Kwarantanna – co na to żołądek?
Wielu z nas spędza teraz w domu więcej czasu niż kiedykolwiek w życiu. Jedni rzucili się w wir sprzątania, inni nadrabiają zaległości książkowe, filmowe, albo oddają się nudzie, którą najczęściej zajadają. Warto się temu przyjrzeć, bo czas ograniczonej możliwości korzystania z przestrzeni publicznej jeszcze trochę potrwa. Jak siedząc w domu nie zrujnować zdrowia i sylwetki nadprogramowymi kilogramami?
Niepewność i przewlekły stres związany z sytuacją epidemiczną nie wpływają na nas korzystnie. Choć większość z nas niezmiennie tęskni za urlopem, teraz narzekamy, że mamy za dużo czasu.
Trudno się jednak dziwić. Kwarantanna i codziennie docierające informacje o kolejnych zakażonych dalekie są od sielankowego klimatu wakacyjnego. Niestety, jedzeniem wiele osób próbuje kompensować sobie stres i rozładowywać napięcie. Zgubnym jest ten kierunek. Przejadając się nie wzmacniamy odporności, a tylko zaśmiecamy ciało i obarczamy je dodatkową, zbędnym trawieniem.
Czym zajadamy nudę?
Niestety, w sytuacji stresu niewielu z nas automatycznie sięga po rzodkiewkę czy paprykę. Nierzadko rzucamy się wtedy na śmieciowe jedzenie: chipsy, paluszki, ciastka, cukierki. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że te produkty nie mają wartości odżywczych, a są źródłem bezwartościowych kalorii i masy związków o fatalnym wpływie na nasze zdrowie.
Karmiąc takie pokusy, dajemy im siłę. Ochota na śmieciowe produkty rośnie w miarę jedzenia. Mowa nie tylko o spirali cukrowej (im więcej cukru spożywamy, tym organizm wymaga większych dawek), ale też o dodawanych do wysokoprzetworzonych produktów polepszaczach smaku, zapachu i konsystencji, które działają uzależniająco. To nie zniknie samo z siebie. Musimy zapanować nad własną głową i talerzem.
Higiena odżywiania
Nikt z nas, żyjących współcześnie, nie był w sytuacji, której teraz jesteśmy świadkami. Pandemia toczy się na naszych oczach, a naszą największą bronią może być wzmacnianie odporności i troska o higienę, również, a może przede wszystkim, higienę odżywiania.
Epidemia to nie jest czas na diety odchudzające ani głodówki. To jest czas na mądre wybory i decyzje, pierwszą niech będzie dobrze zastawiony stół.
Jak nie zaśmiecić żołądka?
Postawmy na regularne posiłki, w których bezdyskusyjne pierwsze miejsce zajmą węglowodany złożone. To dzięki nim odżywimy mózg i zmniejszymy pokusę podjadania. Regularne ( i w małych dawkach) dostarczanie do organizmu produktów takich jak: pieczywo pełnoziarniste, kasze, ryż, makarony (najlepiej pełnoziarniste), ziemniaki (solo, bez tłustych sosów), naturalne (niesłodzone) płatki nie powoduje gwałtownych wyrzutów insuliny i tak zwanych zębów energetycznych.
Energia z węglowodanów złożonych uwalnia się stopniowo, dzięki czemu mamy mniejszą ochotę na podjadanie między posiłkami. Jeśli próbujemy się oszukać pseudoposiłkiem w postaci na przykład ryby z surówką, już chwilę po zjedzeniu czujemy wilczy głód i najczęściej rzucamy się na słodycze. Dlaczego tak się dzieje? Mózg, nasze centrum dowodzenia, nie wykarmi się energią z białek ani tłuszczów. On potrzebuje węglowodanów. Rozdrażniony informacją, że podano do stołu posiłek, na który on może sobie tylko popatrzeć, w trybie pilnym żąda rekompensaty.
Ekspresowy zastrzyk energii dać mu możemy pospiesznie połykając na przykład czekoladowy batonik. Kłopot w tym, że słodycze to cukry proste, które skutkują wybuchem energii i równie szybkim jej spadkiem. Powtarzając model oszukanych (pozbawionych węglowodanu złożonego) posiłków, zwiększamy prawdopodobieństwo, że w naszym menu będą gościły słodycze, traktowane niemal jak koło ratunkowe.
Oddajmy istotną część naszych talerzy warzywom: świeżym, kiszonym, kiełkom. To najlepsze, co możemy sobie dziś serwować. Codzienne porcje zdrowia.
Ewa Koza, mamsmak.com