Łeba - ruchome wydmy i ukryte pod piaskami miasto

Nazywana jest Pompejami nad Bałtykiem. To tutaj kręcono "Seksmisję" i " O dwóch takich, co ukradli księżyc". Prócz bajecznych plaż i ruchowych wydm Łeba ma wiele innych zalet.

Łeba nazywana jest Pompejami nad Bałtykiem
Łeba nazywana jest Pompejami nad Bałtykiem123RF/PICSEL

"Przede wszystkim znakomite powietrze - jod i morska bryza to oczywiście też, ale Słowiński Park Narodowy przynosi aromat sosen i nadmorskiej roślinności" - mówi PAP Life Jan Kiśluk przewodnik turystyczny. Jak zauważa, często zdarza się, że turyści przyjeżdżają tutaj z alergią czy lekkim przeziębieniem, a po kilku dniach wszelkie dolegliwości mijają.

Oczywiście największe wrażenie na wszystkich robią ruchome wydmy. Dopóki się ich nie zobaczy trudno sobie wyobrazić, że w Polsce może występować taki krajobraz. Jest zupełnie niezwykły - wysokie wzniesienia śnieżnobiałego, drobniutkiego piasku, który zamknięty jest z jednej strony morzem, z drugiej zaś Jeziorem Łebskim. Wydmy gdzieniegdzie porośnięte są nadmorska trawą - piaskownicą. To jedyna roślina, która jest w stanie rosnąć w tak skrajnych warunkach - na suchym, jałowym i ruchomym podłożu.

Największe wrażenie na wszystkich robią ruchome wydmy
Największe wrażenie na wszystkich robią ruchome wydmy123RF/PICSEL

Zresztą dawni gospodarze tych ziem, kiedy chcieli zalesić wydmy, również wykorzystali piaskownicę - mówi PAP Life Katarzyna Sitkowska z Słowińskiego Parku Narodowego. Najpierw na piasku położyli kraty wykonane z gałęzi, w każdym oczku posadzili tę nadmorską trawę, a kiedy po kilku latach trawa się przyjęła i wzmocniła piach swoimi korzonkami, w każde oczko kraty nasypali torfu i posadzili sosny i kosodrzewinę. Niemal wszystkie drzewa się przyjęły. Udało się więc zatrzymać wydmy w miejscu, a przy okazji powstał Słowiński Park Narodowy - jedyny w Polsce, którego nazwa ma pochodzenie etnograficzne, a nie geograficzne. Na tym terenie żyli bowiem kiedyś Kaszubi, których etnografowie ze względu na nieco inny język i zwyczaje nazwali Słowińcami.

Jak wielkim niebezpieczeństwem był na tych terenach piach, przekonali się mieszkańcy Starej Łeby w 1570 roku. Wtedy na morzu rozpętał się straszliwy sztorm, którego fale wyrzuciły na brzeg góry piachu. Sztorm nazwano Białym Niedźwiedziem - dzisiaj pewnie określono by go mianem tsunami - mówi Kiśluk. Piach przykrył całe miasteczko, domy zostały zasypane. Dzisiaj można zobaczyć jedynie jedną ceglaną ścianę gotyckiego kościoła Św. Mikołaja. Pod wydmami schowane są stare zabudowania miasteczka.

Poza sezonem w Łebie, wg spisu z 2017 r., mieszka nieco ponad 3600 mieszkańców. W sezonie przyjeżdża tu ponad 60 tys. turystów. Ale nie tylko w wakacje na chętnych czekają atrakcje - chociażby Festiwal Pomuchla, czyli dorsza. Organizowany jest 6 grudnia, w dzień Św. Mikołaja - patrona rybaków i żeglarzy. Dorsz podawany jest wtedy na wiele sposobów i jest wyśmienity. "Zjeżdża do nas wiele osób. Przez cały rok można zjeść smaczne ryby w wielu restauracjach, zaś jedna z najlepszych zup rybnych serwowana jest w restauracji, którą prowadzi pan Henryk - brat Ireny Jarockiej" - dodaje Kiśluk. (PAP Life)

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas