Słowo "dietetyczne" nie wabi już klientów
Słowo "dietetyczny" czy "light" na etykietach produktów, przestaje już działać na konsumentów. Większa świadomość i wiedza na temat jedzenia, powoduje, że na etykietach konsumenci poszukują konkretnych składników odżywczych, a nie wabików reklamowych.
Słowa takie jak "zero" czy 'inteligentny" powoli wypierają z marketingowej gwary określenia takie jak "niskokaloryczne" czy "niskotłuszczowe", zauważa Tom Vierhile, dyrektor firmy Datamonitor. Równocześnie na przestrzeni ostatnich pięciu lat notuje się znaczny spadek produktów, które na swoich etykietach umieszczają słowo "dieta" i jego pochodne.
Okazuje się, że producenci wolą wymieniać na opakowaniach korzyści, jakie wynikają ze spożycia ich produktów, a także liczne składniki, które zbawiennie wpływają na zdrowie konsumentów. Dlatego zamiast krzykliwego hasła "zero tłuszczu" na jogurcie wyczytamy wszystkie witaminy, mikroelementy i inne składniki, jakie mają korzystnie wpłynąć na nasze zdrowie i talię.
Taki trend wynika również z coraz większego zainteresowania żywnością funkcjonalną, czyli taką, której poza podstawowym zadaniem, jakim jest odżywianie, przypisuje się psychologiczny lub fizjologiczny wpływ na ludzki organizm np.: obniża poziom cholesterolu, wzmacnia układ odpornościowy, przywraca równowagę mikrobiologiczną układu pokarmowego itd.
Jak zauważają specjaliści spada również sprzedaż produktów, które posiadają na swoich etykietach wskazaną liczbę kalorii. Dziś konsumenci preferują produkty, które na dłużej pozwolą zachować im uczucie sytości, aniżeli czyste sumienie.