Trzyletnia Nadia nie żyje. "Odpoczywaj Aniołku tam na górze"
Z wielką przykrością ze łzami w oczach i bólem serca, informuję, że Nasza Nadusia powiększyła grono Aniołków - tę wiadomość w mediach społecznościowych podała rodzina Nadii Frontczak. Dziewczynka zmagała się z ciężką wadą serca. Zmarła mając niecałe 3 i pół roku.
Nadia Frotczak pochodziła z Łodzi. Dziewczynka urodziła się z wadą serca - niezbalansowanym ubytkiem w przegrodzie przedsionkowo-komorowej z hipoplazją łuku aorty i zwężeniem cieśni aorty.
Rodzice małej Nadii robili wszystko, by pomóc swojej córce. Konieczna była pilna i droga operacja serca oraz przeszczep wątroby. Rodzina postanowiła poprosić o pomoc. Dzięki internetowej zbiórce na operacje udało się zebrać ponad 5 mln złotych.
Zbiórkę wsparło ponad 170 tys. użytkowników, niektórzy z nich zdecydowali się na przekazanie sum rzędu kilkunastu tysięcy złotych - wszystko, żeby ratować życie małej dziewczynki. Kwotę udało się zebrać, jednak stan dziewczynki zaczął się pogarszać.
W poniedziałek na facebookowym profilu Nadii, jej rodzina poinformowała, iż dostali odpowiedź od lekarzy z Bostonu, którzy stwierdzili, że nie podejmą się leczenia dziewczynki. Rodzina prosiła o modlitwę, ponieważ stan dziewczynki był krytyczny - lekarze nie mogli nic zrobić, więc wypisali małą Nadię do domu, by ten ostatni czas spędziła wśród rodziny.
We wtorek rodzina poinformowała, że Nadia nie żyje. "Nadusiu za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie pożegnałaś się z nami. Odpoczywaj Aniołku tam na górze i opiekuj się swoją rodziną i nami" - napisali rodzice małej Nadii. Poprosili również o niewysyłanie kondolencji w prywatnych wiadomościach do rodziców i rodziny. Internauci komentowali: