Gdy para staje się trójkątem...
Pozamałżeńskie związki nie należą wcale do rzadkości. Wiele z nich rozpada się już po kilku miesiącach, inne trwają kilka lat. Niektóre z nich są niezbyt znaczącą w życiu przygodą, inne stanowią poważne zagrożenie dla istniejącego związku.
Zdradzona osoba boi się niezależności i samodzielności, albo wciąż wierzy w powrót tej zdradzającej. Dlatego toleruje romans swojego partnera. W takich związkach dominuje zazdrość i ostra rywalizacja między prawowitym małżonkiem a nowym partnerem. I w takim układzie rozstrzygające decyzje podejmują zazwyczaj panie, panowie długo się wahają.
Osoba uwikłana w dwa związki naraz jest często przekonana o głębokich uczuciach partnerów. Bywa, że podziwia samą siebie, chce imponować innym. I oczywiście jak najdłużej zwleka z podjęciem ostatecznej decyzji.
Zdradzani liczą często na to, że niewiernego partnera sprowadzi na dobrą drogę rodzina, znajomi, przekonania religijne, dzieci, wspólny dorobek. Niektórzy usiłują wzbudzić w zdradzającyh poczucie winy, inni posuwają się do szantażu. To jednak rzadko pomaga. Tymczasem nowi partnerzy różnymi sposobami próbują zatrzymać przy sobie "zdobycz" lub po prostu cierpliwie czekają. A zdradzający albo podejmuje decyzję, albo - co często ma miejsce - nie podejmuje żadnych kroków i też czeka...aż problem sam się jakoś rozwiąże.