Kryształowy Anioł

Na niemal sześciuset stronach powieści Katarzyna Grochola powołała do życia nową bohaterkę, Sarę, która z pewnością zawładnie sercami Polek.

article cover
Wydawnictwo Literackie

Jedno z głównych przykazań radiowca brzmi: uważaj, co mówisz w studiu, nawet przy zamkniętym mikrofonie. Sara niestety, a może raczej na szczęście, nie znała tej zasady.
Kłopoty Sary zaczynają się paradoksalnie od zawodowego sukcesu jej męża. Kiedy Jacek otrzymał posadę wiceprezesa, oboje przeprowadzili się z rodzinnego Poznania do Warszawy, gdzie czekało na nich luksusowe mieszkanie. Od kiedy Jacek zaczął spędzać w pracy coraz więcej czasu, osamotnionej w obcym mieście Sarze coraz bardziej doskwiera bezczynność. Wreszcie z pomocą siostry, cenionej aktorki, udało jej się znaleźć pracę w małej rozgłośni.

Początki są trudne - Sara zajmuje się odbieraniem telefonów od sfrustrowanych słuchaczy i zaopatrywaniem lokalnych gwiazd anteny w zimne i ciepłe napoje. Nienawidzi tej pracy - szef jest obleśnym seksistą, a koleżanki i koledzy spoglądają na debiutantkę z mniejszym lub większym politowaniem. Mimo wszystko Sara woli znienawidzone towarzystwo od pustego mieszkania. Wieczorne powroty z pracy (?) skonanego (po czym?) męża są szczególnie frustrujące. Trudno się dziwić, że Sara coraz częściej bierze nocne dyżury, podczas których nudzi się niemiłosiernie (przecież nikt nie dzwoni). Ale nocą przynajmniej na niby może zrealizować swoje wielkie marzenie - usiąść przy mikrofonie i opowiadać, wyobrażając sobie, że ktoś to słyszy:

- Chciałam państwu powiedzieć, że nie będzie wiadomości, bo odbył się koniec świata? Babciu! - zmieniła głos na cienki falset - dlaczego masz takie duże oczy? A uszy? Tego dnia upadł w Polsce komunizm, więc - głos jej nabrał wigoru, jak u polityków, którzy wrzeszczeli - zbudujemy czwartą rzeczpospolitą, piątą, szóstą, zburzymy siódmą i postawimy dziewiątą. Tysiąc szkół na tysiąclecie, ecie pecie, ecie pecie - rozciągnęła usta - strzyżyk piszcząc pierzchnął w rżysko, cietrzew z krzykiem wpadł w ściernisko...

Czy to nie lepsze od tych bzdur, którymi was karmią od rana do nocy? Nie to chciałam powiedzieć - nagle zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo się czuje samotna - mikrofonku, nie, to obraźliwe, jesteś rodzaju męskiego, będę do ciebie mówiła makro, Makrofonku - nachyliła się i prawie ustami dotknęła kratki - Makrofonku, jestem zupełnie sama? w tym świecie, który znam, nikt nikogo nie słucha...

[...]

Za to dużo możesz usłyszeć o kryzysie. Bo to będzie ekscytujące. Zawsze jest łatwiej kierować ludźmi, którzy się czegoś obawiają, jak ja? Wiesz, że kiedyś w Ameryce przepowiedziano, że będzie głód. I farmerzy wynieśli się w pobliże miast, bo wiadomo było, że tam będzie łatwiej przeżyć. I nie miał kto uprawiać ziemi? I zapanował głód. Nie obchodzi mnie kryzys. Co mnie obchodzą kursy na giełdzie, kiedy mój mąż odwraca się do mnie plecami? Mój mąż, którego kocham? - głos nagle się jej załamał i Sara pociągnęła nosem. - Mam ci powiedzieć, jak się kochaliśmy? jak planowaliśmy życie? Jak wierzyliśmy, że będziemy szczęśliwi...

Tego wieczoru Sara nie zauważyła, że, zahaczając przypadkowo o konsoletę, włączyła zapis.

Rano ktoś przypadkiem odkrywa niezwykłe nagranie i zanosi je do szefa...

INTERIA.PL jest patronem medialnym książki
Kryształowy Anioł
Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Literackie
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas