Schowane w szafach, przydomowych altanach, tapczanach i na strychach. Albo wiszące na ścianach jako rodzinne pamiątki. Ostatnie historie pokazują, że wielu Polaków nie jest świadomych, że posiada warte dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych dzieła sztuki. Jak je odkryć? Jak pokazać światu? I - w końcu - jak na nich zarobić?
Tomasz Tatarczyk, Oddział, 1985 rok INTERIA.PL/materiały prasowe
Ponad 400 milionów dolarów zapłacono za obraz, który jeszcze w 1958 roku uważano za dzieło warte niewiele, a dokładnie 45 funtów. Mowa o dziele "Salvador Mundi", które dziś jest najdroższym sprzedanym w historii obrazem świata. Do 2011 roku praca była uznawana za stworzoną przez jednego z uczniów Leonarda da Vinci. Dopiero dogłębne badania i analizy ekspertów pozwoliły dowieść, że stworzył je sam renesansowy malarz.
Także w przypadku polskich artystów doszło do kilku spektakularnych odkryć. Na przykład "Oddział" Tomasza Tatarczyka niemal trafił na śmietnik. Znalezioną podczas remontu kamienicy w szwedzkim Malmö pracę przed zniszczeniem przypadkiem uratował konserwator zabytków. Namówił właściciela, by oddał mu płótno. Nie zdawał sobie sprawy z wartości obrazu, nie znał również jego autora. Dopiero specjaliści dokonali trafnej oceny pracy i jej odpowiedniej wyceny. Okazało się, że nieświadomy konserwator zabytków stał się posiadaczem wybitnego dzieła wartego aż 200 tysięcy złotych.
Cenny obraz można znaleźć nawet w... starym tapczanieKrzysztof ChojnackiEast News
Inne, niesamowite znalezisko odkryto na jednym z warszawskich blokowisk. Jego mieszkaniec w tapczanie znalazł obraz "Fantazja architektoniczna" autorstwa wybitnego holenderskiego malarza barokowego, Jana Baptisty Weenixa. Szacuje się, że powstał on w okolicach 1647 roku. Prace tego artysty wiszą w londyńskiej National Gallery oraz petersburskim Ermitażu. Niezwykle rzadko pojawiają się w Polsce. Tym większe było zaskoczenie szczęśliwca, który nagle został posiadaczem dzieła wartości ponad 60 tysięcy złotych.
Jan Baptist Weenix, Fantazja architektoniczna, po 1647 roku INTERIA.PL/materiały prasowe
Alina Szapocznikow, Ptak, 1959 rok INTERIA.PL/materiały prasowe
Niesamowita historia stoi też za początkiem kolekcji jednego z czołowych polskich kolekcjonerów sztuki, Michała Borowika. Gromadzenie zbiorów zaczął od... przypadkowo znalezionego na śmietniku obrazu "Pod Ratuszem w Zamościu" autorstwa Edwarda Dwurnika. Takie historie można mnożyć. - Podczas wyceny zbiorów jednego z kolekcjonerów zostaliśmy poproszeni o przyjrzenie pracy, której pochodzenia właściciel nie znał. Okazało się, że to wczesna praca Aliny Szapocznikow "Ptak" - opowiada z kolei Artur Dumanowski, ekspert Domu Aukcyjnego DESA Unicum. Rzeźba została sprzedana za blisko 2 miliony złotych.
Sześć gadżetów niezbędnych jesienią
Choć kalendarzowe lato kończy się 22 września, wielu z nas zaczyna myśleć intensywnie o jesieni wraz z początkiem roku szkolnego. Właśnie dla tych, którzy już przygotowują się do tej, dość trudnej, pory roku, powstała nasza galeria, w której podpowiadamy, w co warto zaopatrzyć się, zanim deszcze i niska temperatura zagoszczą w Polsce na dobre.
