Reklama

BMI do kosza?

Indeks masy ciała (BMI), popularny parametr, który w łatwy sposób ma pokazywać, czy przy swoim wzroście utrzymujemy się we właściwym przedziale naszej wagi nie mówi nic o naszym zdrowiu - przekonują naukowcy z Kalifornii. Wyniki ich badań, opublikowane na łamach czasopisma "International Journal of Obesity" pokazują zarówno, że osoby ze zbyt wysokim BMI mogą być całkowicie zdrowe, jak i osoby z BMI w normie mogą mieć kiepskie wyniki badań. I takie przypadki są dość powszechne.

Naukowcy z UC Santa Barbara i UC Los Angeles przeanalizowali dane, pochodzące z najnowszego badania National Health and Nutrition Examination Survey. Sprawdzili związek między wskazaniami BMI, liczonego jako iloraz wagi w kilogramach przez kwadrat wzrostu w metrach, z wynikami podstawowych, opisujących stan zdrowia badań laboratoryjnych, w tym ciśnienia krwi, poziomu cukru, czy cholesterolu.

Okazało się między innymi, że 2 miliony osób klasyfikowanych jako bardzo otyłe (o BMI ponad 35) w praktyce cieszy się zupełnie dobrym zdrowiem. To około 15 procent z takiej kategorii. Równocześnie wyniki badań laboratoryjnych u około 30 procent z tych, których BMI mieści się w "zdrowym" przedziale 18.5 do 24.99 budzą uzasadnione obawy, co do ich stanu zdrowia. To z kolei ponad 20 milionów osób.  

Zdaniem współautora pracy, Jeffreya Hungera z UCSB's Department of Psychological & Brain Sciences, BMI jako miernik stanu zdrowia jest wyjątkowo mało dokładny.  - Okazało się, że wśród tych, których na podstawie BMI określamy jako ludzi z nadwagą, aż 47 procent cieszy się doskonałym zdrowiem - mówi.  - Używanie BMI jako oznaki zdrowia dla tych, którzy mieszczą się w pożądanym zakresie, jest po prostu błędne. Nasza praca to właściwie gwóźdź do trumny BMI - dodaje.

Hunger podkreśla, że szczególnie niebezpieczne jest przywiązywanie się do BMI jako oznaki zdrowia, gdyż wielu ludzi mieszczących się w zakładanych granicach w praktyce ma kłopoty ze zdrowiem, które można wykazać z pomocą badań laboratoryjnych. "Poprawne" BMI tymczasem usypia ich czujność.

Ten aspekt sprawy wydaje się dla nas w Polsce najbardziej istotny. Inaczej, niż w USA u nas nie stosuje się jeszcze BMI do określenia stanu zdrowia potrzebnego na przykład przy ustalaniu składek ubezpieczenia zdrowotnego. BMI ma jednak u nas znaczenie uspokajające i jeśli tylko mieścimy się w granicach, wydaje nam się, że nie ma potrzeby się badać. To przekonanie jest - jak wyraźnie wynika z tych badań - niesłuszne. Zamiast koncentrować się na samej wadze powinniśmy pamiętać o właściwej diecie i odpowiedniej ilości ćwiczeń fizycznych. To pomoże naszemu zdrowiu niezależnie od BMI.


Reklama

Informacja własna

RMF24.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy