Cudotwórca, który przywraca wzrok
W środowisku lekarzy i pacjentów jest nazywany „bogiem, który przywraca wzrok”. Jaką nadludzką moc posiada i czym zasłużył sobie na powszechny szacunek i podziw? Sprawdźmy.
Doktor Sanduk Ruit ma 66 lat i pochodzi z Nepalu. Urodził się w małej wiosce zamieszkałej przez 200 osób, w południowo-wschodniej części kraju, gdzie ludzie żyją w biedzie, bez dostępu do prądu, lekarza i edukacji. W tym przepięknym, aczkolwiek niedostępnym miejscu, położonym na wysokości kilku tysięcy metrów nad poziomem morza, śnieg leży od sześciu do dziewięciu miesięcy w ciągu roku.
Jego rodzice byli niepiśmienni, ale wierzyli, że wykształcenie może zmienić życie ich dzieci na lepsze. Ciężko pracowali, aby wysłać go do szkoły w Indiach. Ojciec i syn szli na nogach 15 dni w jedną stronę by do niej dotrzeć.
Sanduk miał troje rodzeństwa, ale wszyscy umarli w dzieciństwie. Brat w wieku 3 lat na biegunkę, siostra z powodu gorączki, kiedy miała 8 lat. Chłopiec najbardziej przeżył śmierć piętnastoletniej siostry, która zmarła na jego oczach. Dziewczynka chorowała na gruźlicę, ale rodzina nie mogła sobie pozwolić na opłacenie jej leczenia. Strata rodzeństwa w wyniku śmierci spowodowanej przez uleczalne choroby sprawiła, że postanowił zostać lekarzem.
Po ukończeniu studiów, Dr Ruit wrócił w swoje rodzinne strony. Chciał pomagać ludziom. Miał wiedzę, ale nie miał pieniędzy oraz miejsca, w którym przyjmowałby pacjentów. Wpadł na pomysł stworzenia obwoźnego szpitala, który przyjeżdża do chorych. Ubogich rolników, którzy mieszkają w górach nie stać na leczenie. Kiedy stracą wzrok w wyniku katarakty, nie tylko nie potrafią się zająć sobą, ale nie mogą pracować na roli i opiekować się zwierzętami.
W ciągu dwóch dni zespół doktora może zoperować 200 osób. Specjalista sam potrafi przeprowadzić 50 operacji podczas, gdy jego koledzy na zachodzie nie mają więcej niż 5-10 zabiegów dziennie. Często, w ciągu jednego dnia pracuje po 13 godzin.
Dr Ruit chce się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem ze specjalistami pracującymi w krajach najbiedniejszych. Szkoli armię międzynarodowych lekarzy do walki z kataraktą, a soczewki, które sam zaprojektował, od 2010 roku używane są w 60 krajach Trzeciego Świata. Aż 300 lekarzy używa jego metody w Afryce i Azji.
Na zachodzie dwie soczewki kosztują 200 dolarów, wyprodukowane w instytucie, którym kieruje, tylko 6 dolarów. Nie chcą na nich zarabiać, chcą pomóc ludziom, którzy niekiedy idą kilka dni by dotrzeć do miejsca, w którym doktor, wraz ze współpracownikami, otworzył swój obwoźny szpital. Operacja przywraca im godność i niezależność. Nie muszą już żyć na łasce rodziny. Mówią, że czują się, jakby obudzili się z długiego snu i są o 10 lat młodsi.
Szacuje się, że zaćma czyli zmętnienie soczewki ocznej, dotknie 90 proc. ludzi powyżej 65. roku życia. Osoby starsze na początku widzą niewyraźnie, a z czasem całkiem ślepną. Doktor jeździ po świecie i operuje ubogich... za darmo. Sam zabieg trwa tylko trzy minuty. Uważa, że to przywilej przywracać ludziom wzrok i poprawiać jakość ich życia.
Leczy chorych w Chinach, Nepalu, Indiach i Korei Północnej. Do tej pory przeprowadził 130 tys. operacji. Jest pierwszą osobą, którą pacjenci widzą po zabiegu, dlatego dostał przydomek "bóg, który przywraca wzrok". Media nazywają go "narodowym bohaterem", "uzdrowicielem", "wysłannikiem niebios", a nawet "cudotwórcą".
Ten znany okulista został również uhonorowany prestiżową nagrodą Ramon Magsaysay, która jest azjatyckim odpowiednikiem Pokojowej Nagrody Nobla, za stworzenie przełomowej procedury dotyczącej leczenia katarakty, która jest bezpieczna, skuteczna i tania.
Doktor Sanduk Ruit poświęcił swoje życie leczeniu najbiedniejszych i pozyskiwaniu środków finansowych na utrzymanie szpitali. Nie ma dla niego większej nagrody niż uśmiech pacjenta, który odzyskał wzrok. "Czego chcieć więcej od życia?" pyta wzruszony.