Janów Podlaski. Magiczny zakątek doliny Bugu
Obsypane złotem pola, zielone dąbrowy i błękitna wstęga rzeki. Goście, którzy z całego świata przyjeżdżają tu na aukcję koni arabskich, bez pamięci zakochują się w tym miejscu.
Każdego roku w połowie sierpnia do sielskiej nadbużańskiej krainy zjeżdżają bogaci szejkowie i biznesmeni. Łączy ich miłość do szlachetnych koni. Właśnie wtedy w stadninie w Janowie Podlaskim odbywa się słynna na całym świecie aukcja koni arabskich. W okolicach Janowa jest wtedy pięknie. W słońcu złocą się pola z łanami zbóż ciężkich od dojrzałych ziaren, a Bug łagodnie meandruje wśród wysokich, piaszczystych brzegów.
Janów to niewielkie, spokojne miasteczko, większość domów wciąż jest tu drewniana. Przed wiekami, dzięki położeniu w pobliżu przeprawy przez Bug, na skrzyżowaniu szlaków handlowych, był ważnym ośrodkiem. W XVIII wieku otwarto tu seminarium duchowne, wybudowano murowany kościół św. Trójcy i zamek biskupów łuckich.
Ostatnim z rezydujących w Janowie biskupów był Adam Naruszewicz, pisarz nazywany ojcem polskiego klasycyzmu. Został pochowany w "swojej kolegiacie", a na skromnym grobie polecił umieścić łaciński napis: "Serce moje i ciało moje spoczywa w nadziei". Kilka kilometrów dzieli Janów od Bugu - rzeki odgraniczającej Polskę od Białorusi. Do przeprawy promowej prowadzi wąska droga wśród pól. W bukolicznej okolicy słychać tylko śpiew skowronków, i cykanie świerszczy.
Młyn, bielona wapnem chata, na drewnianych płotach ceramiczne garnki. A obok zabytkowego wiatraka... lądowisko dla helikopterów. Uroczysko Zaborek to połączenie skansenu z pensjonatem dla gości, urzeczonych pięknem regionu. Takich jak Charlie Watts, perkusista zespołu Rolling Stones, który co roku przyjeżdża na aukcję koni w Janowie. W regionalnej karczmie najbardziej smakują mu najlepsze na całym Polesiu cepeliny - duże pyzy z mięsem, które gotują dla niego miejscowe kucharki.
Magda Pinkwart