Kim Thúy: Ru

​Ru to napisana z liryzmem i zarazem reporterską ostrością współczesna odyseja uciekinierki z powojennego komunistycznego Wietnamu.

Ru
Rumateriały prasowe

Długi czas jest głuchy i niemy, choć przecież wszystko słyszy i potrafi mówić. Brak jakichkolwiek punktów odniesienia rodzi strach i nieuniknione poczucie wyobcowania. W nowej przystani - Kanadzie - do której dociera Nguyễn An Tịnh ze swoją rodziną odmienne są nie tylko pejzaże, obyczaje, jedzenie i ubrania, tu ludzie śnią inne sny, mają inne pragnienia. Paradoksalnie jednak wszechobecny w narracji dystans i "efekt obcości" sprawiają, że obrazy wietnamskich i amerykańskich przeżyć bohaterki na długo pozostają przed naszymi oczami. Że zyskują status sugestywnych, nośnych metafor.

Jak choćby mająca zarazem służyć "patriotycznej" indoktrynacji lekcja rachunków w szkole komunistycznego Wietnamu: "towarzysz Công strącał dwa samoloty dziennie, ile samolotów strącał przez tydzień?". Nguyễn An Tịnh w swojej tułaczce przemierza różne światy. Miejsca piekielne, jak przeludniony, otoczony drutem kolczastym i wypełniony cuchnącymi kloacznymi wyziewami obóz dla uchodźców w Malezji. I wysepki szczęśliwości, tylko że je zawsze kiedyś trzeba opuścić. Za
jedyną kotwicę ma ulubiony zapach, a za cały majątek walizkę pełną książek.

Potrafi nie myśleć o tym, co zostawiła, utraciła. Dzięki swojej szeroko rozgałęzionej rodzinie, która odrodziła się jak feniks z popiołów, wie już, że "za jednym horyzontem jest zawsze następny i tak aż do końca, aż do niewypowiedzialnej piękności odnowy, aż do nieuchwytnego zachwytu". Czy zechce się gdzieś zatrzymać, zakorzenić? Nguyễn An Tịnh od najmłodszych lat czuła się jak cień. Ci, których losy splotły się z jej losem, także są zazwyczaj w cieniu naszej uwagi. Ru ma szansę to zmienić.

materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas