "broda czarownicy" - wylicza dr Bliżanowska. - Z wszystkim możemy się uporać dzięki botoxowi, kwasowi polimlekowemu czy mezoterapii.
W korygowaniu innych partii ciała - ud, ramion czy brzucha - pomaga nowoczesny lifting termiczny Zaffiro, powodujący ujędrnienie i wzrost napięcia skóry, a przez to likwidację obwiśnięć. Na długiej liście efektów możliwych do osiągnięcia bez chirurgicznego skalpela jest również redukcja cellulitu czy rozstępów, a nawet zwiększenie rozmiaru piersi.
Według niektórych specjalistów, w przyszłości dermatologia estetyczna będzie w stanie zastąpić chirurgię w większości przypadków, a metody chirurgiczne będą stosowane głównie w celach korekcyjnych (np. odstające uszy) czy rekonstrukcyjnych.
Nie naciągają zmarszczek
- Najczęściej zwracają się do nas z problemem wypadających włosów albo nadmiernej tkanki tłuszczowej - mówi Agnieszka Bliżanowska. - Zmarszczki raczej im nie przeszkadzają, choć wykonujemy również zabiegi delikatnie je korygujące.
W przypadku kobiet, lekarze wskazują na dwie dominujące grupy pacjentek. Jedna to osoby w wieku 30 - 40 lat, które wyznają zasadę, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Szybko zaczynają więc dbać o swoją skórę, żeby wyprzedzić upływający czas.
- Druga grupa to panie po pięćdziesiątce - mówi dr Bliżanowska. - Nie interesują ich inwazyjne metody chirurgiczne, jak na przykład lifting. Są raczej pogodzone z naturalnymi zmianami zachodzącymi w organizmie, ale chciałyby cały czas wyglądać zdrowo i "bardzo dobrze jak na swój wiek".
Lekarze podkreślają, że na tym właśnie polega dermatologia estetyczna. - Tu nie chodzi o "naciąganie zmarszczek" - wskazuje Agnieszka Bliżanowska.
- My nie cofamy czasu. Sprawiamy jedynie, że mimo jego upływu ciało pacjenta pozostaje atrakcyjne i zdrowe.
KT