Dożywocie dla dzieciobójczyni. Sprawa Diane Downs

Diane Downs to skazana na dożywocie amerykańska morderczyni. Kobieta chciała pozbyć się trojga własnych dzieci, a wszystko po to, by zatrzymać przy sobie swojego kochanka. W 1984 roku skazano ją na dożywocie.

Diane Downs postrzeliła swoje dzieci, by wrócił do niej ukochany
Diane Downs postrzeliła swoje dzieci, by wrócił do niej ukochanyInstagram

Diane Downs urodziła się w 1955 roku w amerykańskim Phoenix, w stanie Arizona. Ukończyła Moon Valley High School w tym samym mieście. Później wstąpiła do Heartland Baptist Bible College w Orange, jednak wyrzucono ją stamtąd - powodem była rozwiązłość.

Diane opisuje swoją przeszłość dramatycznie. Jak wyznała, kiedy była nastolatką, jej ojciec miał ją molestować seksualnie.

Już w Moon Valley High School poznała swojego męża, Steve'a Downsa, którego poślubiła w listopadzie 1973 roku. Para rozwiodła się jednak w 1980 roku - po siedmiu latach małżeństwa i rok po narodzeniu Stephena "Danny'ego" Downsa. Ich trzeciego, najmłodszego dziecka.

Dziś jednak kobieta jest nazywana przez media "morderczą mamusią" i "potworem". Wszystko dlatego, że świat usłyszał o niej po wyjątkowo wstrząsającej zbrodni.

Wygląda jak modelka z kart "Cosmopolitan" czy "Vogue", kobieta o cerze dziewczyny z okładki i uśmiechu Pepsodent. Ale za atrakcyjną fasadą kryje się przebiegła, złowroga zabójczyni, która według zeznań sądowych, zastrzeliła jedną ze swoich córek, poważnie zraniła drugą córkę i syna

- pisał o niej OregonTrial.com.

Kochanek Diane nie chciał dzieci

Dramat rozpoczął się w 1981 roku. Wtedy Diane poznała Roberta Knickerbockera, z którym weszła w związek. Zakochała się w nim i niezwykle mocno zaangażowała się w ich znajomość. Mężczyzna podkreślał jednak, że nie ma zamiaru wchodzić z nią w trwały związek - był żonaty, a relację z Diane traktował wyłącznie jako niezobowiązujący romans.

Knicnerbocker zerwał z nią w 1983 roku. O mężczyźnie wiadomo było, że nie chciał mieć żadnych dzieci - nie miał więc również zamiaru włączać się w wychowywanie potomstwa Diane. To, zdaniem oskarżycieli, miało być głównym motywem kobiety w podjęciu dramatycznej decyzji o próbie zabójstwa trójki własnych dzieci.

"To wszystko zrujnuje moje wakacje"

19 maja 1983 roku w szpitalu w Springfield, w stanie Oregon, pojawiła się zakrwawiona Diane. Towarzyszyły jej dzieci. Kobieta miała powierzchowną ranę postrzałową w lewym ramieniu. Stephen "Danny" i najmłodsza córka, Christie, w stanie krytycznym walczyli o życie. Cheryl, która otrzymała strzały w głowę i w okolice serca, już nie żyła.

Downs twierdziła, że na wiejskiej drodze w okolicach Springfield napadł ich obcy mężczyzna, jak twierdziła, "nieznajomy z kudłatymi włosami". Według opowieści Diane, napastnik zażądał kluczyków do samochodu, a kiedy ich nie otrzymał, wyciągnął pistolet i postrzelił ją i troje dzieci, a następnie uciekł pieszo.

Śledczy nie dali jednak wiary jej historii. Zaniepokoiły ich późniejsze reakcje Diane na całe zajście - kobieta wydawała się w ogóle nie interesować swoimi dziećmi, nie pytała o ich stan zdrowia, nie wykazywała też żadnych specjalnych emocji.

To wszystko zrujnuje moje wakacje

- tak Diane miała komentować tragiczne wydarzenia w rozmowie z jednym z lekarzy.

Podejrzenia śledczych przybrały na sile, kiedy Diane odwiedziła ciężko ranną Christie. Dziewczynka, wówczas ośmioletnia, z powodu obrażeń przeszła udar i nie mogła mówić, jednak na widok matki znacznie przyspieszyła jej akcja serca i wzrósł jej puls, a dziewczynka ewidentnie wydawała się przerażona. Po tej sytuacji kobieta poprosiła lekarzy, by... odłączyli jej córkę od aparatury, która podtrzymywała jej życie. Argumentowała to tym, jakoby Christie miała uszkodzony mózg.

Diane została oskarżona o zabójstwo

Śledczy coraz mniej ufali więc matce, a ich podejrzenia zaczynały mieć coraz mocniejsze podstawy. Okazało się bowiem, że dowody, o których mówiła Diane, nie są wiarygodne, a przedstawiona przez nią historia o napaści nie może zostać potwierdzona. W samochodzie nie zlokalizowano śladów krwi ani prochu po stronie kierowcy. Jej inne zeznania również okazały się fałszywe - kobieta twierdziła, że po strzelaninie jechała po szpitala bardzo szybko, jednak zaprzeczyli temu świadkowie. Co więcej, ustalono, że kobieta miała pistolet kaliber 0,22 - a to właśnie z takiej broni oddano strzały w stronę dzieci.

Najważniejszym dowodem przeciw Diane były jednak zeznania jej córki, Christie. Kiedy dziewczynka odzyskała mowę, podczas przesłuchania wyjawiła, że to jej matka zaatakowała ją i jej rodzeństwo, a następnie postrzeliła się w rękę.

Obserwowałam ją... Moja mama to zrobiła

- powiedziała Christie podczas procesu.

Diane została przebadana przez psychologów, którzy stwierdzili u niej narcystyczne, histrioniczne i antyspołeczne zaburzenie osobowości. Została aresztowana 28 lutego 1984 roku na poczcie w Cottage Grove, gdzie pracowała. Była wtedy w czwartej ciąży. Oskarżono ją o jedno morderstwo, dwa usiłowania zabójstwa i dwie napaści pierwszego stopnia. Po 31 dniach procesu Diane została uznana za winną. 17 czerwca 1984 roku skazano ją na dożywocie plus 50 lat pozbawienia wolności.

W 1987 roku, trzy lata po ogłoszeniu wyroku, kobieta uciekła z więzienia dla kobiet w Oregonie w Salem. Jak opisywano, pokonała dwa 18-metrowe ogrodzenia, które otaczały placówkę, następnie schowała się za ciężarówką, odczekała kilka minut i odeszła. Schwytano ją po 10 dniach, a za ucieczkę ukarano ją pięcioletnim wyrokiem i przeniesieniem do więzienia o zaostrzonym rygorze dla kobiet w Clinton. W 1994 roku przeniesiono ją do więzienia w Kalifornii. Kobieta nigdy nie przyznała się do winy.

Sylwia Peretti tłumaczy się z metamorfozy. "Zmieniłam brwi"Newseria Lifestyle/informacja prasowa
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas