25-latka.... twarzą kosmetyków przeciwzmarszczkowych
To zaskakujące: 25-letnia gwiazda modelingu została wybrana na ambasadorkę linii produktów przeciwstarzeniowych znanej marki. Kontrowersyjny wybór spotkał się z falą licznych komentarzy.
Cara Delevigne to obecnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci w branży mody. Brytyjska modelka o charakterystycznej urodzie w ciągu ostatnich kilku lat osiągnęła niemal wszystko, o czym mogłyby marzyć dziewczyny rozpoczynające karierę w modelingu. Brała udział w pokazach największych domów mody, zdobywała lukratywne kontrakty reklamowe, a nawet zagrała u Luca Bessona. Dziś określa się ją mianem muzy Karla Lagerfelda i niekwestionowaną It Girl. To ona zapoczątkowała też rewolucyjny trend w makijażu - jej mocno podkreślone brwi stały się inspiracją dla milionów kobiet na całym świecie.
Delevigne została tymczasem bohaterką małego skandalu. Wszystko za sprawą nowej kampanii Diora, który zaangażował modelkę do promowania linii kosmetyków anti-aging. Produkty przeznaczone są dla osób, które "chcą zapobiegać pojawieniu się oznak starzenia". Decyzja luksusowego brandu spotkała się z wyjątkowo negatywnym odbiorem. "Uwielbiam Carę, ale 25-latka, jako twarz produktów przeciwzmarszczkowych nie ma żadnego sensu." - napisał na Tweeterze jeden z internautów. "Świetny wybór! Cara jest przecież dojrzałą kobietą i ma mnóstwo zmarszczek" - ironicznie wtórował mu inny.
Komentatorzy podkreślają, że w dobie coraz bardziej powszechnego kontestowania nierealistycznych standardów piękna lansowanych dotychczas przez przemysł kosmetyczny i reklamę oraz uświadamiania kobiet, że nie muszą dążyć do idealnej sylwetki i zachowania wiecznej młodości, wybór modelki o, siłą rzeczy, nieskazitelnej cerze jest, co najmniej niestosowny. "Nie sposób zaprzeczyć, że odpowiednia pielęgnacja cery jest niezwykle ważna. Ale zatrudnienie 25-latki do reklamy kosmetyków przeciwzmarszczkowych jest niczym innym, jak umacnianiem wyśrubowanych standardów piękna, które były kreowane od dekad." - zauważa Jamie Feldman z "The Huffington Post".
Zupełnie inną strategię obrała tymczasem inna francuska (choć znacznie mniej prestiżowa) marka. L'Oreal do swoich kampanii anti-aging regularnie angażuje uznane aktorki starszego pokolenia, takie jak Jane Fonda, Diane Keaton czy Helen Mirren, udowadniając, że warto promować dojrzałe piękno, a kosmetyki dla starszych kobiet powinny reklamować panie w adekwatnym wieku, nie zaś dwudziestoletnie dziewczyny.
Nie da się ukryć - obecność Cary Delevigne w nowej kampanii Diora sprawiła, że wizerunek marki ucierpiał. Znamienne jest to, że decyzja o angażu 25-latki do reklamowania produktów przeciwstarzeniowych spotkała się z tak jednoznacznie negatywnym odbiorem. Zdaje się, że jesteśmy coraz mniej tolerancyjni dla lansowania nierealnych standardów kobiecego piękna, których fundamentem od zawsze była idea wiecznej młodości. Być może już wkrótce przemysł kosmetyczny zacznie na dobre promować naturalność. I dostrzeże, że dojrzały wiek nie jest bynajmniej czymś, co w reklamach należy maskować nieskazitelną twarzą młodziutkiej modelki i jej nieistniejącymi zmarszczkami. (PAP Life)
autor: Iwona Oszmaniec