Z munduru na matę. Droga poprzez ciszę, której tak się boimy
W świecie nadmiaru bodźców cisza może wydawać się czymś luksusowym. Jednak dla wielu jest niekomfortowa, niczym rozmowa introwertyka z nowo poznaną osobą. Siedzimy na jednej kanapie, nie mamy wspólnych tematów i czujemy się jak mówcy na scenie, od których zależy całe wydarzenie. Podobne emocje mogą pojawiać się, gdy zostajemy sami ze sobą, bez telefonu, rozmów i muzyki. Dokładnie w takich momentach mierzymy się z realnym zmęczeniem, przeciążeniem i głęboko skrywanymi potrzebami. Co sprawia, że tak boimy się ciszy, zarówno tej zewnętrznej, jak i wewnętrznej? Poznajmy historie o medytacji i wyjazdach jogowych, jako sposobach na regenerację i konfrontację z własnym “JA”.

Spis treści:
Z policjantki do joginki. O relacji z ciszą i wewnętrznym spokojem
Magdalena Czarnacka jest nauczycielką jogi, oddechu oraz medytacji. Stworzyła przestrzeń YogMore, w której pomaga kobietom odzyskać kontakt ze sobą poprzez pracę z ciałem, czy też świadomą obecnością. Dodatkowo tworzy treści edukacyjne na Instagramie @nietylkojoga, YouTube oraz swoim blogu. Zajmuje się także organizacją autorskich warsztatów i retreatów w Polsce oraz Indiach, podczas których wielokrotnie mierzyła się z ciszą, a nawet się z nią zaprzyjaźniła. Jednak zacznijmy od początku. Pomysł na organizację wyjazdów opierał się na jej własnych przeżyciach. Przez 15 lat była policjantką żyjącą w dużym pędzie, stresie oraz napięciu, co miało swoje konsekwencje.
Przypłaciłam to poważnymi problemami zdrowotnymi, ale co gorsza - zupełnie odłączyłam się od samej siebie

Magda wyjaśnia, że zaniedbała swoje fizyczne potrzeby oraz wszelkie pragnienia serca. Poczuła, że musi to zmienić. To właśnie joga pomogła przejść jej głęboką transformację. Z czasem nauczyła się zatrzymywać w pędzie, czuć siebie i budować życie w zgodzie z wartościami oraz granicami. Wyjazdy joginki tworzone są z myślą o kobietach, które czują, że muszą coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiedzą, jak to zrobić i od czego zacząć.
Jednym z istotnych kroków do zmian jest regeneracja oraz oswojenie się z ciszą, która często okazuje się trudna do zniesienia - w tym dla ekspertów. Magdalena również doświadczyła tej trudności, mierząc się z własnymi myślami i emocjami, które wcześniej zagłuszał hałas codzienności. Nawet zwykłe odpoczywanie było czymś, z czym czuła się dziwnie i nieswojo.
Założę się, że niejedna z czytelniczek zna ten scenariusz: po wykonaniu wszystkich zadań z twojej listy w końcu masz czas dla siebie. Zamiast jednak to wykorzystać, znajdujesz sobie dodatkowe prace, zajęcia, byleby tylko nie dać sobie przestrzeni na wsłuchanie się w swoje prawdziwe potrzeby i pragnienia
Joginka też była tą kobietą, wiecznie zajętą, mającą od groma spraw do załatwienia i uciekającą przed samą sobą. Jednak to wszystko dotarło do niej dopiero z biegiem czasu. Obecnie dostrzega, że cisza bywa największym problemem dla jej podopiecznych. Co ciekawe, zrezygnowanie z telefonu wydaje się większym szokiem niż poranna praktyka jogi.
Dużym dyskomfortem dla kobiet jest też pozostawanie w ciszy i bezruchu. Każde zajęcia jogi kończymy kilkuminutową relaksacją. Leżymy wtedy na plecach. Powinnyśmy zamknąć oczy i pozostać w całkowitym bezruchu ciała. Często wtedy widzę, że ta część bywa dużym wyzwaniem. Prawda jest taka, że im bardziej jesteś zestresowana, tym trudniej ci wytrwać w trakcie relaksacji. Dlatego zawsze powtarzam, aby dać sobie czas. Prawdziwie regenerującego odpoczynku można się nauczyć i z każdą kolejną praktyką jest coraz łatwiej.

