Jak zarobić na dziełach sztuki?
Schowane w szafach, przydomowych altanach, tapczanach i na strychach. Albo wiszące na ścianach jako rodzinne pamiątki. Ostatnie historie pokazują, że wielu Polaków nie jest świadomych, że posiada warte dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych dzieła sztuki. Jak je odkryć? Jak pokazać światu? I - w końcu - jak na nich zarobić?
Ponad 400 milionów dolarów zapłacono za obraz, który jeszcze w 1958 roku uważano za dzieło warte niewiele, a dokładnie 45 funtów. Mowa o dziele "Salvador Mundi", które dziś jest najdroższym sprzedanym w historii obrazem świata. Do 2011 roku praca była uznawana za stworzoną przez jednego z uczniów Leonarda da Vinci. Dopiero dogłębne badania i analizy ekspertów pozwoliły dowieść, że stworzył je sam renesansowy malarz.
Także w przypadku polskich artystów doszło do kilku spektakularnych odkryć. Na przykład "Oddział" Tomasza Tatarczyka niemal trafił na śmietnik. Znalezioną podczas remontu kamienicy w szwedzkim Malmö pracę przed zniszczeniem przypadkiem uratował konserwator zabytków. Namówił właściciela, by oddał mu płótno. Nie zdawał sobie sprawy z wartości obrazu, nie znał również jego autora. Dopiero specjaliści dokonali trafnej oceny pracy i jej odpowiedniej wyceny. Okazało się, że nieświadomy konserwator zabytków stał się posiadaczem wybitnego dzieła wartego aż 200 tysięcy złotych.
Inne, niesamowite znalezisko odkryto na jednym z warszawskich blokowisk. Jego mieszkaniec w tapczanie znalazł obraz "Fantazja architektoniczna" autorstwa wybitnego holenderskiego malarza barokowego, Jana Baptisty Weenixa. Szacuje się, że powstał on w okolicach 1647 roku. Prace tego artysty wiszą w londyńskiej National Gallery oraz petersburskim Ermitażu. Niezwykle rzadko pojawiają się w Polsce. Tym większe było zaskoczenie szczęśliwca, który nagle został posiadaczem dzieła wartości ponad 60 tysięcy złotych.
Niesamowita historia stoi też za początkiem kolekcji jednego z czołowych polskich kolekcjonerów sztuki, Michała Borowika. Gromadzenie zbiorów zaczął od... przypadkowo znalezionego na śmietniku obrazu "Pod Ratuszem w Zamościu" autorstwa Edwarda Dwurnika. Takie historie można mnożyć. - Podczas wyceny zbiorów jednego z kolekcjonerów zostaliśmy poproszeni o przyjrzenie pracy, której pochodzenia właściciel nie znał. Okazało się, że to wczesna praca Aliny Szapocznikow "Ptak" - opowiada z kolei Artur Dumanowski, ekspert Domu Aukcyjnego DESA Unicum. Rzeźba została sprzedana za blisko 2 miliony złotych.
Ekspert podkreśla, że on i jego współpracownicy wiele razy mieli do czynienia z pracami, które przez lata pozostawały w ukryciu. Kupowane przez dziadków, dziedziczone i zapominane. Dzieła Stanisława Wyspiańskiego, Witkacego czy nawet twórców współczesnych, jak choćby Wojciech Fangor potrafią kryć się w zakamarkach zwykłych mieszkań. Czasem właściciele prac mają świadomość nazwisk ich twórców, ale nie wiedzą już zbyt dużo o ich wartości.-Wiele osób jest zaskoczonych wysokimi wycenami, które od nas otrzymują. Nie wiedzą, że przez lata wartość dzieł sztuki mocno wzrosła i dziś jest najlepszy moment na sprzedaż - podkreśla Artur Dumanowski z DESA Unicum.
Dzieła sztuki powinniśmy sprzedawać u sprawdzonych partnerów. Tylko oni gwarantują należytą weryfikację autentyczności, wycenę, a - w razie konieczności - także konserwację pracy. Dzięki sprzedaży na aukcji, a nie w transakcji prywatnej, sprzedający ma gwarancję uzyskania jak najlepszej ceny. W przypadku DESA Unicum - największego domu aukcyjnego w Polsce - na aukcjach padło wiele spektakularnych rekordów: za ponad 8 milionów złotych sprzedano pracę "Caminando", Magdaleny Abakanowicz, za ponad 4,72 mln.zł sprzedano pracę "M39" Wojciecha Fangora, a za 3,7 mln "Zabicie Wapowskiego" Jana Matejki. W ciągu roku odbywa się ponad 70 aukcji w 20 kategoriach, na których nowych nabywców znajduje aż 5 tysięcy obiektów.