Odblaski Jesień nie bez przyczyny kojarzy się z długimi wieczorami – zmrok zapada już między 17.00 a 18.00, a więc w czasie, gdy wielu z nas dopiero kończy pracę lub szkołę. Dlatego jednym z gadżetów, których powinniśmy używać jesienią każdego dnia są odblaski. Ubrany w ciemną kurtkę (a takie nosimy zazwyczaj, gdy temperatura spada) pieszy jest widoczny dla kierowcy dopiero z odległości ok. 20 metrów! To często zdecydowanie za mało na skuteczną reakcję. Statystyki są zaś nieubłagane – piesi stanowią ok. 40 proc. śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. To jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej! Statystycznie najgorsze są właśnie miesiące, w których szybko zapada zmrok (najwięcej pieszych ginie w grudniu) i godziny między 17.00 a 19.00, co tylko potwierdza teorię, że ograniczona widoczność drastycznie zwiększa ryzyko wypadku. Odblaski sprawiają, że jesteśmy widoczni dla kierowców już ze 150 metrów, a co za tym idzie dużo bezpieczniejsi.
Sweter z golfem Od kilku lat podejście do ubrań i mody wyraźnie się zmienia. Nawet gwiazdy, chwalące się niegdyś garderobami wielkości mieszkania, zachęcają do mądrego kupowania, ograniczania wizyt w sieciówkach i uważnego dobierania poszczególnych elementów garderoby. Przemysł odzieżowy jest bowiem drugą po przemyśle paliwowym najbardziej trującą gałęzią gospodarki i pochłania ogromne ilości wody, której zaczyna przecież brakować. Jednym z pomysłów na indywidualną zmianę (obok kupowania ubrań z drugiej ręki) jest stworzenie tzw. „szafy kapsułowej”, czyli takiego zestawu ubrań, które z łatwością można ze sobą łączyć. Chyba najbardziej uniwersalnym (a do tego efektownym!) elementem garderoby na jesień i zimę jest sweter z golfem lub półgolfem (najlepiej wełniany). Z łatwością połączymy go z jeansami, eleganckimi spodniami, spódniczką mini i kozakami czy spódnicą midi i botkami na obcasie. Warto zainspirować się w tym przypadku gwiazdami, które pokochały golfy z wzajemnością. Zresztą, nic dziwnego – golf łączy elegancję, stylowy wygląd i zapewnia komfort termiczny. Czego chcieć więcej jesienią?
Spieniacz do mleka Jesienią zdecydowanie więcej czasu spędzamy w domowym zaciszu. Gdy za oknem wiatr i plucha, perspektywa kilku godzin na kanapie, z dobrą książką czy serialem, wydaje się wielu z nas jedyną słuszną. Nie ma w tym oczywiście nic złego, o ile przy okazji dbamy, by nie zrezygnować całkowicie z aktywności fizycznej i pamiętamy o zdrowej diecie. Takie leniwe popołudnia czy wieczory będą jeszcze przyjemniejsze, jeśli zafundujemy sobie pyszny, rozgrzewający napój. I nie musi być to wyłącznie zwykła herbata czy kawa. Dzięki niedrogiemu gadżetowi, jakim jest spieniacz do mleka, przyrządzimy np. chai latte, czyli spienione mleko ze skoncentrowaną herbatą oraz aromatycznymi przyprawami, idealne kakao, czekoladę na gorąco czy puszyste mleko z miodem. Możliwości jest naprawdę dużo, a ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia.
Czapka O tym, że jesienią przyda nam się ciepła czapka, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Warto jednak rozważyć, jakie nakrycie głowy wybrać, by czuć się komfortowo i, jeśli nam na tym zależy, również modnie. Gdy decydujemy się na klasyczny model (np. popularną od kilku sezonów beanie), zwróćmy uwagę na materiał, z jakiego został wykonany. Większość czapek dostępnych w sieciówkach kosztuje niewiele, ale została wykonana z akrylu lub poliestru. Nie dość, że to materiały, z których powinniśmy zrezygnować, by chronić środowisko naturalne i planetę, to takie nakrycie głowy szybko zacznie się mechacić, kulkować i będzie wyglądało niechlujnie. Dla własnej wygody (chodzi też o przepuszczalność powietrza) postawmy na wełnę: klasyczną lub kaszmir. Jeśli zaś chcemy się wyróżnić, świetnym wyborem będzie beret, który powraca na ulice w wielkim stylu lub kapelusz – najlepiej w kolorach ziemi.
Płyn do dezynfekcji Trwająca od kilku miesięcy pandemia koronawirusa sprawiła, że w tym roku cały świat z niepokojem czeka na jesień. Eksperci i lekarze podkreślają bowiem, że, gdy nadejdą chłodne miesiące, czeka nas znaczny wzrost zachorowań, nazywany powszechnie „drugą falą”. Tymczasem dzieci i młodzież wracają w Polsce do stacjonarnego modelu nauczania, a wiele firm podejmuje decyzję o zakończeniu pracy zdalnej. W związku z tym tej jesieni musimy zaopatrzyć się nie tylko w maseczki, ale także żele i płyny do dezynfekcji. Pamiętajmy, że będą one skuteczne wyłącznie wtedy, gdy stężenie alkoholu izopropylowego i etylowego będzie oscylowało między 60 a 80 proc. Aby skutecznie zdezynfekować ręce, musimy rozprowadzać na skórze płyn lub żel co najmniej przez 30 sekund. Podobnie jest zresztą z powierzchniami (np. stolik w restauracji, wózek sklepowy) oraz sprzętami. Płyn do dezynfekcji możemy oczywiście zrobić samodzielnie: spirytus wystarczy zmieszać z wodą lub hydrolatem w proporcji 75:25 i przelać do buteleczki z atomizerem.
Oczyszczacz powietrza i maseczka z filtrem Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w 2019 roku aż 43 tys. osób zmarło przedwcześnie na skutek zanieczyszczenia powietrza, a konkretnie podwyższonego poziomu pyłu PM 2,5. Z tzw. „smogiem” borykamy się już od dłuższego czasu, a przytoczone statystyki pokazują, że wciąż nie potrafimy z nim skutecznie walczyć. Co więcej, z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie, aż 37 leży w Polsce! Zmiany (chociażby wymiana pieców, zakaz wjazdu samochodów do centrum miast) muszą odbywać się zatem jak najszybciej, odgórnie i systemowo, ale tymczasem chronić musimy się na własną rękę. Późną jesienią powinniśmy unikać ruchu na powietrzu i nosić maseczkę antysmogową z filtrem. Warto przemyśleć także zakup oczyszczacza powietrza, który będzie filtrował powietrze w domu czy mieszkaniu. Pamiętajmy, że takie urządzenia działają na określoną przez producenta liczbę metrów kwadratowych – jeśli możemy pozwolić sobie tylko na jeden oczyszczacz, najlepiej postawić go w sypialni lub salonie.
Ekspert podkreśla, że on i jego współpracownicy wiele razy mieli do czynienia z pracami, które przez lata pozostawały w ukryciu. Kupowane przez dziadków, dziedziczone i zapominane. Dzieła Stanisława Wyspiańskiego, Witkacego czy nawet twórców współczesnych, jak choćby Wojciech Fangor potrafią kryć się w zakamarkach zwykłych mieszkań. Czasem właściciele prac mają świadomość nazwisk ich twórców, ale nie wiedzą już zbyt dużo o ich wartości.-Wiele osób jest zaskoczonych wysokimi wycenami, które od nas otrzymują. Nie wiedzą, że przez lata wartość dzieł sztuki mocno wzrosła i dziś jest najlepszy moment na sprzedaż - podkreśla Artur Dumanowski z DESA Unicum.
Na śmietnikach warto szukać m.in. cennych mebliMarek Maliszewski Reporter
Dzieła sztuki powinniśmy sprzedawać u sprawdzonych partnerów. Tylko oni gwarantują należytą weryfikację autentyczności, wycenę, a - w razie konieczności - także konserwację pracy. Dzięki sprzedaży na aukcji, a nie w transakcji prywatnej, sprzedający ma gwarancję uzyskania jak najlepszej ceny. W przypadku DESA Unicum - największego domu aukcyjnego w Polsce - na aukcjach padło wiele spektakularnych rekordów: za ponad 8 milionów złotych sprzedano pracę "Caminando", Magdaleny Abakanowicz, za ponad 4,72 mln.zł sprzedano pracę "M39" Wojciecha Fangora, a za 3,7 mln "Zabicie Wapowskiego" Jana Matejki. W ciągu roku odbywa się ponad 70 aukcji w 20 kategoriach, na których nowych nabywców znajduje aż 5 tysięcy obiektów.
Na dzieło sztuki możemy trafić niemal wszędzieArkadiusz ZiółekEast News