Strach przed ciszą: Jak go okiełznać?
Ekspertka wyjaśnia, że wyjazdy jogowe są świetną okazją, aby w końcu usłyszeć siebie. Świat wokół nas pędzi jak szalony, a my dajemy się porwać temu wariactwu. Brakuje nam chwili, by zatrzymać się i zapytać samych siebie: "Czego tak naprawdę pragniemy?". Zbyt często idziemy drogą, którą ktoś inny za nas wyznaczył, między innymi: społeczeństwo, oczekiwania i normy. W tym biegu gubimy siebie i tracimy kontakt z własnym ciałem. Przestajemy go słuchać. Jemy nie dlatego, że jesteśmy głodni, ale dlatego, że tak podpowiada nam aplikacja. Ćwiczymy nie z potrzeby ruchu - to zegarek każe nam osiągnąć cel. Odbieramy sobie sen, bo wmówiono nam, że tylko wtedy jesteśmy coś warci. A przecież nasze ciało woła, błaga o uwagę.
Na takim wyjeździe dostajesz czas i przestrzeń na to, aby zauważyć, co tak naprawdę się z tobą dzieje. Czy to, co robisz na co dzień, jest dobre dla ciebie i czy naprawdę tego chcesz? Jest to miejsce, gdzie w końcu możesz poczuć skrywane emocje i na nowo połączyć się ze swoim ciałem. Przychodzi refleksja: "Czy moje życie jest takim, jakiego chcę i kim jestem tak naprawdę?"
Ogromne znaczenie ma też obecność innych kobiet i poczucie, że nie jesteśmy same w tym, co przeżywamy. Choć każda z nas odbiera taki wyjazd na swój własny, unikalny sposób, to często właśnie te wspólne dni stają się iskrą, która zapala głęboką, wewnętrzną przemianę. To początek drogi, który może zmienić wszystko, a świadomość, że idziemy nią razem, dodaje siły i otuchy. Magdalena przekonuje, że wszystkie praktyki, które oferuje joga, zbliżają nas do samych siebie. Będzie to zarówno forma fizyczna tzw. asany, jak i ćwiczenia oddechowe oraz medytacja. Radzi, aby jednak na samym początku zacząć od małych kroków, czyli od fizycznej praktyki jogi. Może mniej "przerażać", a wciąż przybliżać do zrozumienia siebie.
Ważne jest też dokonywanie świadomych wyborów na co dzień i wyznaczenie sobie konkretnego momentu w ciągu dnia, kiedy wyłączymy telewizor i odłożymy telefon na bok. Super, jeśli codziennie wybierzemy się na krótki spacer bez telefonu albo wyłączymy go pół godziny przed położeniem się do łóżka

Zmęczenie, które dotyka najgłębiej. Joga i cisza remedium na przebodźcowanie
Ekspertka wśród swoich podopiecznych dostrzega różnego rodzaju zmęczenia od ciała, przez głowę i emocje, aż po samą duszę. Jednak najwyraźniej można zauważyć wykończenie psychiczne spowodowane ciągłym udawaniem, że wszystko jest "okej", że nic nas nie martwi, a codzienne trudy, nie są tak wymagające.
To kobiety, które z zewnątrz są silne i zorganizowane. Robią kariery, zajmują domem i troszczą się o rodzinę, ale w środku są wypalone
Ich ciała są napięte jak struny, oddech ledwo wyczuwalny, a w głowie kłębi się lęk i chaos. Zdrowie zaczyna się kruszyć, choć wyniki badań pozostają idealne. Ciało wołało o pomoc, ale nikt go nie słyszał i one same nie rozumieją, co się z nimi dzieje. Ból towarzyszy im niemal codziennie, sen nie przynosi ukojenia, a rozdrażnienie staje się stałym towarzyszem. Coraz częściej spoglądają wstecz, wspominając dawną siebie i zadają pytanie: "Gdzie podziała się ta dziewczyna, którą kiedyś byłam?". A w głębi serca, niemal niesłyszalnym głosem, dusza szepcze: "Już nie mam siły".
Kiedy przez długi czas funkcjonujemy w napięciu i pod ciągłym stresem, zwykły sen czy kilkudniowy urlop przestają wystarczać. Dają jedynie krótką ulgę, a zaraz po powrocie do codzienności wszystko wraca - zmęczenie, niepokój, ciężar. To właśnie wtedy sięgamy głębiej. Joga, medytacja, oddech i cisza stają się drogowskazami, które prowadzą nas do prawdziwego źródła problemów.
Uczymy się głębokiej samoświadomości oraz tego jak się regulować, a nie tylko odpoczywać. Te techniki przynoszą pozytywne, długoterminowe i głębokie zmiany na poziomie ciała, umysłu i emocji. Sama tego doświadczyłam i to jest misja, z jaką wychodzę do kobiet

