Sepsa – fakty, które trzeba znać
To nie choroba, a sieje śmierć. Może dopaść każdego. Ratunkiem jest świadomość istnienia sepsy i znajomość jej objawów, co daje szansę na szybkie podanie leków. Każda godzina zwłoki zmniejsza szanse pacjenta na zdrowie i życie.
13 września obchodzimy Światowy Dzień Sepsy, który ma uwrażliwić zarówno pracowników służby zdrowia, jak i pacjentów, na ryzyko, jakie niesie sepsa oraz na istotne szczegóły, na które trzeba zwracać uwagę w sytuacji każdego zakażenia drobnoustrojami.
Słowo sepsa pochodzi z greki i po raz pierwszy w medycznych pismach pojawiło się u Hipokratesa. Można powiedzieć, że oznacza proces niszczący życie. Nie jest to choroba, a zespół objawów, które towarzyszą silnemu zakażeniu organizmu drobnoustrojami. Mogą to być grzyby, wirusy, ale najczęściej sepsę powodują bakterie.
- Bez zakażenia drobnoustrojami sepsy nie ma. Sepsa może być konsekwencją każdego zakażenia - podkreśla anestezjolog prof. Andrzej Kuebler.
Bardzo, ponieważ często doprowadza do śmierci, która na dodatek następuje dosłownie w ciągu kilkunastu godzin. Według WHO na świecie co 3-4 minuty ktoś umiera z powodu sepsy. Jak mówi prof. Kuebler, w Polsce przypadków sepsy jest co najmniej 50 tys. rocznie, a co drugi chory umiera. Współczynnik zgonów z powodu tego stanu to 65 na 100 tys. mieszkańców. Dla porównania współczynnik zgonów z powodu raka tchawicy, płuc i oskrzeli wynosi 59/100 tys., a zawałów serca - 49/100 tys.
Sepsa doprowadza do uszkodzenia tkanek i narządów wskutek niewłaściwej reakcji organizmu na zakażenie. Jej istotą jest zmiana reakcji organizmu na zagrożenie z prawidłowej na nieprawidłową. Jednak na początku zawsze musi nastąpić inwazja patogenów.
"Jeśli sepsę porówna się do wojny, to drobnoustroje można porównać do armii najeźdźcy, która istotnie wpływa na jej przebieg. Drobnoustroje charakteryzują się całą gamą czynników zjadliwości, ułatwiających atak na gospodarza" - czytamy w książce prof. Kueblera pt. "Sepsa".
W odpowiedzi na atak organizm w procesie septycznym zaczyna w pewnym momencie podejmować niewłaściwe działania. - W efekcie organizm zaczyna uszkadzać własne tkanki i narządy - podkreśla profesor.
Eksperci wskazują na fakt, że do wysokiej śmiertelności z powodu sepsy dochodzi z powodu mało swoistych objawów na początku jej rozwoju. To:
- Gorączka (ale nie zawsze występuje!)
- Dreszcze
- Poczucie zimna
- Szybki oddech, duszność
- Ból i złe samopoczucie
- Spocona skóra
- Wysypka nieznikająca po ucisku
- Przyspieszone bicie serca
- Pogorszenie kontaktu z otoczeniem, dezorientacja.
Takie objawy mogą jednak sugerować wiele innych problemów (choć pojawienie się wysypki to już groźny symptom w sepsie, a na końcowym jej etapie ciało chorego pokrywają rozległe wybroczyny).
- W odróżnieniu od np. zawału serca, sepsa nie ma swoistych markerów rozpoznania, w rodzaju EKG czy określenia poziomu odpowiednich enzymów. Dlatego diagnoza opiera się na obserwacji klinicznej i ocenie przebiegu zmian czynności w organizmie - mówi prof. Kuebler.
Dr Alicja Karney, dyrektor ds. medycznych Instytutu Matki i Dziecka, apeluje o szczególną uważność zarówno do lekarzy, jak i bliskich pacjenta, który zmaga się z jakimś zakażeniem. Wskazuje, że o rozwoju sepsy może świadczyć zmiana zachowania.
- Dziecko w przebiegu dotychczasowych chorób było na przykład senne, a matka zauważa teraz, że jest pobudzone, lub na odwrót, albo jest senne. Matki mówią czasem: "Jest jakieś inne" - dodaje.
Pacjent, u którego rozwija się sepsa, często ma zimne dłonie i obniżone ciśnienie tętnicze. To jednak także nie są przecież swoiste objawy.
Eksperci podają, że każda godzina zwłoki w podaniu antybiotyku w czasie rozwoju sepsy zwiększa śmiertelność z jej powodu o 8 proc. - pamiętajmy, że sepsa może zabić w ciągu 24 godzin. Według prof. Kueblera, lekarze, tak jak w razie zgłoszenia się pacjenta z bólem w klatce piersiowej muszą najpierw wykluczyć (lub potwierdzić) zawał, tak w razie zakażenia, muszą pamiętać o możliwości rozwoju sepsy. Dr Karney radzi, żeby rodzice dzieci, które "są jakieś inne" i czują silny niepokój, byli czujni i nie ustawali w szukaniu przyczyny takiego stanu.
- Może nawet nie jest złym pomysłem pytać lekarza, czy podejrzewa rozwój sepsy - dywaguje. Po to, by uczulić lekarza pierwszego kontaktu, do którego najczęściej z pierwszymi objawami sepsy rodzice zabierają dziecko, że w przebiegu zakażenia wirusami, grzybami czy bakteriami może dojść do sepsy.
Wbrew pozorom najczęściej nie te szpitalne, choć pobyt w szpitalu jest czynnikiem rozwoju sepsy, choćby z tego powodu, że w szpitalu przebywają osoby bardziej narażone na zakażenie, ponieważ są osłabione chorobami.
Według CDC (Centres for Disease and Control - agendy rządowej USA mającej na celu monitorowanie chorobowości i sposobów zapobiegania chorobom) około 80 proc. przypadków sepsy jest wywoływanych przez bakterie pozaszpitalne. Wśród nich prym wiodą meningokoki, czyli dwoinki zapalenia opon mózgowych. Inne bakterie, które często prowadzą do sepsy to:
- Paciorkowce (odpowiedzialne m.in. za wywołanie anginy, ale i zapalenia mieszków włosowych)
- Pałeczki hemofilne typu B (wywołują m.in. zapalenie płuc).
Sepsa wywołana w przebiegu zakażenia meningokokami jest niezwykle groźna, ponieważ jest "piorunująca" - często w przypadku nierozpoznania od pierwszych objawów do śmierci mija doba.
- Sepsa wywołana meningokokami to około przypadków 200-300 rocznie - mówi dr Karney - Niby mało, ale każde zachorowanie jest niezwykle groźne.
Wielu chorych umiera z powodu sepsy meningokokowej, a u 30 proc. tych, którzy przeżyli, pozostają trwałe uszkodzenia (np. upośledzenie słuchu lub głuchota, utrata kończyny z powodu konieczności amputacji, cofnięcie w rozwoju - problemy intelektualne).
To bakterie - dwoinki zapalenia opon mózgowych. Wielu z nas jest ich bezobjawowymi nosicielami - kolonizują nosogardziel (badania wykazały ich obecność u 10 proc. zdrowej populacji). Przenoszą się drogą kropelkową. Mogą wywołać niegroźne zapalenie gardła, ale i niebezpieczne zapalenie opon mózgowych oraz inwazyjną chorobę meningokokową. Ok. 60-90 proc. zakażeń meningokokowych dotyczy dzieci i młodzieży.
Może być długotrwałe i konieczne jest m.in. podawanie antybiotyków. Pacjenci leczeni są w szpitalu, najczęściej na oddziałach intensywnej terapii. Wyspecjalizowani w terapii sepsy są anestezjolodzy. Pacjent na Oddziale Intensywnej Terapii (OIT) z powodu sepsy może spędzić nawet 20 dni, przy czym na pobycie w OIT leczenie się nie kończy. W wielu przypadkach konieczna jest rehabilitacja wskutek uszkodzenia narządów podczas sepsy. "Większość [pacjentów wypisanych ze szpitala po sepsie - przyp. red] przejawia poważne zaburzenia czynności organizmu (...). Są to m.in.:
- Zaburzenia snu
- Halucynacje, napady paniki
- Bóle mięśni i stawów
- Krańcowe zmęczenie
- Zaburzenia koncentracji
- Upośledzenie czynności umysłowych
- Utrata samooceny i wiary w siebie.
Sepsa nie, nie jest to choroba, którą można się zarazić. Ale niektórymi chorobami zakaźnymi, w przebiegu których dochodzi do sepsy, już tak - np. zapaleniem gardła. Stąd, jeśli zostanie rozpoznany przypadek sepsy w przebiegu zakażenia meningokokami, wszyscy zotoczenia chorego otrzymują odpowiednią profilaktykę w postaci osłony antybiotykowej. Trzeba jednak pamiętać, że sepsa może wystąpić pod wpływem różnych czynników, zarówno zakaźnych, jak i niezakaźnych.
Skuteczną ochroną przed sepsą wywołaną przez niektóre bakterie są szczepienia:
- Przeciwko meningokokom (jest zalecane przez lekarzy, ale niefinansowane ze środków publicznych)
- Przeciwko pałeczce hemofilnej typu B (szczepienie jest obowiązkowe i finansowane ze środków publicznych)
- Przeciwko pneumokokom (od niedawna szczepienie jest finansowane ze środków publicznych).
Przed zakażeniami innymi drobnoustrojami chronią podstawowe zasady higieny - częste mycie rąk, skuteczne leczenie zakażeń, niedzielenie kubka czy sztućców z innymi osobami itp.
Praktycznie każdemu, choć częstość występowania sepsy rośnie wraz z wiekiem. Ponad połowa jej przypadków diagnozowana jest u osób po 65. roku życia. Zapadalność na sepsę jest też znacząco wyższa u niemowląt niż w pozostałej części populacji.
Jest jednak wyjątek. Dr Alicja Karney zwraca uwagę, że do sepsy w przebiegu zakażenia meningokokami dochodzi najczęściej u osób uprzednio zdrowych i młodych. Z uwagi na tryb życia nastolatków jest to - druga po małych dzieciach - grupa ryzyka takiego zakażenia.
Justyna Wojteczek