Afera w Centrum Praw Kobiet. Dziewuchy Dziewuchom zabrały głos

Krzyk, poniżanie, płacz i bóle żołądka – tak swoją codzienność pracy w Centrum Praw Kobiet przedstawiły niedawno Joanna, Karolina, Anna i inne pracownice. Po latach mobbingu zdecydowały się przerwać milczenie, a po wydaniu oświadczenia przez CPK, w komentarzach zawrzało. Inna organizacja zajmująca się prawami kobiet, Dziewuchy Dziewuchom, także zabrała głos w sprawie.

Prezeska Centrum Praw Kobiet została oskarżona przez pracownice o mobbing
Prezeska Centrum Praw Kobiet została oskarżona przez pracownice o mobbing : Pawel Wodzynski/East News / screen: Dziewuch Dziewuchom InstagramEast News

Piekło kobiet w Centrum Praw… Kobiet. Pracownice nie chciały dłużej milczeć

Joanna, Anna, Karolina, czy Alicja pracujące w Centrum Praw Kobiet, postanowiły wyjawić swoją prawdę o codziennym piekle, jakie przechodzą, pomagając innym. O szczegółach opowiedziały dziennikarzom Onetu i Gazety Wyborczej.

Centrum Praw Kobiet zostało założone w 1994 roku w Warszawie przez prawniczkę Urszulę Nowakowską i naczelną ideą Fundacji jest, jak czytamy na oficjalnej stronie CPK "przeciwdziałanie wszelkim formom przemocy i dyskryminacji kobiet w życiu prywatnym, publicznym i zawodowym. Dążymy do stworzenia warunków umożliwiających kobietom korzystanie z należnych im praw człowieka w tym prawa do życia wolnego od przemocy i dyskryminacji oraz realizację konstytucyjnej zasady równouprawnienia płci".

Czy to możliwe, że fundacja propagująca takie przesłanie, sama stała się miejscem mobbingującym i krzywdzącym swoje pracownice?

"Na pytanie mojego taty: co tam w pracy, flaki zaczęły mi się wywracać na drugą stronę. Na myśl o pracy chciało mi się wymiotować z nerwów" - mówiła w rozmowie z Onetem pani  Joanna.

Taki stan u pani Joanny, a także u innych pracownic Centrum Praw Kobiet miały ich zdaniem wywoływać wyzwiska, krzyki, poniżanie, a także brak umów i wynagrodzenia.

Oświadczenie zarządu Centrum Praw Kobiet

Na rozliczne zarzuty pracownic, prezeska Fundacji Urszula Nowakowska, nie odpowiada osobiście, choć to jej zachowań tyczą się wszystkie skargi. Jedynie Centrum Praw Kobiet wydało oficjalne oświadczenie, opublikowane w Gazecie Wyborczej:

"Według posiadanej wiedzy, Rada Nadzorcza CPK powołała komisję antymobbingową, której zadaniem jest wyjaśnienie zarzutów stawianych przez ZZ [Związek Zawodowy - przyp. red]. Wszystkie kwestie związane z finansami fundacji i prawidłowością ich będą wyjaśnione przez profesjonalnych audytorów, powołanych przez Radę Nadzorczą (...). Publikowanie niepotwierdzonych informacji bez znajomości wyników audytu oraz prac komisji może doprowadzić do zniszczenia organizacji i pozbawi tysiące kobiet pomocy. Ponadto w obecnym klimacie politycznym upublicznianie niepotwierdzonych konfliktów w progresywnych organizacjach kobiecych stanie się przysłowiową wodą na młyn dla ich przeciwników".

Zdecydowana odpowiedź pracownic na oświadczenie CPK

Na oświadczenie zareagował od razu OZZ IP w Centrum Praw Kobiet, który na profilu (w mediach społecznościowych) dobitnie sprzeciwił się takim słowom:

"Oświadczenie to jest przemocowe i powtarza narrację, którą od lat kneblowano usta poniżanym pracownicom i wolontariuszkom fundacji. Podkreślanie, że ujawnienie przemocy zaszkodzi "prestiżowi" organizacji i jej klientkom wskazuje na to, że zarząd uznaje za problematyczne UJAWNIENIE przemocy, nie zaś samą przemoc.

To nic innego jak szantaż wobec pracownic, które zdecydowały się przerwać milczenie. Wystarczająco długo słyszałyśmy, że nie możemy mówić głośno o sytuacji w CPK, bo 'zaszkodzimy sprawie', 'wylejemy dziecko z kąpielą', a 'klientki fundacji zostaną bez pomocy, jeśli zniszczymy tę organizację'. Czy nie brzmi to podobnie do 'brudy pierze się we własnym domu', 'nie donoś na niego na policję, bo dziecko musi mieć ojca', 'nie idź z tym do sądu, bo mu zniszczysz karierę'?".

To wszystko spowodowało, że zarówno na oficjalnych stronach internetowych Centrum Praw Kobiet, jak i na fanpage’u OZZ IP w Centrum Praw Kobiet, które powstało z inicjatywy pokrzywdzonych pracownic, pojawiły się liczne komentarze internautek.

Polki, kobiety, siostry, przyjaciółki. „Nigdy nie będziesz szła sama”

Protesty kobiet w Polsce pokazały sprzeciw wobec nierównego traktowania kobiet w kraju
Protesty kobiet w Polsce pokazały sprzeciw wobec nierównego traktowania kobiet w kraju Karol Makurat/REPORTER Reporter

"Nigdy nie będziesz szła sama" - to hasło stało się znakiem rozpoznawczym wielu Czarnych Protestów, które przechodziły ulicami Polski, gdy kobiety głośno sprzeciwiały się zaostrzeniu prawa aborcyjnego w naszym kraju.

Hasło to wyrażało jedność. Jedność kobiet, siostrzaną więź mimo braku pokrewieństwa, wsparcie, zrozumienie i empatię.

Także i teraz pracownice Centrum Praw Kobiet mogły liczyć na odpowiedź swoich "sióstr". Gdy materiały z ich wypowiedziami zostały opublikowane, na oficjalnych stronach Fundacji zaroiło się od komentarzy, w których internautki nie przebierały w słowach:

Dziękuję wam. Wiem, jakie to trudne. I jakie ważne, by nie dać sobie wmówić, że ujawniając patologię, krzywdzi się tych, którym należy się pomoc. Przemoc dzieje się w ciszy. Stoję murem za wami"

"Kobiety! Przytulam i wspieram, cieszę się, że przemówiłyście i dajecie dobry przykład walki o swoje prawa", "Brawa dla kobiet, które miały odwagę przerwać milczenie".

Wśród głosów wsparcia nie brakuje też takich, które uderzają bezpośrednio w opisane przez pracownice zachowanie prezeski.

Komentarzy o podobnym wydźwięku jest ponad trzydzieści, a odpowiedzi ze strony Centrum Praw Kobiet brak. Nie tylko poszczególne internautki zabierały głos, ale także inna organizacja feministyczna postanowiła przerwać milczenie.

Dziewuchy Dziewuchom i ich głos w aferze w Centrum Praw Kobiet

Dziewuchy Dziewuchom to oddolny ogólnopolski ruch społeczny, który został powołany wraz z założeniem grupy na portalu Facebook 1 kwietnia 2016 roku. Był odzewem na projekt ustawy mającej zaostrzać obowiązujące w Polsce prawo regulujące przerywanie ciąży.

Celem organizacji jest działanie na rzecz obrony Praw Człowieka w zakresie praw do przerywania ciąży w Polsce, monitorowania działań dążących do zaostrzenia prawa regulującego możliwość przeprowadzania aborcji, praw reprodukcyjnych kobiet, edukacji seksualnej, zwalczania seksizmu.

Dziewuchy Dziewuchom ma wiele zbieżnych celów z Centrum Praw Kobiet, więc trudno się dziwić, że afera związana z CPK poruszyła również i tę organizację.

Dziewuchy Dziewuchom postanowiły skomentować oficjalnie sytuację, która obecnie ma miejsce w Centrum Praw Kobiet. Na ich stronie pojawił się wpis.

"Misją Centrum Praw Kobiet jest przeciwdziałanie wszelkim formom przemocy i dyskryminacji kobiet" - to hasło brzmi jak niesmaczny żart [...].
Dziewuchy Dziewuchom

"Jest nam niewiarygodnie przykro dowiadywać się o koszmarnych warunkach pracy panujących w najstarszej organizacji feministycznej w Polsce. Jednocześnie dziękujemy Wam, drogie pracowniczki CPK - w tym OZZ IP w Centrum Praw Kobiet - za ujawnienie i nagłośnienie realiów Waszej zawodowej rzeczywistości. Jesteście odważne, silne i sprawcze - nie dajcie sobie wmówić, że przełamując milczenie "niszczycie polski feminizm od środka". Wręcz przeciwnie - jesteście częścią zmiany, której potrzebuje środowisko śmiało i głośno określające siebie <feministycznym>" - czytamy w pierwszej części wpisu.

W dalszej części padają słowa o archaicznym, przemocowym stylu zarządzania, który wynika z patriarchatu. Dziewuchy Dziewuchom jasno wyraziły swoje wsparcie dla koleżanek z drugiej organizacji i zachęciły zarząd do autorefleksji, bo bez tego ich zdaniem, nic się nie zmieni.

Pod opinią "Dziewuch" również pojawiły się komentarze, wyrażające poparcie dla poszkodowanych pracownic, ale także i komentarz samego OZZ IP w Cetrum Praw Kobiet, gdzie zostały złożone podziękowania za wyrażenie swojego głosu.

Podziękowania za wsparcie pojawiły się nie tylko pod wpisem "Dziewuch", ale także pod słowami poszczególnych internautek, które wspierają swoje... "siostry".

***

Komentarz autorki

Kobiety w Polsce często muszą walczyć o swoje prawa podczas strajków
Kobiety w Polsce często muszą walczyć o swoje prawa podczas strajków123RF/PICSEL

Organizacje feministyczne, walczące o prawa kobiet, nie mają łatwego zadania w Polsce. Ostatnie lata pokazały, że na temat wolności kobiet i ich praw, wciąż jest wiele do zrobienia.

Czarne Protesty, Ogólnopolski Strajk Kobiet, a podczas nich dobitne i głośne wyrażanie swojego sprzeciwu odnośnie zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce, to tylko niewielki wycinek rzeczywistości, który pokazuje, jak ważna jest rola takich organizacji w dzisiejszej Polsce.

Jak ważna jest codzienna walka o nasze prawa. Są i tacy, którzy uważają, że walka o prawa kobiet zakończyła się wraz z walką o prawa wyborcze kobiet. A teraz? O co walczyć teraz? Czyste wymysły - mówią ci, którzy z pobłażaniem patrzą na problemy współczesnych kobiet w Polsce.

Prawo aborcyjne, przemoc domowa, molestowanie seksualne i mobbing w pracy, to zagadnienia, jakimi zajmują się fundacje dedykowane kobietom w naszym kraju. To realne, codzienne problemy tysięcy kobiet. Oto nasza walka.

Jednak okazało się, że i w takich miejscu, w którym hasła równość, empatia, prawo i siostrzana więź, powinny być jak nigdzie indziej wdrażane w życie, są one deptane.

Choć sprawa będzie wyjaśniana w drodze postępowania Rady Nadzorczej i należy poczekać na jej wynik, to słowa pracownic już poruszyły Polki.

I kolejny raz te same Polki, które szły ramię w ramię ulicami wielu miast, manifestując swoją walkę o prawa, dziś pokazują, że hasło "nigdy nie będziesz szła sama" jest wciąż żywe.

Ilość komentarzy ze wsparciem dla mobbingowanych kobiet w Centrum Praw Kobiet po prostu porusza.

Inną strunę, już nie wzruszenia, a żalu i wściekłości, porusza fakt, że niestety taka sytuacja miała miejsce w organizacji, dla której kobiety powinny być najważniejsze.

Dziś bohaterki, które przerwały milczenie, pokazują innym kobietom, że nigdy nie można milczeć, nawet gdy wymaga to odwagi, bo gdzieś niedaleko, ktoś inny może milczeć przez całe lata o swoim prywatnym piekle, w domu, czy w pracy.

Przerwanie milczenia jest zawsze pierwszym krokiem do tego, by nigdy nie iść samemu, nawet przez najgorsze piekło.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas