Reklama

Ocalić serce po zawale

By nie dopuścić do kolejnego ataku, trzeba ustabilizować chorobę wieńcową i wyeliminować to, co jej sprzyja.

Zawał serca to konsekwencja miażdżycy naczyń wieńcowych serca. Niestety, bywa, że przez całe lata nie zdajemy sobie sprawy, że mamy chorobę wieńcową. Zawał może być jej pierwszym objawem. Zabiegiem ratującym życie jest wtedy udrożnienie zamkniętej przez skrzeplinę tętnicy wieńcowej. Dzięki nowoczesnej medycynie i szybkiej interwencji chirurgów zwykle już po 3-4 dniach możemy opuścić szpital.

Pamiętajmy jednak, że nie jesteśmy wyleczeni z wieńcówki. Przebyty zawał zwiększa ryzyko kolejnego. Nie jesteśmy jednak wobec tego bezradni. Przez kilka pierwszych tygodni po zawale żyjemy w zwolnionym tempie. Część serca uległa uszkodzeniu, więc reszta mięśnia sercowego musi pracować ciężej. Lekarz może zlecić nam rehabilitację kardiologiczną. Jest konieczna zwłaszcza po rozległym zawale. Najlepiej rozpocząć ją jak najwcześniej, do trzech tygodni od ataku. Może ona zmniejszyć ryzyko kolejnego zawału o 25-30 proc. w stosunku do tego, co da się osiągnąć, stosując tylko leki. Jej podstawą jest indywidualnie dobrany i dawkowany wysiłek fizyczny.

Reklama

Rehabilitacja obejmuje też zmianę nawyków żywieniowych, porady psychologa i edukację prozdrowotną, m.in. naukę odczytywania niepokojących objawów. Trzeba systematycznie zażywać leki. Niektóre do końca życia. Należą do nich beta-blokery. Poprawiają wydolność serca, chronią przed arytmią. Z kolei leki przeciwpłytkowe hamują powstawanie skrzepów w naczyniach, zwłaszcza po wszczepieniu stentów. Leki z grupy inhibitorów konwertazy chronią przed uszkodzeniem zdrowej części serca.

Inne ważne leki to statyny - obniżają stężenie cholesterolu, "wygładzają" blaszki miażdżycowe, hamują ich narastanie. Bez porozumienia z lekarzem nie można odstawiać żadnego z tych leków ani zmieniać ich dawkowania!

Po zakończeniu rehabilitacji kardiologicznej jej zasady musimy dalej stosować w domu. Jeśli nie byliśmy rehabilitowani, powinniśmy sami po konsultacji z lekarzem zadbać o właściwą dietę i ruch. Zalecany jest trening aerobowy. Najprostszą jego formą są spacery czy marsz z kijami nordic walking, aż do lekkiego spocenia. Zacznijmy od krótkich dystansów (10-15 minut), wydłużajmy je stopniowo, do 45-60 minut. Najlepiej chodzić codziennie, a przynamniej 3-5 razy w tygodniu. Inne formy ruchu dla zawałowców to jazda na rowerze, pływanie.

Jeśli ruch pogarsza samopoczucie, pojawia się ból w klatce piersiowej, duszność lub zawroty głowy, należy przerwać ćwiczenia. Ważny element terapii to dieta antymiażdżycowa. Jedzmy regularnie, co 3-4 godziny. Unikajmy potraw smażonych, panierowanych, wędzonych. Gotujmy (także na parze), duśmy bez obsmażania. Ograniczmy tłuszcze zwierzęce, np. tłuste mięso, rozdrabniane wędliny (np. pasztet, parówki), podroby, masło. Zastąpią je tłuszcze roślinne, chude mięsa (np. drób bez skóry, królik) i nabiał. Unikajmy soli i cukru, napojów z kofeiną. Jedzmy więcej produktów bogatych w błonnik, minerały (zwłaszcza potas, magnez), witaminy (C, A, E). Idealnym ich źródłem są warzywa, owoce i produkty pełnoziarniste.

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy