Reklama

Urlopowe zawały

"Urlopowe zawały" dotykają najczęściej ludzi zdrowych i... ambitnych - ostrzega kierownik Kliniki Kardiologii Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Waldemar Banasiak na łamach "Super Expressu".

Zdaniem prof. Banasiaka, najbardziej narażeni na "urlopowy" zawał są ludzie w wieku 40-50 lat. Niby zdrowi, aktywni zawodowo i bardzo ambitni. Wyjeżdżają na urlop i... niektórzy już z niego nie wracają. Potem ludzie się dziwią, że chłop zdrowy jak koń na urlopie postanowił pograć w tenisa i padł jak mucha - mówi kardiolog.

W ocenie prof. Banasiaka, tak ambitni w średnim wieku postanawiają na wakacjach nadrobić całoroczne zaległości sportowe. - Charakter każe im być najlepszymi w każdej dziedzinie - mówi profesor. Muszą najszybciej pływać, najlepiej grać w siatkówkę. Zamiast zabawy jest rywalizacja. Zamiast odpoczynku - nerwy. I serce nie wytrzymuje. Najbardziej zabójczy dla człowieka bez kondycji jest... tenis ziemny. - Nagły wielki wysiłek, podbiegnięcie do piłek plus stres. Zatrzymanie krążenia i zawał murowany - mówi kardiolog.

Reklama

Aby uniknąć urlopowego zawału, profesor radzi, żeby pływać spokojnie, na rowerze się nie ścigać, dużo chodzić. - Nawet w tego tenisa można pograć, ale bez obsesji zwycięstwa - podkreśla prof. Banasiak.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy