Lalka Annabelle istniała naprawdę? Jej historia przeraża bardziej niż film

Wszyscy fani filmowych horrorów znają imię Annabelle - niebezpiecznej lalki opętanej przez ducha. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że rzeczywistość może być bardziej przerażająca niż fikcja, a filmowa postać Annabelle oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, jakie miały mieć miejsce w latach 70. XX wieku w USA.

Annabelle jest tak popularna, że repliki lalki widywane są na całym świecie
Annabelle jest tak popularna, że repliki lalki widywane są na całym świecie123RF/PICSEL

Seria horrorów "Obecność" i ich spin offów od 2013 roku, gdy zadebiutował pierwszy film z serii, zdobyła szturmem sympatię wielbicieli filmów z dreszczykiem na całym świecie i wciąż cieszy się ogromnym powodzeniem. Wszystkie filmy z tej serii są mniej lub bardziej inspirowane wspomnieniami pary demonologów i łowców duchów - Eda i Lorraine Warren. Małżeństwo badaczy zjawisk paranormalnych prowadziło wiele słynnych spraw związanych z opętaniami i obecnością istot z zaświatów. Jedną z tych, które zdobyły światowy rozgłos, była właśnie historia demonicznej lalki. Jak w wielu takich przypadkach, początek tej historii nie zwiastował jeszcze kłopotów.

Niewinny prezent?

Uczennica szkoły pielęgniarskiej Donna w prezencie urodzinowym od swojej matki otrzymała lalkę. Miało to miejsce w 1968 lub 1970 roku. Wyglądała zupełnie zwyczajnie, należała do klasycznej serii zabawek zwanych Raggedy Ann, czyli Szmaciana Ania. Donnie prezent przypadł do gustu, postanowiła więc uczynić z niej ozdobę swojego pokoju. Jej współlokatorka Angie również uznała Szmacianą Anię za doskonały dodatek do ich wspólnego mieszkania.

Niedługo potem pojawiły się pierwsze kłopoty. Lalka pozostawiona w pustym mieszkaniu zaczęła wykazywać niezwykłą aktywność. Gdy dziewczyny wracały z praktyk w szpitalu, ze zdziwieniem stwierdzały, że lalka zmieniła pozę w jakiej Donna pozostawiła ją na swoim łóżku.

"Każdego ranka sadzałam ją na zasłanym łóżku. Ręce miała rozłożone na boki, a nogi wyciągnięte. Kiedy wracałyśmy wieczorem do domu, jej kończyny były ułożone inaczej, np. nogi były skrzyżowane na wysokości kostek albo ręce złożone na kolanach. Po mniej więcej tygodniu zrobiło się to podejrzane. Postanowiłam celowo zostawić ją ze skrzyżowanymi ramionami i nogami, by zobaczyć, co zastanę wieczorem. Kiedy wróciłyśmy do domu, lalka miała ręce rozłożone. Znajdowałyśmy ją w każdej możliwej pozycji" - taką relację Donny możemy przeczytać w książce "Demonolodzy Ed i Lorraine Warren".

Niewytłumaczalna aktywność lalki z czasem zaczęła przybierać na sile. W pewnym momencie Donna z przerażeniem znalazła lalkę na krześle, choć gdy wychodziła z domu, była pewna, że zostawiła ją - jak zwykle - na łóżku. Dziewczęta, choć przerażone, postanowiły szukać racjonalnego wytłumaczenia. By sprawdzić, czy pod ich nieobecność ktoś zakrada się do domu, rozstawiły specjalne maty pod oknami i drzwiami, zablokowały też zamki. Nie przyniosło to jednak żadnych efektów - nic nie wskazywało, by ktokolwiek mógł mieć dostęp do tajemniczej lalki, a Szmaciana Ania, jak gdyby nigdy nic, wciąż zmieniała swoją lokalizację.

Gdy pewnego dnia dziewczyny zobaczyły, że lalka lewituje w powietrzu, zdecydowały się szukać pomocy medium. Donna skontaktowała się z kobietą, która miała posiadać takie zdolności, a do tego mieszkała w okolicy. Po oględzinach mieszkania spirytystka opowiedziała im historię Annabelle Higgins - siedmiolatki, która miała mieszkać tam wiele lat wcześniej. Dziecko zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach i to właśnie jej duch miał wcielić się w Szmacianą Anię. Wzruszająca historia skłoniła Donnę i Angie, by spróbować nawiązać z lalką... nić przyjaźni. Zaczęły zwracać się do niej imieniem Annabelle i otaczać troską. Dobre serce pielęgniarek i niekompetencja spirytystki okazały się prostą drogą do tragedii.

Nawiedzona lalka to dziś częsty motyw  przewodni filmów grozy
Nawiedzona lalka to dziś częsty motyw przewodni filmów grozy123RF/PICSEL

Aż poleje się pierwsza krew

O prawdziwym charakterze ducha "zamieszkującego" zabawkę przekonał się niedługo później kolega Donny i Angie - Lou. Został zaatakowany przez niewidzialną siłę, gdy wszedł do pokoju Donny, by sprawdzić źródło tajemniczych hałasów. W pewnym momencie stracił przytomność, a chwilę później dziewczyny zauważyły, że jego koszula jest podarta, a na piersi widnieją ślady pazurów. Przerażony chłopak już nigdy nie przekroczył progu mieszkania młodych pielęgniarek.

Po tym zdarzeniu dziewczyny zaczęły szukać pomocy. W końcu nawiązały kontakt z małżeństwem Wareenów - szeroko znanych demonologów prowadzących Stowarzyszenie Badań Parapsychologicznych w Nowej Anglii. Ed i Lorraine niezwłocznie przybyli na miejsce, by w końcu odkryć prawdziwą naturę nawiedzenia. Lalka nie miała nic wspólnego z duchem małej Annabelle - była opętana przez demona, który karmiąc się naiwnością dziewczyn, pozwalał im wierzyć w swoją niewinną naturę.

Warenowie wezwali na miejsce zaprzyjaźnionego egzorcystę, ojca Cooke’a, który rozpoczął wymagający obrządek egzorcyzmów. Po ich zakończeniu demonolodzy zabrali ze sobą lalkę, by uchronić Donnę i Angie przed ewentualnym powrotem demonicznej siły. Szmaciana Ania trafiła do zamkniętej szklanej gabloty w muzeum parapsychologicznym mieszczącym się w domu Warrenów. Na jej drzwiczkach zawisł ogromny napis "nie otwierać". 

Profesor religioznawstwa Joseph Laycock z Teksaskiego Uniwersytetu Stanowego mocno jednak powątpiewa w prawdziwość tej i innych historii zebranych przez Warrenów w ich muzeum. Twierdzi, że historia demonicznego opętania lalki to, co najwyżej, "interesujący przypadek przeplatania się popkultury i nadnaturalnego folkloru". Równocześnie zwraca uwagę, że źródeł tej historii, a także fabuł filmów takich jak "Obecność", "Laleczka Chucky" czy "Ukochana laleczka" można szukać choćby w jednym z odcinków serialu telewizyjnego "Strefa mroku" - "Living Doll", który został wyemitowany pięć lat przed wydarzeniami związanymi z Annabelle, które opisali Warrenowie.

Zobacz również:

Jak Krzysztof Jackowski odreagowuje traumatyczne chwile?Polsat Cafe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas