Łódź: Urzędnicza moda
Od przeglądu garderoby swoich podwładnych zaczął urzędowanie w łódzkim magistracie Jerzy Kropiwnicki. Nowy prezydent słynący z tego, że przywiązuje dużą wagę do zachowania i wyglądu urzędników, nie oszczędził nikogo: ani pań, ani panów.
- Władza musi być przeźroczysta - to motto prezydenta Łodzi na najbliższe cztery lata.
- Nie do tego stopnia, żeby panie chodziły w tiulowych, przezroczystych sukienkach tak, żeby im tam było widać majtki - tłumaczy urzędnicze motto wiceprezydent Łodzi Karol Kądzyński.
Ubiór urzędniczek i urzędników stał się w magistracie tematem nr 1 kuluarowych rozmów. - Chcę, żeby łodzianie mieli to przekonanie, że są traktowani z należytą atencją i szacunkiem - mówi Kropiwnicki.
Prezydent nie toleruje źle ubranych urzędników. Widać to zresztą po jego najbliższych współpracownikach, którzy chyba powyciągali z szafy wszystkie odświętne stroje. Spodnie, marynarka, czysta koszula, krawat - tak powinien wyglądać urzędnik w łódzkim urzędzie miejskim.
Za wzór urzędniczek stawia się asystentkę prezydenta. - Chodzi w spódnicy mini, nawet z takim lekkim dekolcikiem - ciągnie Kropiwnicki.