Naturalne kuracje
Zapytaliśmy pediatrę o zabiegi, które „radzą sobie” z infekcją bez leków albo skutecznie uzupełniają terapię.
W przypadku nawracających infekcji, rodzice chcąc uchronić dziecko przed kolejną terapią lekami, decydują się na sprawdzone, naturalne metody, które pomagają złagodzić dolegliwości, zapobiec rozwojowi infekcji, a często także podawaniu antybiotyków.
- W stosowaniu naturalnych kuracji nie ma nic złego, o ile... rodzice nie leczą dziecka na własną rękę. Pamiętajmy, że z chorą pociechą zawsze trzeba zgłosić się do lekarza. To on postawi diagnozę i dobierze bezpieczną kurację - także tę naturalną - mówi lek. med. Alicja Mażarska-Pazio, pediatra, neonatolog z Centrum Medycznego Damiana w Warszawie.
Trzeba mieć świadomość, że nawet to, co naturalne, nie zawsze się sprawdza i nie zawsze służy zdrowiu. Lekarz wie, jakie są przeciwwskazania do stosowania np. baniek, inhalacji czy nacierania oraz jakich leków nie należy wówczas dziecku podawać bądź przeciwnie - jakie warto włączyć, by kuracja była bardziej skuteczna.
Stawiamy bańki
To metoda leczenia, którą stosuje się u dzieci w przypadku infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych. Pobudza układ immunologiczny do walki z chorobą i często pozwala uniknąć antybiotykoterapii.
- Wytworzone w bańce podciśnienie zasysa skórę do jej wnętrza. Dochodzi wtedy do pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wydostania się poza nie krwi, która odbierana jest przez system obronny organizmu jako ciało obce. Staje się to bodźcem do wytworzenia ciał odpornościowych, które kierują swoje siły przeciwko infekcji - wyjaśnia pediatra.
Terapię można już stosować u dzieci, które ukończyły rok. Przy przeziębieniu, zapaleniu oskrzeli i płuc bańki stawiamy na plecach (6 baniek - po 3 na każdej stronie pleców: nad, pod i między łopatkami). Gdy bańka odpadnie, stawiamy ją jeszcze raz w tym samym miejscu.
Pozostawiamy je na 10 minut, okrywając dziecko. Po zdjęciu baniek widać czerwone ślady (krwiaki) - to prawidłowy objaw.
● Tylko po konsultacji z lekarzem!
Postawienie baniek zawsze powinien zlecić pediatra (po zbadaniu dziecka). Doradzi on też, który rodzaj baniek wybrać: ogniowe, próżniowe czy gumowe. Powie również, ile czasu po zabiegu dziecko powinno pozostać w domu.
● Uwaga na temperaturę
Bańki, pobudzając odporność, często powodują wzrost temperatury, co u dziecka, które już ma gorączkę, może być niebezpieczne. Dlatego z postawieniem ich poczekajmy, aż temperatura spadnie i nie będzie wyższa niż 38ºC.
Robimy inhalacje
Pediatrzy często polecają nebulizacje solą fizjologiczną jako zabieg wspomagający leczenie przeziębienia, a także zapalenia krtani czy zatok. Nebulizacja jest bezpieczną, nowoczesną formą inhalacji. Od tradycyjnej różni się tym, że dziecko wdycha delikatną chłodną mgiełkę, a nie ciepłą parę (ziołową) unoszącą się nad miską.
Nebulizacje można wykonywać nawet u niemowląt - ten rodzaj inhalacji nie wymaga bowiem koordynacji wdechowo-wydechowej. Zabieg można przeprowadzać np. w czasie, gdy dziecko śpi, ale zawsze pod kontrolą osoby dorosłej.
- Mgiełka wdychana przez usta i nos rozrzedza wydzielinę, ułatwiając tym samym jej spływanie z zatok czy odkrztuszanie z oskrzeli oraz przyspiesza regenerację śluzówki. Nebulizacje ułatwiają dziecku oddychanie i skracają czas infekcji. Muszą być jednak stosowane regularnie, czyli 2-3 razy dziennie przez cały okres choroby - tłumaczy pediatra.
Inhalacje można przeprowadzać też profilaktycznie w okresie zimowym, aby nawilżyć wysuszone śluzówki dróg oddechowych (przesuszone - są bardziej podatne na infekcje). To ważne dla małych alergików!
● To jest niebezpieczne!
Nie wlewajmy do nebulizatora olejków eterycznych, ziołowych naparów ani leków (bez zalecenia lekarza).
Oklepujemy plecki
Zabieg ten, przy mokrym kaszlu, ułatwia pozbycie się zalegającej w oskrzelach wydzieliny.
- Rodzice często rezygnują z oklepywania, ponieważ obawiają się, że robiąc to nieumiejętnie, np. zbyt mocno, zaszkodzą dziecku - mówi pediatra. A oklepywanie pleców jest bezpiecznym zabiegiem - trzeba tylko robić je z wyczuciem. Nie siła jest tu ważna, lecz technika.
Kładziemy dziecko na swoich kolanach pleckami do góry. Układamy je tak, by główka była niżej niż pupa. Złączamy palce, a dłoń układamy w daszek lub łódkę. Tak ułożoną dłonią oklepujemy plecy - najpierw po jednej, potem po drugiej stronie kręgosłupa.
Zawsze robimy to od dołu do góry, czyli od wysokości pasa w kierunku ramion (przez ok. 2 minuty). Gdy podczas zabiegu dziecko zacznie kasłać, odczekajmy aż napad minie.
● Inny sposób
U dzieci, które nie skończyły roku, zamiast oklepywania pediatrzy często polecają... łaskotki! Warto je robić rano (kiedy trzeba odkrztusić wydzielinę, która zebrała się w nocy) lub w ciągu dnia, najlepiej 30-45 minut po podaniu syropu wykrztuśnego. Gdy dziecko się śmieje, wyzwalany jest odruch kaszlu, dzięki niemu oczyszczają się drogi oddechowe. Łaskotek nie róbmy tuż po posiłku (ryzyko wymiotów).
Nacieramy stopy
Maść rozgrzewającą stosujmy, by zapobiec infekcji, np. gdy dziecko zmarzło na dworze, przemoczyło buty albo gdy właśnie dopadła je wirusówka.
Warto wymoczyć stopy dziecka w ciepłej kąpieli, a przed snem natrzeć je delikatnie rozgrzewającą maścią dla dzieci, np. majerankową.
Po zabiegu trzeba włożyć maluchowi bawełniane skarpetki. U starszych dzieci, powyżej 6. roku życia, można natrzeć stopy maścią kamforową.
● Tego już się nie zaleca!
- Smarowanie na noc klatki piersiowej i pleców rozgrzewającą maścią przy rozwiniętej infekcji - szczególnie, gdy dziecko kaszle - nie jest wskazane, ponieważ nasila odruch kasłania - tłumaczy pediatra. Maść lepiej zastosować rano lub w ciągu dnia - zawarte w niej olejki eteryczne pomogą udrożnić drogi oddechowe, nie zakłócając maluchowi snu. Uwaga. Dzieci nie należy nacierać spirytusem - alkohol może podrażnić skórę, a poza tym przez nią przenika.
● Bądźmy ostrożni
Pamiętajmy, że maści rozgrzewających nie należy stosować u alergików ani u niemowląt, które nie skończyły 6. miesiąca życia (sprawdzajmy na opakowaniu preparatu zalecenia dotyczące wieku!).
oprac. Anna Szafrańska