Od znużenia ciszą do życia w uważności. O kobiecie, której cisza jest niestraszna
Poznajmy zatem historię Agnieszki z Krakowa, która dotychczas uczestniczyła w wyjazdach jogowych i medytacyjnych, bo chciała spróbować różnych praktyk, aby sprawdzić, co będzie jej bliskie. Jednak wyznaje, że nie doświadczyła "strachu przed ciszą", wręcz przeciwnie - podąża za spokojem.
Ciszy szukam na co dzień, nie mam w domu telewizji, nie uruchamiam radia, czy podcastów w tle. Gdy pracuję to w pełnym skupieniu, bez dodatkowych bodźców, bo tych i tak nazbyt wiele dostarcza mi już wymagająca i stresująca praca
Wyjaśnia, że uwielbia spacery w lesie i pośród wiejskich pól, a cisza jest dla niej stanem pożądanym. Kiedy tylko może ją poczuć, oddaje się temu z błogością. Co ciekawe, nawet gdy ma szansę spędzić trochę czasu "sam na sam" w domu, nie tworzy niepotrzebnego jej szumu. Cisza pozwala jej uruchomić stan głębokiego relaksu, a czasem nawet odblokować wspomnienia.
Sztuką jest osiągnąć stan, w którym pozwolimy tym myślom po prostu płynąć, nie skupiamy się na nich, nie analizujemy, akceptujemy, że są, zanim zaznamy głębokiej medytacji i wyregulujemy oddech
Agnieszka wyjaśnia, że jednak cisza nie była dla niej stanem naturalnym jeszcze kilkanaście lat temu - "męczyła mnie i nudziła". Natomiast gdy wybrała się na pierwsze zajęcia jogi, po prostu usnęła, bo brakowało jej dynamiki. Był to okres, w którym zmęczenie przykrywała grubszą warstwą zmęczenia, a dopiero maksymalne wyczerpanie, dawało jej satysfakcję. Po 10 latach zaczęła praktykować jogę, jeszcze przed pandemią. W 2020 roku dojazd do pracy zastąpiła ćwiczeniami na macie, co pozwoliło jej przetrwać trudny okres.

Z czasem zrozumiała, jak korzystny wpływ ma joga na funkcjonowanie całego organizmu - pomaga uspokoić układ nerwowy, zmienia sposób, w jaki reaguje na stresujące sytuacje czy konflikty. Medytacje oparte na wdzięczności nauczyły ją dostrzegać i doceniać to, co ma, oraz zauważać dobro, które ją otacza. Praca z oddechem z kolei uświadomiła Agnieszce pewne schematy jej reakcji i umożliwiła ich zmianę.
Ponieważ Agnieszka wykonuje pracę siedzącą, regularna praktyka jogi znacząco poprawiła jej elastyczność, a dolegliwości bólowe kręgosłupa zniknęły niemal całkowicie. Kluczowe okazały się dla niej dwie formy pracy z ciałem i umysłem: oddech oraz codzienne sesje jogi, czyli energetyzująca poranna Vinyasa i uspokajająca wieczorna yin joga. Największą wartością tych praktyk jest ich systematyczność, kiedy staną się rutyną, trudno sobie wyobrazić dzień bez nich, a ich wpływ na jakość życia jest wyraźny i trwały. Warto pamiętać, że układ nerwowy zasługuje na taką samą troskę oraz uwagę jak inne organy - serce, wątroba czy jelita - bo jego dobra kondycja przekłada się zarówno na zdrowie fizyczne, jak i psychiczne.

Zatrzymaj się na chwilę. Jak jedna godzina jogi może zmienić wszystko
Karolina mieszka w Słupsku, opowiada swoją historię jako osoby, która na co dzień żyje w biegu, rzadko znajduje czas, by się zatrzymać i po prostu pooddychać. Mimo tego, że nie praktykuje jogi regularnie, już pojedyncze doświadczenie medytacji w kameralnym studio - Jogalove - okazało się dla niej przełomowe. Trafiła do miejsca prowadzonego przez Izę - nauczycielkę, która z ogromną dbałością tworzy przestrzeń sprzyjającą wyciszeniu. Od przygaszonego światła, przez naturalne materiały, aż po spokojny, pewny głos prowadzącej. Wszystko to sprawia, że po przekroczeniu progu można poczuć, jak codzienny pośpiech zostaje za drzwiami. Dla Karoliny już ta jedna godzina medytacji, z uważnym prowadzeniem przez ciało i oddech, przyniosła zauważalną zmianę: barki opadły, oddech stał się głębszy, a uwaga została skierowana na siebie. To doświadczenie pokazało jej, że nawet krótki kontakt z jogą czy medytacją może realnie poprawić samopoczucie i jakość życia. Czasem wystarczy stworzyć sobie choćby niewielką przestrzeń na zatrzymanie.
Zobacz również: Jakie zmiany zachodzą przy medytacji w ciele?
Wyciszenie i bezgłos męskim okiem. "Medytować można wszędzie"
Dotąd skupialiśmy się na damskim punkcie widzenia, zatem odwróćmy te role i poznajmy historie panów. Kris z Krakowa opowiada o swoich doświadczeniach z wyjazdami jogowo-medytacyjnymi, które organizowane są w pięknych, naturalnych zakątkach Polski - takich jak Białowieża. To dla niego idealne połączenie odpoczynku w głębi natury. Choć na co dzień lubi ciszę i działa ona na niego kojąco, bywa, że w momentach niepokoju ucieka w dźwięki - włącza muzykę albo telewizję, by zapełnić pustkę. To jednak niejedyne techniki, do których się stosuje. Ucieka również w myśli, planowanie czy analizowanie, choć niekoniecznie z powodu ciszy. Z czasem odkrył, że bezgłos może być niezwykle wartościowy. Pozwala się zatrzymać, zajrzeć w głąb siebie oraz usłyszeć wewnętrzny głos. Najłatwiej jest mu doświadczać tego w ruchu, na przykład podczas jazdy na rowerze czy w górach.
Zauważył też, że z biegiem czasu coraz mniej potrzebuje technologii. Na początku praktykujący często przychodził z telefonem, zegarkiem, śledził spalone kalorie, teraz wystarczy mu tylko mata, woda i obecność. Początki medytacji bywają trudne: walka z przebodźcowaniem, trudności z oddechem, napięciami czy potrzeba zmieniania pozycji. Jednak kiedy uda się to przetrwać, przychodzi uczucie ugruntowania i spokoju.
Medytować można wszędzie, nawet na przystanku czekając na tramwaj czy w kolejce do lekarza. Jak się ma zdolność wewnętrznego wyciszenia, regulacji to cisza jest w środku, mimo hałasu

Natomiast Kuba, mieszkający w Warszawie, swoją przygodę z jogą i medytacją rozpoczął kilka lat temu. Choć dziś regularnie ćwiczy na siłowni, przyznaje, że nadal stara się wracać do jogi - zwłaszcza w domowym zaciszu. Tęskni jednak za zajęciami w grupie i regularną medytacją, która kiedyś była stałym elementem jego codzienności. Dla niego prawdziwa praktyka medytacyjna nie polega na całkowitym odcięciu się od myśli, ale na ich spokojnej obserwacji i powracaniu uwagą do oddechu i chwili obecnej.
Z perspektywy czasu dostrzega, jak wiele mu dały joga i medytacja. Przede wszystkim więcej spokoju, zadowolenia z codzienności, lepszą świadomość ciała i elastyczność. Choć wciąż zmaga się z pewną sztywnością ciała, uczy się ją akceptować, jednocześnie starając się o poprawę. Dla niego to proces zarówno fizyczny, jak i wewnętrzny, który przynosi realne efekty.

Świat, chaos, cisza i hałas. Jak to udźwignąć?
Patrząc na te wszystkie historie, z łatwością można zauważyć, że cisza, zmęczenie i trud codziennego funkcjonowania dotykają każdego, bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. Współczesny świat narzuca nam tempo, w którym niełatwo o zatrzymanie się i złapanie oddechu. Sama miewam chwile, w których bezgłos potrafi przytłoczyć, a hałas otoczenia, zarówno ten zewnętrzny, jak i wewnętrzny, staje się nie do zniesienia. Cisza bywa krępująca, nieznana, momentami nawet niepokojąca, szczególnie jeśli nie jesteśmy przyzwyczajeni do bycia samemu ze sobą. Z drugiej strony, nadmiar bodźców, ciągła stymulacja i szum, może wyczerpywać do granic możliwości i odbierać radość z codzienności.

Właśnie dlatego tak ważne staje się odnalezienie balansu, znalezienie przestrzeni między jednym a drugim biegunem - pomiędzy ciszą a hałasem, aktywnością a odpoczynkiem, działaniem a zatrzymaniem. Dla wielu osób drogą do tej równowagi staje się praktyka jogi, medytacja czy świadoma praca z oddechem. To narzędzia, które nie tylko pomagają poradzić sobie ze stresem i napięciem, ale też uczą, jak lepiej słuchać siebie i własnych potrzeb.
Jeśli odkrywamy, że coś, choćby niewielkiego, daje nam poczucie ulgi lub wyciszenia, warto po to sięgać. Dajmy sobie prawo do odpoczynku i momentów tylko dla siebie. Jednak gdy zauważamy, że przemęczenie przejmuje nad nami kontrolę, a codzienność staje się zbyt trudna do udźwignięcia, nie bójmy się prosić o pomoc. Rozmowa z psychologiem, terapeutą czy innym specjalistą to nie oznaka słabości, lecz odwagi i troski o siebie. Natomiast cisza może być sprzymierzeńcem, jeśli nauczymy się ją przyjmować z łagodnością, a nie z lękiem.
