Sekret słynnych uwodzicielek

Kleopatra czy madame de Pompadour - dla tych kobiet mężczyźni tracili głowę. W czym tkwił sekret ich miłosnych podbojów? Niekoniecznie chodziło o urodę. Na co zwraca uwagę psycholożka Katarzyna Miller - ujmowały wiedzą, wdziękiem, potrafiły rozmawiać, były żywymi osobami.

Kleopatra z Juliuszem Cezarem grała w kości, jeździła na polowania, z Markiem Aureliuszem chodziła w nocy po mieście przebrana za służącą.
Kleopatra z Juliuszem Cezarem grała w kości, jeździła na polowania, z Markiem Aureliuszem chodziła w nocy po mieście przebrana za służącą.East News

"Seksownik, czyli mądrze i pikantnie" to tytuł nowej książki znanej psycholożki i psychoterapeutki Katarzyny Miller. Porusza w niej wiele tematów związanych z ludzką seksualnością. Książka ma ułatwić kobietom zrozumienie siebie, swoich pragnień i pomóc w osiągnięciu radości oraz satysfakcji z udanego życia intymnego. "Seksownik" ma formę rozmowy. Pytania zadaje dziennikarka Beata Pawłowicz, odpowiada Katarzyna Miller.

Książkę otwiera rozdział "Wielkie kochanice". Kleopatra, madame de Pomadour, Katarzyna Wielka. Czego możemy nauczyć się od tych kobiet, jeśli chodzi o uwodzenia mężczyzn? - zastanawiają się autorki.

- Kobieta, dla której mężczyźni tracą głową, nie musi się wszystkim podobać. Ale powinna emanować czymś szczególnym. Uroda dla mądrych ludzi nie jest kwestią rysów twarzy czy młodości, ale tego, co promieniuje z wnętrza człowieka. Jak kobieta ma błysk w oku, żywe ruchy, jest ciekawa świata, ma coś do zrobienia w życiu, to jest ujmująca. I o wielu znanych kobietach mówiono, że ujmowały wiedzą, wdziękiem - zauważa Katarzyna Miller.

Słynne uwodzicielki wcale nie był tak urodziwe, jak mogłoby się wydawać.

- I dlatego nie ma się co przejmować, jeśli nie wyglądamy jak modelka. Zez, trochę krzywy nos czy nogi - to nawet może być nasz feblik, czyli coś, co bierze. Wielkie kochanice były przede wszystkim żywymi osobami. Traktowały siebie jak bohaterki swojego życia. Przeżywały prawdziwe emocje, znały swoje potrzeby i miały plan. Zdobywały mężczyzn nie tylko seksualnością, lecz także umiejętnością rozmowy o tym, co ich interesowało. Tajemnica tkwiła w tym, że wnosiły w relacje z mężczyznami dokładnie to, czego oni potrzebowali, marzenie o idealnej kobiecie, czyli kochance-przyjacielu - uważa psycholożka.

Kleopatra z Juliuszem Cezarem grała w kości, jeździła na polowania. Natomiast z Markiem Aureliuszem chodziła w nocy po mieście przebrana za służącą, piła, bawiła się. (PAP Life)

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas