Jestem singielką...

Singielka brzmi ładniej niż stara panna, ale nie ma co ukrywać, rodzina i znajomi tak właśnie o mnie myślą. Ja tak o sobie myślę. I wcale nie jestem z tym szczęśliwa.

Bycie singlem nie zawsze jest wynikiem wyboru
Bycie singlem nie zawsze jest wynikiem wyboruINTERIA.PL

Mam 35 lat i pewnie już nikogo nie spotkam - w małych miasteczkach facetów do wzięcia dla takiej dziewczyny, jak ja nie ma zbyt wielu: nieudacznicy, którzy mieszkają z mamusią całe życie i teraz mogą po prostu zmienić opiekunkę, popijający piwko nudziarze... Fajni faceci dawno stąd uciekli do wielkich miast.

Nie jestem zarozumiała, nie wynoszę się ponad nich. Chciałabym tylko spotkać fajnego faceta, z którym można porozmawiać o filmie, książce, pojechać do teatru (do wielkiego miasta), pochodzić po górach. Mam 35 lat w moim mieście to dużo, wystarczająco, by zostać stara panną... Dla innych kobiet pewnie w tym wieku życie roztacza nowe perspektywy, rozkwita w nich kobiecość, rodzą dzieci, zdobywają nowe szczyty. Ja czuję się staro.

W dużym mieście bycie singielką pewnie ma więcej zalet. W moim miasteczku, gdzie każdy ma swoją rodzinę, do której wraca po pracy, singielka (choć trafniej byłoby powiedzieć po prostu: stara panna) zostaje sama. Nie ma tu życia towarzyskiego: na przystanku spotyka się młodzież, po głównej ulicy spacerują pary z dzieciakami. Ile można się uczyć, czytać, oglądać seriale? Chciałabym się obudzić, wiedząc, że ktoś będzie czekał na mój powrót...

Nie chcę stąd wyjeżdżać, tu jest moje miejsce, mój dom. Pewnie nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, to problem wielu osób z małych miejscowości. Nie jestem "pasztetem", którego nikt w życiu nie chciał, nie mam też na myśli małżeństwa, czy związku za wszelką cenę, pewnie bym kogoś znalazła w desperacji. Myślę raczej o tym, że moja sytuacja byłaby zupełnie inna, gdybym mieszkała gdzieś indziej, tu właściwie mogę czekać tylko na kolejny dzień pracy... Chciałam się komuś po prostu wyżalić.

Kasia

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas