Reklama

Produkt idealny?

Nie od dziś szukamy sposobów na zatrzymanie młodości. Starość – można odnieść wrażenie – wyszła z mody. Kiedyś czterdziestoletni człowiek uważany był za dojrzałego. Dziś szukamy furtki nazywając czwartą czy piątą dekadę życia drugą lub entą młodością.

Wykreowanie potrzeby - najlepszy sposób na zarabianie pieniędzy. Skoro ktoś nam skutecznie wmówił, że nie wypada się starzeć, to zrobimy wszystko, żeby trzymać fason. 

Kto na tym zarabia? Przemysł odzieżowy - jaskrawe i fikuśne ubrania dla nastolatków sprzedają się teraz w grupie docelowej, która praktycznie nie ma górnej granicy wieku.

Przemysł kosmetyczny, oczywiście też. Przecież bez kremu, serum i sześciu innych wynalazków, które gwarantują młodość - żyć się już nie da! Przemysł spożywczy również poszerzył swoje pole działania.

Reklama

Nie ma jednej recepty

Mamy bogatą ofertę sklepów z ekologiczną żywnością, firm cateringowych, które przeliczają za nas kalorie i komponują indywidualnie dobrane posiłki, skrupulatnie pakowane w pudełeczka i dostarczane do domu, czy pracy.

Nikogo nie dziwi, że sześćdziesięciu czy stu sześćdziesięciu klientów dostaje pudełka z tego samego rozdzielnika. Każdy ma czuć się wyjątkowo. Pozwalamy się nabić w butelkę. Trochę jak dzieci. Jakbyśmy, mimo upływu lat, wciąż uparcie szukali drogi do idealnego życia. A ile razy w gabinecie dietetycznym pada pytanie, co należy jeść? Co jest najlepsze?

Czasem żałuję, że nie da się sporządzić takiego zapisu na receptę. Zje pan/pani trzy razy rzodkiewkę i sześć razy pomidora i będzie pan/pani szczupły, zdrowy i szczęśliwy. Najlepsze, co możemy zrobić, to urozmaicić swój jadłospis i dbać o dostarczenie wszystkich składników odżywczych.

Do czego prowadzą monotematyczne czy jednoskładnikowe diety? Wielu się już przekonało, że wyniszczają organizm i nierzadko prowadzą do chorób przewlekłych. Niestety wielu wciąż się z nimi siłuje, a kolejnych śmiałków niebawem skuszą obietnicą szybkich efektów. To kolejna choroba świata XXI wieku - efektu naszych działań oczekujemy natychmiast.

Skoro coś nie działa od razu, to znaczy, że w ogóle nie działa. Cierpliwość, tak jak starość - wyszła z mody. Każdy słyszał zapewne o diecie, która dla spektakularnej redukcji wagi zaleca spożywanie niemal wyłącznie białka. Szkoda, że odroczone efekty stosowania takiego modelu żywienia nie są wystarczająco mocno medialnie nagłaśniane.

Spustoszenie, braki składników odżywczych i zakwaszenie organizmu doprowadziły w skrajnych przypadkach do konieczności przeszczepu narządów. Białko jest nam niezbędne, ale nic nie zastąpi mądrej, zbilansowanej diety, w której znajdą się również tłuszcze i węglowodany złożone, a także witaminy i minerały.

Jakie mamy źródła białka? Mięso, ryby, jaja, nabiał, rośliny strączkowe - każdy znajdzie coś dla siebie. Dlaczego właśnie do jaj przylgnęła etykietka niezwykle cennego źródła białka?

Jajko: Symbol życia

Jajo - mianowane do rangi produktu doskonałego - zawiera wszystkie aminokwasy egzogenne, czyli takie, których organizm człowieka nie wytwarza, a są mu niezbędne.

Białko jaj w aż dziewięćdziesięciu procentach składa się z wody. Dziewięć procent stanowią aminokwasy, a pozostały jeden procent - węglowodany. Białko jest niskokaloryczne. W stu gramach zawartych jest czterdzieści pięć kilokalorii. Kaloryczność żółtka jest nieporównanie wyższa. Wynosi około trzysta pięćdziesiąt kilokalorii na sto gramów.  

Siedemdziesiąt procent składu żółtka jaj stanowią lipidy, czyli tłuszcze. Precyzyjniej - są to: trójglicerydy, fosfolipidy oraz cholesterol. W żółtku znajdziemy witaminy rozpuszczalne w tłuszczach: A, D, E, K.

Zawarta w żółtkach lecytyna pomaga rozbijać tłuszcze i cholesterol na małe cząstki, dzięki czemu spożywanie jaj przeciwdziała miażdżycy. Ma pośredni wpływ na regulowanie ciśnienia krwi. Działa przeciwzapalnie i przeciwskrzepowo. Korzystnie wpływa na funkcjonowanie wątroby.

Oprócz wymienionych już witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, jaja dostarczają również witamin z grupy B, a tym samym pomogą zadbać o kondycję systemu nerwowego, stan skóry i kości. Niestety są często produktem silnie uczulającym, stąd zwłaszcza u dzieci trzeba zachować ostrożność.

Warto też - raz na zawsze - przyjąć do wiadomości, że natura nie stworzyła jeszcze produktu na tyle doskonałego, by stał się jedynym odżywczym elementem naszego codziennego menu.


Ewa Koza, dietetyk, autorka bloga mamsmak.com    

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy