Aleja Snajperów w Sarajewie. Oblężenie stolicy Bośni i Hercegowiny
Aleja Snajperów to nieoficjalna nazwa głównej ulicy w Sarajewie. Podczas toczącej się tam wojny domowej była głównym miejscem dowodzenia serbskich snajperów. Stanowiła ona najniebezpieczniejsze miejsce w mieście. Serbowie strzelali niemal do wszystkich. Zgodnie z danymi zabili 225 osób, w tym 60 dzieci.
Wojna w Bośni i Hercegowinie
W latach 1992-1995 w Bośni i Hercegowinie miał miejsce najkrwawszy konflikt w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej. Wojna toczyła się pomiędzy walczącymi o autonomię bośniackimi Serbami a władzami Republiki Bośni i Hercegowiny.
W 1992 roku odbyło się referendum, w którym niemal wszyscy obywatele opowiedzieli się za wyjściem z Federacji Jugosłowiańskiej. Było ono niezgodne z ówczesną konstytucją, a głosowanie zostało zbojkotowane przez Serbów, którzy stanowili 33% ludności Bośni i Hercegowiny. Zaraz po nim rozpoczęli wojnę i czystki etniczne.
Szacuje się, że podczas wojny domowej zginęło od 97 tys. do 110 tys. osób. Można jednak znaleźć informację, że ofiar jest niemal dwa razy więcej. Poza tym 1,8 mln osób musiało opuścić swoje domy i rodziny. Wojnę zakończył wymuszony przez Sojusz Północnoatlantycki układ w Dayton.
Oblężenie Sarajewa
Wojna w Bośni i Hercegowinie kojarzy się nie tylko ze Srebrenicą, w której wojska bośniackich Serbów dokonały masakry co najmniej 8 tys. osób, ale także z Sarajewem.
Gdy 5 kwietnia 1992 roku Bośnia i Hercegowina ogłosiła niepodległość, serbskie wojsko opanowało góry otaczające Sarajewo. Żołnierze niemal miesiąc później całkowicie zablokowali miasto. Szanse były nierówne, a świadczył o tym, chociażby fakt, że bośniackie wojsko było słabo wyposażone.
Oblężenie stolicy trwało niemal cztery lata. W tym czasie serbskie wojsko siało tam spustoszenie. Pod ostrzałem była przede wszystkim główna ulica miasta, czyli tzw. Aleja Snajperów. Próbowano się bronić na wszelkie sposoby, a osłony przed pociskami budowano, z czego się tylko dało.
Aleja Snajperów w Sarajewie
Sarajewo w zjednoczonej Jugosławii kojarzyło się przede wszystkim z bezpieczeństwem i dobrobytem. Poziom życia wbrew pozorom był wysoki i przypominał ten z zachodnioeuropejskich miast. Mieszkańcy mogli korzystać z terenów narciarskich i do tego mieli całkiem niedaleko do Adriatyku. Poza tym w mieście funkcjonował bardzo dobry uniwersytet i uczelnia medyczna. Spokojne życie sarajewian zakończył atak Serbów. Chociaż ciężko w to uwierzyć, zdarzało się, że w ciągu dnia spadało nawet 3,5 tys. pocisków.
O bezpieczeństwie nie było mowy. Nikt nie był w stanie przewidzieć, gdzie może zostać trafiony. Serbowie nie mieli litości, a ich celem były nawet placówki medyczne. Pacjent szpitala Kosevo zginął, gdy podszedł do okna, by podziwiać góry.
Mieszkańcy bronili się nie tylko przed latającymi kulami, ale także głodem. Miasto zostało zupełnie odcięte od żywności i wody. Nie było także prądu, nie działały telefony ani poczta. Kontakt ze światem był wiec niemożliwy.
Snajperzy byli ogromnym zagrożeniem w Sarajewie. Tylko na ulicy, która stanowiła ich przyczółek, zabili 250 osób, w tym 60 dzieci. Wojna domowa sprawiła, że stolica została odcięta od reszty państwa.
Aleja Snajperów łączy dzielnicę przemysłową ze Starym Miastem. Podczas oblężenia Sarajewa prowadziła do jednego w mieście źródła wody. Serbowie mieli do dyspozycji wysokie budynki, które ułatwiały im widoczność. Poza tym ostrzeliwali miasto z gór. Doskonale widzieli, co się dzieje na ulicach miasta.
W Sarajewie zaczęły się pojawiać znaki o treści "Pazi - Snajper!", czyli "Uwaga - Snajper!". W ten sposób próbowano się wzajemnie chronić. Poza tym mieszkańcy, którzy musieli przejechać przez tzw. Aleję Snajperów, korzystali z opancerzonych transporterów ONZ. Byli jednak śmiałkowie, którzy przebiegali, licząc, że snajperzy nie zdołają ich namierzyć. Szacuje się, że w samym Sarajewie zginęło 10 tys. osób, a 35 tys. zostało rannych.
Interwencja NATO
Sarajewo było atakowane z każdej strony. Liczba ofiar rosła w zatrważającym tempie. Szacuje się, że niemal wszystkie budynki w stolicy poniosły szkody lub zostały całkowicie zniszczone. Ostrzeliwano szpitale, siedziby mediów, obiekty przemysłowe, budynki rządowe, wojskowe, a także te należące do ONZ. Zniszczono także Bibliotekę Narodową. Spłonęła cała zawartość placówki.
Strzelano do ludzi stojących po chleb i wodę, więc w żadnym miejscu w mieście nie można było czuć się bezpiecznie. Największą tragedią była masakra na targu Markale, do której doszło 5 lutego 1994 roku. Pocisk moździerzowy spadł na zatłoczony targ, zabijając 68 osób i raniąc co najmniej 100. Ofiarami w większości byli cywile.
To właśnie wtedy NATO postawiło ultimatum - bośniaccy Serbowie mieli wycofać się na odległość co najmniej 20 kilometrów od miasta. Termin upływał 21 lutego o pierwszej w nocy w poniedziałek.
To jednak wcale nie oznaczało całkowitego zawieszenia broni, bo zdarzały się przypadki ostrzałów snajperów oraz wybuchów pocisków. W sierpniu 1995 roku doszło do kolejnej masakry. Granaty moździerzowe zabiły 37 osób tuż przy wejściu do hali targowej, a nieco wcześniej doszło do mordów ośmiu tys. muzułmańskich chłopców i mężczyzn w Srebrenicy.
Koniec wojny w Bośni i Hercegowinie
30 sierpnia 1995 roku Sojusz Północnoatlantycki przeprowadził szereg uderzeń lotniczych na serbskie oddziały na terenie Bośni i Hercegowiny. 14 września Serbowie zgodzili się wycofać ciężki sprzęt spod Sarajewa. W tym samym miesiącu ONZ wznowiła loty z pomocą humanitarną, a wkrótce razem z prądem do miasta wróciła bieżąca woda.
Do zawieszenia broni doszło w październiku 1995 roku, a 14 grudnia 1995 roku prezydenci Republiki Bośni i Hercegowiny oraz Serbii podpisali w Paryżu układ z Dayton. Podpisy formalnie zakończyły wojnę.
***
Zobacz także: