Jak uwolnić związek od codziennych sprzeczek i nieporozumień?
Wyszła z poczty, trzymając kopertę w rękach. Nie miała wątpliwości, patrząc na charakter pisma, kto był jego nadawcą. Minęło tyle lat, a on nie odpuszczał. To już czwarty raz w tym roku.
Gdy przekroczyła próg domu, przypomniała sobie, że dzisiaj jak mało kiedy tak bardzo liczyła na spokojny wieczór. Po tygodniu ciężkiej pracy marzyła o chwili relaksu przy filiżance aromatycznej herbaty. Na stoliku leżała powieść, której losy bohaterów wciągnęły ją bez reszty. Dzisiaj niestety zamiast czytać o perypetiach miłosnych innych ludzi, skazana została na powrót do swojej przeszłości.
A miało być tak pięknie... Westchnęła, otwierając kopertę, a przed oczyma przelatywały jej obrazy z ostatnich 6 lat. Pamięta jak wybrała się z Michaliną i Robertem do Torunia. W ostatniej chwili przed wyjazdem dowiedziały się, że ich kompan zaproponował wspólny wypad swojemu przyjacielowi. Co to był za weekend! Nie tylko z powodu wspaniałej atmosfery, ale dzięki temu, że między nią a Rafałem zaczęło coś iskrzyć.
Wróciła do domu podekscytowana. Miły, kulturalny, oczytany i nieziemsko przystojny. Potem już wszystko potoczyło się lawinowo. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę, podróżowali, nawet ze sobą pomieszkiwali i wciąż utwierdzali się w przekonaniu, że są dla siebie stworzeni. Szybko zdecydowali się na ślub, co powodowało zdziwienie wśród przyjaciół Aliny. Nie do końca podzielali jej zachwyt. Uważali, że nie ma się gdzie spieszyć, że warto jeszcze się poobserwować i dotrzeć. Ona nie chciała o tym słyszeć. Uważała, że szkoda życia, skoro ono postawiło przed nią taką szansę na szczęście i chce z niego czerpać garściami już teraz, nie czekając na nic.
Przeszedł ją dreszcz, gdy spojrzała na pierwsze słowa listu. Wiedziała, że Rafał zawsze wiedział co powiedzieć, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak poruszyć w niej najczulsze struny. Zapatrzona w niego przed sześcioma laty z radością przyjęła pierścionek zaręczynowy już po pięciu miesiącach znajomości. Wówczas czuła się jak w bajce z tysiąca i jednej nocy... To był sen, z którego nie chciała się przebudzić. Byli jak dwie połówki jabłka, współgrali ze sobą, dogadywali się w pół zdania. A może po prostu patrzyła na niego wtedy przez różowe okulary?
"Owe okulary to mechanizm idealizacji, którego uruchomienie jest jedną z typowych reakcji w obliczu miłości. Idealizacja to proces polegający na nieświadomym rozszczepieniu obiektu miłosnego na dwie części (dobrą i złą), a następnie zaprzeczeniu istnienia tej złej i wyolbrzymieniu dobrej (niedostrzeganie wad, widzenie wyłącznie zalet) (...) Stan ten nie jest związkowi dany na zawsze — w pewnym momencie różowe okulary spadają i zaczynamy dostrzegać, że pokochaliśmy nie bóstwo, a zwykłego człowieka z wadami i zaletami."*
Po ślubie różowe okulary szybko Alinie zaczęły spadać z oczu. To, co wcześniej ją w Rafale bawiło, zaczęło coraz bardziej drażnić. Ona perfekcjonistka, on - bałaganiarz, ona lubiąca spędzać aktywnie czas, on - leń leżący całymi popołudniami na kanapie, ona - romantyczka ceniąca chwile we dwoje, on - ekstrawertyk uwielbiający towarzystwo. Dlaczego tego nie dostrzegła wcześniej? Dlaczego patrząc na swoich przyszłych teściów, nie wiedziała, jaki bagaż doświadczeń gromadzonych latami żyjąc w takim toksycznym domu, Rafał może przenieść do ich związku? Co powodowało, że nie czuła niepokoju, obserwując role, w jakich funkcjonowali jego rodzice? Otóż "etap zauroczenia to wodospad pozytywnych emocji, nieustanny wyrzut endorfin, stan niczym na haju. Oboje właściwie nie muszą się starać, a i tak jest fantastycznie. On jest cudowny, ona doskonała. Wad żadnych nie widać."* Aż do czasu, gdy...
Małżeństwo Aliny i Rafała rozsypało się jak domek z kart. Tak szybko jak postanowili być razem, tak szybko zapadła decyzja o rozstaniu. Wzajemnym oskarżeniom i pretensjom nie było końca. Czuli się oszukani, poranieni i postanowili się rozstać. Nie dali sobie szansy na spokojne rozmowy i dotarcie. Rafał bardzo szybko tego pożałował i nieustanie od czasu rozwodu pisał do Aliny, błagając o możliwość dania sobie nawzajem drugiej szansy. Wkrótce po rozstaniu przenalizował swoje życie i zrozumiał, że ciągnął za sobą "walizę z poturbowaną zawartością"*, w której taszczył " nie tylko uzbierane dobra materialne, ale także — a może nawet przede wszystkim — rodzinne dziedzictwo.
Schemat miłości, jaki zaszczepili w nim rodzice, wyobrażenia i przekonania o tym, jaki powinien być dobry związek, jakie role przypadają w nim kobiecie, a jakie mężczyźnie, na ile swobody możemy sobie pozwolić, a na ile kurczowo trzymać się zasad i norm wpojonych w okresie młodości."* Po utracie Aliny zrozumiał wiele. Zdał sobie sprawę, że powielał zachowania rodziców, które wcześniej go potwornie raniły i wyprowadzały z równowagi. Ale niestety było już późno, choć obiecał sobie, że nie przestanie walczyć.
Wiele związków boryka się z podobnymi problemami, na jakie napotkali na początku swojej wspólnej drogi Alina i Rafał. "Każda strona ma swoje nawyki, przyzwyczajenia, rytuały. Jedne tkwią korzeniami głęboko, w domu rodzinnym, inne zostały nabyte w okresie bycia singlem. Jedne bywają obrzydliwe, inne — kłopotliwe, jeszcze inne — żenujące. Każdy z nich potrafi jednak nabruździć w związku, osłabić go, sprawić, że partner poczuje się dotknięty, zawiedziony, rozczarowany. I co dalej? Można okopać się na swoim stanowisku w myśl zasady "moje jest mojsze" i działać w kontrze do partnera, na przeciwległym biegunie. Można też wyjść partnerowi naprzeciw i ustalić z nim, jakie rytuały, zachowania czy sposób spędzania wolnego czasu będą akceptowalne dla obu stron. Warto wspólnie ustalić, co jesteśmy w stanie odpuścić, a czego absolutnie nigdy nie zdzierżymy. Czy będzie to łatwe? Niekoniecznie. Czy będzie przykre? Czasami. Czy przyniesie pozytywny efekt? Jeśli obie strony będą ze sobą szczere, a zarazem otwarte na odmienność partnera, to w dużej mierze tak."*
*Fragmenty pochodzą z książki "Pięknie odmienni" Wydawnictwo Sensus, 2020
**Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.