"Friluftsliv" - norweski sposób na czerpanie radości z życia
Norweska idea "friluftsliv" to antidotum na jesienne i zimowe przesilenie. To nic innego, jak spędzanie czasu na zewnątrz i cieszenie się nawet niesprzyjającą, zimną aurą.
Ta koncepcja, której nazwę stworzył znany dramaturg norweski, Ibsen, jest głęboko zakorzeniona w dziedzictwie Norwegii. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby zaszczepić ją także i w Polsce.
Gdy pandemia szaleje, dzień staje się krótszy, izolacja zdaje się przedłużać. I właśnie wtedy możliwość spędzania czasu na zewnątrz na świeżym powietrzu staje się szczególnie atrakcyjna.
To doskonała okazja do wypróbowania nordyckiej koncepcji friluftsliv. Wymyślenie terminu przypisuje się norweskiemu dramatopisarzowi Henrikowi Ibsenowi, w wierszu "On the Heights" z 1859 roku. Utwór ten opowiada o całorocznej wędrówce rolnika przez pustynię. Pod koniec wiersza bohater na dobre porzuca cywilizację. I jest szczęśliwy.
I tego właśnie czasy pandemii nas nauczyły. Że dom i szczęście mogą być wszędzie. I to my decydujemy o tym, co będzie źródłem radości. A przecież nic tak nie koi stresów, jak obcowanie z naturą.
- Każdy, kto szuka pozytywnej przestrzeni, powinien zacząć postrzegać właśnie zewnętrzne otoczenie, jako przestrzeń i źródło nieograniczonych możliwości - przekonuje na łamach "Well&Good" psychoterapeutka Jennifer Teplin.
- Wcześniej sądziliśmy, że jesień i zima to doskonały czas na otulenie się przytulnym kocem i sięgnięcie po książki, ale w tym roku zachęcałabym każdego, kto szuka pozytywnej przestrzeni nad głową do wyjścia na zewnątrz - przekonuje.
Wdrożenie friluftsliv do naszego życia rozpoczynamy od założenia ciepłych, wygodnych ubrań i wyjścia na zewnątrz. Choć może się wydawać, że niesprzyjająca aura nie będzie równie skuteczna jak przyjemne wiosenne czy letnie słońce, wciąż warto cieszyć się urokami słonecznych żółci i ciepłych odcieni czerwieni, jakimi mienią się drzewa. I to nawet jeśli jest to jedynie miejski park.
- Niech to będzie uważny spacer. Wykorzystaj zmysły do wychwycenia i zauważenia tego, co dzieje się wokół ciebie - radzi psychoterapeuta Michele Burstein.
- Friluftsliv to coś więcej niż zwykła aktywność, to rodzaj stylu życia - mówi na łamach "National Geographic" Lasse Heimdal, sekretarz generalny Norsk Friluftsliv, organizacji reprezentującej 5000 grup plenerowych w Norwegii.
- Jest to bardzo związane z naszą kulturą i tym, co to znaczy być Norwegiem - dodaje. Zaznacza, że friluftsliv jest nie tylko przeznaczony dla zapalonych sportowców i nieustraszonych odkrywców. Friluftsliv to także długie spacery z przyjaciółmi, pikniki, spokojna popołudniowa przejażdżka rowerem czy spacer z psem w chłodny poranek. Może dlatego w raporcie ONZ na temat szczęścia na świecie w 2020 roku Norwegia zajęła piąte miejsce.
Eksperci od dawna przekonują, że czas spędzany na świeżym powietrzu sprawia wiele radości. Spędzanie zaledwie dwóch godzin tygodniowo w środowisku naturalnym wyraźnie poprawia samopoczucie - wynika z artykułu z 2019 roku opublikowanego w czasopiśmie "Nature".
Korzyść wykracza jednak poza dobry nastrój. Spędzanie czasu na świeżym powietrzu może również pomóc wyleczyć smutek, gdy wirus przytłacza społeczności na całym świecie. Dla osób, które doznały pogorszenia formy psychicznej, a nawet traumy, spowodowanej COVID-19, odrobina friluftsliv może być najlepszą receptą.
W najnowszej książce "Friluftsliv: Connect With Nature the Norwegian Way", autor Oliver Luke Delorie przekonuje, że dobrze jest zacząć od drobnych rzeczy.
- Jeśli masz dostęp do naprawdę dzikich miejsc, poszukaj ich. Jeśli nie, poszzukaj natury i piękna w krajobrazie wokół twojego domu. Otwórz drzwi, wyjdź na zewnątrz i weź głęboki oddech - pisze Delorie.